Dywersyfikuje i konsoliduje

2025-08-11

Gospodarstwo Rolne Frączków to przykład świadomej dywersyfikacji działalności, która obejmuje nie tylko rolnictwo, ale także OZE, agroturystykę, sprzedaż nawozów oraz pasję kolekcjonerską związaną z motoryzacją. Równocześnie poprzez konsolidację w ramach Spółdzielni Grup „Polski Rzepak i Zboża” gospodarstwo skutecznie zwiększa swoją siłę rynkową i stabilność ekonomiczną.

Zygmunt Wojtowicz swoją zawodową drogę związaną z rolnictwem rozpoczął w 1982 r., kiedy dołączył do zespołu ówczesnego Kombinatu Państwowych Gospodarstw Rolnych (PGR) we Frączkowie, w woj. opolskim. Był to czas istotnych przemian w rolnictwie, kiedy to usługi lotów agrotechnicznych, w których wcześniej zdobył uprawnienia i wykształcenie, praktycznie zniknęły z rynku.

Po ukończeniu studiów na kierunku agrolotnictwo w Akademii Techniczno-Rolniczej w Olsztynie przeprowadziłem się na południe Polski, w rodzinne strony swojej żony Barbary, która pochodzi z Nysy. W tych realiach, w obliczu ograniczonych możliwości pracy w agrolotnictwie objąłem stanowisko zarządzającego gospodarstwem we Frączkowie, które należało do kombinatu wielozakładowego zlikwidowanego w 1989 r. i podzielonego na sześć samodzielnych przedsiębiorstw rolnych i usługowych. W tamtym czasie zarządzaliśmy również pałacem zbudowanym w latach 1730-1750, który był siedzibą rodu von Gilgenheimbów. Po licznych transformacjach pałac trafił w prywatne ręce, a nasz zakład został wcielony w strukturę gospodarstwa należącego do Skarbu Państwa. Ostatecznie 1 czerwca 1999 r., w odpowiedzi na zmieniające się warunki rynkowe i konieczność stabilizacji działalności, powołaliśmy do życia spółkę: Gospodarstwo Rolne Frączków Sp. z o.o., w której objąłem funkcję prezesa zarządu i jednocześnie wydzierżawiliśmy były PGR – wspomina Zygmunt Wojtowicz. – Zaczynaliśmy działalność z areałem blisko 1200 ha. Jednak zgodnie z warunkami umowy dzierżawy byliśmy zobowiązani do przekazania około 20 proc. gruntów w ramach tzw. upełnorolnienia, czyli powiększania gospodarstw indywidualnych rolników.

Zrezygnował z hodowli zwierząt

Przez wiele lat Wojtowiczowie oprócz prowadzenia upraw polowych, zajmowali się również hodowlą zwierząt. W ramach produkcji trzody chlewnej utrzymywali około 300 macior i prowadzili tucz w cyklu zamkniętym w obsadzie około 3000 sztuk. Nadwyżkę prosiąt regularnie odsprzedawali innym hodowcom. Równolegle rozwijali także produkcję mleka, opierając ją na stadzie około 120 krów mlecznych.

Zwierzęta utrzymywaliśmy w starych budynkach, jeszcze pokrytych eternitem, co w przypadku dalszego prowadzenia hodowli wiązało się z bardzo dużymi kosztami modernizacji – wspomina Zygmunt Wojtowicz. – Do tego doszły nowe przepisy m.in. tzw. ustawa azotanowa, która nakładała kolejne wymagania inwestycyjne w zakresie ochrony środowiska. Wszystko to sprawiło, że staliśmy się mało konkurencyjni wobec większych, wyspecjalizowanych ferm.

Po gruntownej analizie sytuacji w 2019 r. gospodarz podjął decyzję o likwidacji bydła mlecznego, a dwa lata później zakończono również produkcję trzody chlewnej. Jednocześnie zlikwidował łąki i pastwiska, które wcześniej zajmowały około 90 ha. Tereny te zostały przekwalifikowane na grunty orne, co pozwoliło lepiej dostosować strukturę zasiewów do nowego profilu gospodarstwa. Choć powierzchnia upraw kukurydzy pozostała na tym samym poziomie, zmianie uległ cel jej produkcji. Zamiast na paszę, obecnie całość uprawy przeznaczana jest na ziarno, które trafia na rynek.

