Szykuje się klatkowa rewolucja?
2021-09-14
Komisja Europejska pozytywnie odpowiedziała na europejską inicjatywę obywatelską pt. „End the Cage Age” (z ang. zakończmy epokę klatek) i zapowiedziała opracowanie do końca 2023 r. wniosku ustawodawczego, w którym zaproponuje stopniowe znoszenie i ostatecznie zakaz stosowania systemów klatkowych dla zwierząt.
Wniosek ma dotyczyć gatunków zwierząt, dla których obecnie już obowiązują pewne restrykcje związane z chowem klatkowym, tj. kur niosek, loch i cieląt, ale także innych gatunków wymienionych w europejskiej inicjatywie obywatelskiej: królików, młodych kur, hodowlanych kur niosek, hodowlanych kur brojlerów, przepiórek, kaczek i gęsi, dla których nie ma jeszcze tak szczegółowych przepisów dotyczących dobrostanu zwierząt.
Ocenią skutki
KE w odpowiedzi do inicjatywy wskazuje jednak, że sporządzenie wniosku ustawodawczego ma zostać poprzedzone licznymi analizami, w tym opracowaniami naukowymi, opinią Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA), a także oceną skutków, w ramach której planuje się m.in. przeprowadzenie najpóźniej na początku 2022 r. konsultacji społecznych. To na ich podstawie zdecyduje, na jakich warunkach nastąpi rezygnacja z chowu klatkowego. Wiele z tych analiz i ocen będzie pokłosiem nie tylko inicjatywy obywatelskiej, ale także, a może przede wszystkim zobowiązania Komisji (wynikającego ze strategii „od pola do stołu”) do przedstawienia wniosków ustawodawczych w sprawie zmiany przepisów UE w zakresie dobrostanu zwierząt do końca 2023 r.
W tym celu chociażby, w czerwcu ub.r. KE wydała dla EFS-y upoważnienie do przedstawienia zaktualizowanych opinii naukowych na temat zalet i wad różnych systemów produkcyjnych oraz sposobów ich ulepszenia dla kur niosek, kurcząt utrzymywanych z przeznaczeniem na produkcję mięsa (w tym hodowlanych kur brojlerów), cieląt i świń. W czerwcu tego roku poprosiła dodatkowo o opinie odnośnie chowu klatkowego i bezklatkowego przepiórek, kaczek i gęsi. Oprócz tego, obecnie na szczeblu unijnym przeprowadza się tzw. ocenę adekwatności różnych rozporządzeń dotyczących dobrostanu zwierząt w celu określenia możliwych luk i niedociągnięć w przepisach, ich uproszczenia i poprawy.
Komisja bada też możliwości wprowadzenia ogólnounijnego znaku dobrostanu zwierząt w łańcuchu żywnościowym. Zapowiedziała również zwiększenie starań na rzecz podniesienia poziomu dobrostanu zwierząt w państwach trzecich, skąd przywożone są do UE produkty pochodzenia zwierzęcego. W ramach rewizji przepisów dotyczących dobrostanu Komisja przeanalizuje trzy warianty: zacieśnienie współpracy z partnerami handlowymi, objęcie przywozu niektórymi przepisami UE oraz system znakowania dotyczący dobrostanu zwierząt mający zastosowanie również do przywozu.
Potrzeba rozsądku
Unijne organizacje rolnicze Copa i Cogeca uznały, że propozycje KE dotyczące handlu zewnętrznego są słabe, ponieważ nie wprowadzają zdecydowanych zmian i jest ich zbyt mało. Copa-Cogeca chciałyby, by nasze surowe przepisy w zakresie dobrostanu zwierząt i wysiłki podejmowane przez europejskich rolników były przestrzegane także przez producentów z krajów trzecich, którzy wysyłają towary do Wspólnoty.
Z zadowoleniem przyjęła natomiast, że Komisja przed podjęciem jakichkolwiek decyzji zamierza przeprowadzić konsultacje społeczne, kompleksową ocenę skutków, a także analizę doniesień naukowych w sprawie chowu klatkowego. Tylko przy spełnieniu tych warunków są bowiem w stanie zgodzić się, by wniosek Komisji objął wszystkie gatunki. Copa-Cogeca z aprobatą przyjęła także informację o planach wprowadzenia środków przejściowych i towarzyszących przez KE w razie podjęcia decyzji o stopniowym wycofywaniu klatek. Komisja chce, by wsparcie pochodziło z WPR w ramach środków dostępnych z PROW, jak i nowych ekoprogramów. Podczas oceny krajowych planów strategicznych państw członkowskich Komisja będzie zwracała szczególną uwagę na wsparcie finansowe, jakie poszczególne kraje zamierzają przeznaczyć na poprawę dobrostanu zwierząt.
Zdaniem polskich drobiarzy działania KE powinny być jednak rozsądne i brać pod uwagę nie tylko dobrostan zwierząt, ale także opłacalność produkcji. Uważają, że wprowadzenie bezklatkowego systemu hodowli będzie wiązało się ze wzrostem kosztów, który zostanie przerzucony na konsumentów. Pytaniem bez odpowiedzi jest to, jakie podwyżki będą w stanie zaakceptować europejskie społeczeństwa. – Z naszych badań konsumenckich wynika, że dla klientów nie jest najważniejszy dobrostan zwierząt. Najważniejsze są jakość, bezpieczeństwo i cena – tłumaczy Anna Zubków z Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu i jednocześnie ekspertka Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych w grupie roboczej „Drób i jaja” Copa-Cogeca.
