Rzepak ozimy w badaniach COBORU

2019-06-03

Od wielu lat powierzchnia uprawy rzepaku ozimego w Polsce wynosi ok. 800 tys. ha. Potrzebne jest lepsze wykorzystanie potencjału uprawianych odmian i zwiększenie plonowania. Co przeszkadzało przedsiębiorcom rolnym w osiągnięciu tego celu w minionym roku? I jakie wnioski można wyciągnąć przed kolejnym sezonem?

W poprzednim sezonie wegetacyjnym plonowanie rzepaku ozimego w doświadczeniach Centralnego Ośrodka Badania Odmian Roślin Uprawnych w Słupi Wielkiej było bardzo zróżnicowane. Zdecydowały o tym głównie niekorzystne warunki atmosferyczne, zwłaszcza duży deficyt opadów i pogłębiająca się susza w okresie wegetacji. Inaczej byłojesienią, kiedy siew odmian i wzrost roślin odbywał się w warunkach nadmiaru opadów. Na polach, głównie tych zlokalizowanych w północnej części kraju, nastąpiło zakłócenie warunków powietrzno-wodnych w glebie. Rośliny nie rozwijały się tam wystarczająco szybko i wytworzyły małe rozety liściowe. W innych rejonach kraju warunki wzrostu i rozwoju roślin były korzystniejsze i tam stan ogólny roślin przed zimą był lepszy.

Straty roślin po zimie były małe, nieco wyższe tylko na tych plantacjach, gdzie rzepak był w słabszej kondycji już przed zimą. Rozpoczęcie wegetacji nastąpiło później niż zwykle, natomiast poszczególne fazy rozwojowewystąpiły w terminach wcześniejszych w porównaniu z wieloleciem.

Począwszy od wiosny (głównie w maju i czerwcu) obserwowano duży deficyt opadów, który skutkował warunkami pogłębiającej się suszy, a ta spowodowała przyspieszenie rozwoju roślin. Ponadto wysoka temperatura przy dużym nasłonecznieniu i brak opadów ograniczała rozwój roślin, które nie wyrosły i nie miały odpowiedniej liczby pędów bocznych. W efekcie nie wytworzyły odpowiednio dużego plonu nasion.

Ze względu na przyspieszone i równomierne dojrzewanie, zbiór rzepaku rozpoczął się wcześniej niż zwykle.Niestety, opady deszczu w drugiej dekadzie lipca spowodowały, że zbiór nasion trzeba było przesunąć w czasie. Na wielu plantacjach po opadach następowało dość szybkie osuszenie łanu, ale także pękanie łuszczyn i osypywanie nasion. Jedynie tam, gdzie wcześniej zastosowano preparaty sklejające łuszczyny, straty plonu były niewielkie.

Szkodniki w natarciu

W ostatnich sezonach wegetacyjnych, ze względu na brak możliwości powszechnego stosowania zapraw zawierających insektycydy, nasiona rzepaku, a właściwie rośliny w początkowym okresie rozwoju nie były zabezpieczane przeciwko wielu szkodnikom. Oprócz pchełek, szczególnie niebezpieczne dla młodych roślin okazały się śmietka kapuściana i mszyce, (brzoskwiniowa oraz kapuściana), których dużą presję obserwowano zwłaszcza na południowym zachodzie kraju. Larwy śmietki uszkadzają korzeń, obniżając efektywność jego funkcjonowania, a także zmniejszają możliwość dobrego przezimowania. Natomiast pojawienie się dużej liczby mszyc na plantacjach rzepaku osłabia rozwój roślin, a w skrajnych przypadkach doprowadza do ich zamierania. Może też spowodować rozpowszechnienie się wirusa żółtaczki rzepy (TuYV), którego mszyce są wektorami. Monitoring szkodników rzepaku ozimego wskazuje, że porażenie roślin wirusem TuYV jest coraz powszechniejsze. Gradacji tych szkodników sprzyja także stosunkowo długi i ciepły okres jesiennej wegetacji, który zdarza się w ostatnich latach dość często. Konieczne jest więc częste monitorowanie plantacji wschodzących roślin i sprawdzanie zagrożenia. W przypadku nadmiernego pojawu szkodników niezbędne jest zastosowanie odpowiedniego insektycydu w formie oprysku. Niestety, aktualnie zalecane preparaty do zwalczania śmietki i mszycy są mało skuteczne. W bieżącym sezonie wegetacyjnym możliwość ograniczania populacji szkodników rzepaku poprawiła się po zezwoleniu na czasowe wprowadzanie do obrotu zapraw nasiennych zawierających insektycydy. Pomimo późnego terminu derogacji większość materiału siewnego została zaprawiona i takie nasiona były oferowane do uprawy w ub.r.

Tymczasem wiosną często konieczne było zwalczanie chowaczy, a następnie słodyszka rzepakowego, którego presja była przeważnie średnia lub mała. W większości upraw wykonano kilka zabiegów (przeważnie od dwóch do czterech), stosując przemiennie różne insektycydy. Dużym zagrożeniem w niektórych rejonach kraju były także szkodniki łuszczynowe: chowacz podobnik i pryszczarek kapustnik.Tam, gdzie było zagrożenie uszkodzenia roślin wykonano zabiegi chemiczne.

Przyhamowane choroby

Długi okres suszy w okresie wegetacji rzepaku ograniczył w minionym sezonie rozwój chorób pochodzenia grzybowego. Najczęściej występującymi były choroby podstawy łodygi (sucha zgnilizna kapustnych i werticilioza) oraz czerń krzyżowych. Zdarzały się także plantacje porażone zgnilizną twardzikową, jednak stosunkowo rzadziej niż w ostatnich latach. Również małą presję obserwowano w przypadku grzybów powodujących mączniaki. Nasilenie występowania poszczególnych chorób było przeważnie małe lub średnie. Powtarzające się często występowanie jakiejś choroby w danym rejonie jest wskazówką do zastosowania w odpowiednim terminie właściwej ochrony dobrze dobranym preparatem.Natomiast o jakości wykonanego oprysku w największym stopniu decyduje użyty sprzęt, a więc sprawny i dobrze przygotowany opryskiwacz. 

Cały tekst można przeczytać w wydaniu 06/2019 miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny”

Tekst i fot. Jacek Broniarz
Pracownia Badania WGO
Roślin Pastewnych, Oleistych i Włóknistych
COBORU Słupia Wielka

Zapoznałem się z informacją o
administratorze i przetwarzaniu danych

Komentarze

Brak komentarzy