Zakazane substancje czynne

2021-04-08

Sytuacja na rynku środków ochrony roślin staje się coraz gorsza, z roku na rok  wycofywane są bowiem kolejne substancje czynne, a w zamian rolnikom nie oferuje się prawie nic nowego. W dodatku producenci będą musieli dostosować się do wymogów Europejskiego Zielonego Ładu, który zakłada m.in. ograniczenie o 50 proc. zużycia środków ochrony roślin do 2030 r. To wzbudza niepokój w branży.

Tematowi wycofywania substancji czynnych i środków ochrony roślin poświęcone było wystąpienie prof. Marka Mrówczyńskiego, dyrektora Instytutu Ochrony Roślin – PIB w Poznaniu podczas Europejskiego Kongresu Menadżerów Agrobiznesu (4 marca). Tylko w ub.r. w Polsce z użytkowania wycofano 237 środków ochrony roślin. Najwięcej fungicydów (99), a następnie insektycydów (58) i herbicydów (56). To efekt wykreślenia z listy kilku substancji czynnych oraz upływu terminu na dozwoloną sprzedaż i wykorzystanie zapasów środków zawierających m.in. dikwat, chloroprofam, desmedifam, tiuram, propikonazol, chlorotalonil, chloropiryfos i chloropiryfos metylowy, dimetoat oraz metiokarb.

Jeszcze tylko w tym roku W nowy rok weszliśmy z zasobem ok. 2400 preparatów, wśród których dominują herbicydy (1026). Na drugim miejscu znajdują się fungicydy (776), na trzecim insektycydy (310), na czwartym regulatory wzrostu (145), na piątym zaprawy nasienne (107), a najmniejszą grupę stanowią moluskocydy (41). Niestety, w tym roku zasób ten ponownie ulegnie uszczupleniu. Jak mówi prof. Mrówczyński, z rynku zniknie osiem substancji aktywnych, a wraz z nimi 143 preparaty. Minął już ostateczny termin na wykorzystanie zapasów tiachloprydu (3 luty). Następne są: beta-cyflutryna, którą można stosować do 20 lipca, chlorosulfuron do 1 września, bromoksynil do 17 września, benalaksyl do 5 października, tiofanat metylowy do 19 października, fenpropimorf do 30 października i mankozeb do 30 listopada. Oczywiście terminy sprzedaży i dystrybucji środków ochrony roślin zawierających te substancje są krótsze. Dla niektórych minęły już w ub.r. Chodzi o preparaty zawierające chlorosulfuron, fenpropimorf oraz tiachlopryd. Natomiast dla innych dopiero miną. Środki mające w swoim składzie beta-cyflutrynę mogą być sprzedawane do 30 maja, bromoksynil – do 31 lipca, benalaksyl – do 15 sierpnia, tiofanat metylowy – do 31 sierpnia, a mankozeb – do 31 października.

Następne w kolejce

Na tym jednak wycofywanie substancji czynnych się nie skończy, bowiem na czarnej liście znajdują się już kolejne, nawet całe grupy substancji. Prof. Mrówczyński zwrócił uwagę, że pod koniec 2022 r. będą ważyły się losy glifosatu, który wchodzi w skład prawie 90 herbicydów w Polsce. – EFSA proponuje, by całkowicie zakazać wykorzystania tej substancji do desykacji i z tym IOR się zgadza, ale uważamy, że powinna pozostać możliwość stosowania glifosatu na ściernisko przed siewem, ponieważ rozwiązuje on wiele problemów. Chociażby idealnie niszczy perz. Oby więc nie było całkowitego wycofania – podkreślał profesor. – Problem jednak w tym, że często decyzje komisji mają charakter polityczny, a nie merytoryczny – dodał.