Nieoceniona pomoc syna

Obecnie Zygmunt Wojtowicz prowadzi gospodarstwo rolne o powierzchni 960 ha, specjalizujące się w produkcji roślinnej. W codziennej pracy wspiera go syn Paweł Wojtowicz, który łączy działalność rolniczą z aktywnością zawodową w sektorze prawnym. Z wykształcenia jest on radcą prawnym i prowadzi własną kancelarię, a jednocześnie od marca 2016 r. pełni funkcję wiceprezesa zarządu Spółdzielni Grup „Polski Rzepak i Zboża”. Jest to jedna z największych organizacji branżowych w kraju, zrzeszająca producentów roślin oleistych i zbóż. W jej skład wchodzi 20 podmiotów, które łącznie oferują blisko 45 tys. ton rzepaku.

W ramach organizacji zrzeszamy 24 podmioty prawne (spółki lub spółdzielnie) i prowadzimy wspólną sprzedaż, dzięki czemu stajemy się znaczącym graczem na rynku. Co roku organizujemy również konferencję pt. „O-Polski Rynek Rzepaku i Zbóż”, która gromadzi przedstawicieli branży z całego kraju. Regularnie, co dwa tygodnie, prowadzimy również spotkania online, które pozwalają na bieżąco dzielić się wiedzą i analizować sytuację rynkową. W miarę możliwości staramy się też organizować dla naszych członków wyjazdy studyjne i wycieczki branżowe, które są nie tylko formą integracji, ale i praktycznym źródłem inspiracji – mówi Paweł Wojtowicz.

Prowadzą doświadczenia polowe

Wojtowiczowie stawiają na dywersyfikację ryzyka, co znajduje odzwierciedlenie w zróżnicowanej strukturze zasiewów. Takie podejście nie tylko zwiększa stabilność ekonomiczną, ale również sprzyja utrzymaniu żyzności gleby i ograniczaniu presji chorób oraz chwastów. Dlatego na ich polach uprawiane są różne gatunki roślin, w tym pszenica (360-370 ha), jęczmień jary i ozimy (łącznie do 190 ha) oraz rzepak ozimy (260-270 ha), kukurydza na ziarno (120 ha), buraki cukrowe (około 10 ha) i groch (30 ha). W 2025 r., odpowiadając na zmieniające się realia rynkowe i rosnące znaczenie białka roślinnego, po raz pierwszy zdecydowali się na soję, którą obsiali blisko 20 ha.

W Polsce coraz mocniej rozwija się rynek soi zarówno pod kątem przetwórstwa, jak i pasz roślinnych. Dlatego, aby nie zostać w tyle, postanowiłem wypróbować tę uprawę – mówi Zygmunt Wojtowicz. – Dodatkowo zależy nam na poprawie zdrowotności gleby i zwiększeniu efektywności zmianowania. Wprowadzanie nowych gatunków to dziś nie tylko konieczność, ale i element zrównoważonego podejścia do rolnictwa. Co prawda zbiór soi wymaga zastosowania specjalistycznej dostawki do kombajnu, ale moim zdaniem trzeba się rozwijać i inwestować – dodaje.

W gospodarstwie są prowadzone doświadczenia polowe, a każda testowana nowa odmiana pszenicy zajmuje areał 6-7 ha. Na podstawie uzyskanych wyników rolnicy dokonują wyboru najlepszych odmian, które następnie wprowadzają do produkcji na większą skalę.

Dostosowujemy się także do sugestii naszych kontrahentów, którzy nie tylko gwarantują odbiór wybranych odmian, ale często oferują także dodatkowe premie za ich uprawę – podkreśla gospodarz. 

Reprodukują materiał siewny

Gospodarze inwestują w wysokiej jakości materiał siewny, zakupując kwalifikowany materiał nasienny, który następnie reprodukują we własnym zakresie na potrzeby kolejnych zasiewów. Taka praktyka pozwala na zachowanie pożądanych cech odmianowych oraz lepszą kontrolę nad jakością materiału siewnego używanego w gospodarstwie. Jednakże wiąże się to również z koniecznością ponoszenia dodatkowych kosztów. W przypadku samodzielnej reprodukcji materiału siewnego gospodarstwo zobowiązane jest do uiszczenia opłaty licencyjnej na rzecz Agencji Nasiennej, zgodnie z przepisami dotyczącymi ochrony praw hodowców roślin. Mimo dodatkowych obciążeń finansowych strategia ta jest opłacalna w dłuższej perspektywie, ponieważ pozwala ograniczyć koszty zakupu materiału siewnego w kolejnych sezonach oraz zapewnić ciągłość w stosowaniu sprawdzonych, dobrze dopasowanych odmian.

tekst i fot. Remigiusz Kryszewski

Cały tekst można przeczytać w wydaniu 08/2025 miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny”

Zapoznałem się z informacją o
administratorze i przetwarzaniu danych

Komentarze

Brak komentarzy