30 lipca odbyło się nieformalne posiedzenie tej grupy, podczas którego m.in. omówiono pomysły wprowadzenia chowu bezklatkowego. Podkreślono, że Komisja Europejska nie powinna nadmiernie naciskać na kraje członkowskie, by zwiększyły udział produkcji ekologicznej i chowu wolno wybiegowego. Niektóre kraje UE już wprowadzają takie standardy i zderzają się z problemem zbytu. Nie wszyscy konsumenci w Europie chcą bowiem dopłacać do lepszego dobrostanu zwierząt. Przykładem są supermarkety w Holandii, które zdecydowały się na sprzedawanie tylko certyfikowanych jaj, a w przyszłości również mięsa. Niestety okazało się, że na rynku jest za dużo certyfikowanych produktów, więc nadwyżka musi być sprzedawana jak towar konwencjonalny, za odpowiednio niższą cenę. Zdaniem ekspertów Copa-Cogeca produkcję trzeba regulować dopasowując ją do zapotrzebowania konsumentów.
To żaden przełom?
Emocje wokół inicjatywy studzi Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz. „Deklaracja złożona przez Komisję Europejską jest tylko wyrazem woli politycznej i nie należy oczekiwać, że obietnice w niej zawarte zostaną spełnione” – uważa organizacja. – Formalna konstrukcja tak zwanej „inicjatywy obywatelskiej” oraz imponująca praca marketingowa wykonana wokół tej sprawy przez niektóre organizacje pozarządowe właściwie nie pozostawiły Komisji Europejskiej wyboru. Nie oznacza to jednak, że cokolwiek jest przesądzone. Przeciwnie, przewidujemy, że etap formalnych konsultacji społecznych oraz ocena możliwych skutków wprowadzenia takiego prawa na długo zatrzyma albo nawet uniemożliwi jakiekolwiek działania w tej sprawie – wyjaśnia stanowisko KIPDiP jej dyrektor, Katarzyna Gawrońska.
Tłumaczy, że zakaz chowu klatkowego od 2027 r., w przypadku drobiu, spowodowałby dramatyczne zmniejszenie podaży jaj oraz niewyobrażalny skok ich cen. Braki dotyczyłyby nie tylko Europy, ale całego świata. Dyrektor KIPDiP zwraca przy tym uwagę, że Europa i tak byłaby zmuszona do kupowania klatkowych jaj wyprodukowanych poza Unią, ponieważ unijna branża nie będzie w stanie tak szybko przystosować się do proponowanych zmian.
W kontekście komunikatu Komisji Europejskiej KIPDiP przypomina też wyniki prowadzonych przez izbę analiz i symulacji. Jednym z kluczowych wniosków z tych prac jest to, że proces zamiany chowu klatkowego na systemy alternatywne przebiega niezwykle wolno. Zgodnie z ostatnimi dostępnymi danymi udział jaj klatkowych w produkcji jaj ogółem wynosił w Polsce, w 2020 r., 81,1 proc.
Oznacza to, że w ciągu 10 lat zmalał jedynie o 9,4 proc. O tyle samo wzrósł udział produkcji alternatywnej, z 9,5 proc. w 2010 r. do 18,9 proc. w 2020. Izba podkreśla, że niewielkie tempo zmian jest pochodną decyzji zakupowych konsumentów. – Analizując zachowania kupujących jaja można zaobserwować, że mimo zachęt sieci sprzedaży detalicznych kierowanych do konsumentów, mimo licznych kampanii prowadzonych przez organizacje pozarządowe promujących jaja alternatywne, jedynie bardzo niewielki odsetek konsumentów w Polsce kupuje jaja inne niż klatkowe. Z naszych badań wynika, że deklaracje konsumentów rozmijają się z ich decyzjami zakupowymi. Przy wyborze jaj cena ma kluczowe znaczenie. Oznacza to, że działania mogące skutkować gwałtownym zmniejszeniem podaży jaj klatkowych mogą zostać uznane za wymierzone w polskich konsumentów – dowodzi dyrektor KIPDiP.
Przy okazji dyskusji o komunikacie KE Gawrońska nie kryje podziwu dla sprawności marketingowej organizacji ekologicznych. – Spora część mediów swoje relacje oparła na komunikatach nadesłanych przez organizacje pozarządowe. W efekcie, odbiorcy tych mediów, a nawet niektórzy profesjonaliści, żyją w przekonaniu, że nastąpił jakiś przełom. Tymczasem, w moim przekonaniu, zupełnie nic się nie zmieniło – mówi szefowa Izby.
Gawrońska ma jednak nadzieję, że przy okazji rozpoczętej przez KE dyskusji uda się przekonać opinię publiczną, że ewentualna decyzja społeczna o całkowitym wyeliminowaniu chowu klatkowego będzie bardzo kosztowna i hodowcy kur muszą otrzymać wsparcie na dokonanie transformacji. Według symulacji Izby całkowite przejście na produkcję alternatywną, przy utrzymaniu obecnej podaży jaj, będzie kosztowało w Polsce nawet 1 mld 200 mln dolarów.
Cały tekst można przeczytać we wrześniowym wydaniu nr 9-2021 miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny”
>> Tutaj kupisz nasz miesięcznik: odwiedź SKLEP
Alicja Siuda, (zac)
Fot. Tytus Żmijewski
Komentarze
Brak komentarzy