Ale glifosat, to niejedyne zmartwienie, ponieważ lista substancji czynnych herbicydów przewidzianych do wycofania jest znacznie dłuższa. Komisja Europejska ma na celowniku także: chlorotoluron, flufenacet, imazamoks, metrybuzynę, pendimetalinę, propyzamid, prosulfuron oraz metsulfuron metylowy. Te dwie ostatnie substancje należą do grupy sulfonylomoczników, którą UE chciałaby usunąć praktycznie w całości. Byłby to znaczący ubytek, ponieważ w Polsce na początku tego roku zarejestrowanych było 14 substancji czynnych z grupy sulfonylomoczników w 275 preparatach. Prof. Mrówczyński wyjaśniał, że herbicydy, w tym sulfony lomoczniki, wycofywane są głównie z powodu ich długiego zalegania w glebie oraz przechodzenia do wód gruntowych. Fungicydy ze względu na długie zaleganie w środowisku oraz oddziaływanie na układ hormonalny ssaków, w tym człowieka. Natomiast w przypadku insektycydów to często brak selektywności dla pożytecznych owadów.

Na celowniku triazole i pyretroidy

Do 1 marca 2022 r. z użycia musi zniknąć epoksykonazol, fungicyd należący do grupy triazoli, którego sprzedaż była dozwolona do 1 marca br. To nie pierwszy triazol przeznaczony do wycofania i nie ostatni, ponieważ KE ma ambicje, by pozbyć się wszystkich substancji z tej grupy, co – jak podkreślał prof. Mrówczyński – stworzy duże problemy dla praktyki rolniczej. Na początku roku w Polsce zarejestrowanych było bowiem ponad 450 fungicydów  bazujących na 14 substancjach czynnych z grupy triazoli. Na celowniku komisji znajdują się: tebukonazol wchodzący w skład 118 preparatów, difenokonazol (73), metkonazol (23), cyprokonazol (14) oraz bromukonazol (3). Natomiast spośród innych grup chemicznych: cyprodinil (10 prepratów), fludioksonil (51), izopirazam (8), metalaksyl (19), prochloraz (47), fluopikolid (3), famoksat (2), dimoksystrobina (3), benzowinodyflupyr (4) oraz związki miedzi (32). W sumie 16 substancji czynnych fungicydów zawartych w 421 środkach ochrony roślin. Przyszłość nie maluje się różowo także dla insektycydów. – W najbliższym czasie, może w ciągu dwóch lat, Unia Europejska chce wycofać wszystkie pyretroidy – wskazywał prof. Mrówczyński. W Polsce zarejestrowanych jest prawie 120 preparatów zawierających 10 substancji czynnych z tej grupy. Ale nie tylko one są na celowniku UE, bo także esfenwalerat, etofenproks, metoksyfenozyd, znany repelent ziram oraz skuteczny na mszyce pirymikarb. – Jeśli czarny scenariusz się zrealizuje i wyżej wskazane substancje zostaną wycofane, to w ciągu kilku najbliższych lat z rynku ubędzie ponad połowa fungicydów, prawie połowa herbicydów, a insektycydów około 20 procent. Największy problem przewiduję jednak z zaprawami. Obecnie mamy ich 107, a za kilka lat może zostać tylko 25, ze względu na wycofanie fungicydów triazolowych. Tymczasem tendencja powinna być odwrotna. Zapraw powinno przybywać, bo to pierwszy, podstawowy zabieg ochroniarski – przypominał prof. Mrówczyński. Aby zwiększyć jego bezpieczeństwo dla środowiska, tj. ograniczyć pylenie, zapewnić dokładne dawkowanie i pokrycie nasion zaprawą, UE za ok. dwa lata wprowadzi obowiązek zaprawiania wszystkich nasion w systemie ESTA. – Oznacza to eliminację z handlu zapraw do stosowania we własnym zakresie. Nasiona będą zaprawiane wyłącznie przez firmy, które mają certyfikat ESTA. W Polsce jest już ponad 20 takich podmiotów – mówił profesor.

Cały tekst można przeczytać w kwietniowym numerze miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny”

Alicja Siuda

Fot. Tytus Żmijewski

Tekst powstał na podstawie wystąpienia prof. Marka Mrówczyńskiego, dyrektora Instytutu Ochrony Roślin – PIB w Poznaniu, podczas Europejskiego Kongresu Menadżerów Agrobiznesu, zorganizowanego w dniach 3-4 marca przez Związek Pracodawców – Dzierżawców i Właścicieli Rolnych w Bydgoszczy oraz European Landowners’ Organization. Patronem prasowym wydarzenia był nasz miesięcznik oraz multiportal rolny Agropolska.pl

Zapoznałem się z informacją o
administratorze i przetwarzaniu danych

Komentarze

Brak komentarzy