Na eksport zamiast do paszy
2021-12-01
Od wielu lat trwają programy, które mają zapewnić Polsce rodzime źródła białka oraz częściowo uniezależnić nasz kraj od importowanych komponentów. Tymczasem śruta rzepakowa, której produkujemy bardzo dużo, zamiast zostawać u nas na potrzeby paszowe, w ogromnych ilościach wyjeżdża za granicę.
Nasz kraj od wielu lat znajduje się w europejskiej czołówce państw pod względem wielkości produkcji rzepaku. Rzepak uprawia 120 tys. gospodarstw, a areał już drugi rok z rzędu przekroczył 1 mln hektarów. Notujemy również wzrost przerobu nasion – w całym sezonie 2020-21 przekroczył 3,2 mln ton, co bezpośrednio przekłada się na podaż pasz rzepakowych. – Członkowie Polskiego Stowarzyszenia Producentów Oleju w 2020 roku dostarczyli 1,8 mln ton wysokiej jakości pasz rzepakowych. Eksportowaliśmy z tego niespełna 800 tys. śruty rzepakowej, głównie do Niemiec, Danii, Czech, Francji czy Hiszpanii – mówił Adam Stępień, dyrektor generalny PSPO podczas V ogólnokrajowej konferencji na temat śruty rzepakowej, która w październiku odbyła się w Wysokiem Mazowieckiem.
Mamy swoje złoto
– Promowanie śruty rzepakowej w żywieniu bydła mlecznego nie ma wyeliminować soi z dawek pokarmowych. Jego celem jest zwiększenie samowystarczalności białkowej naszego kraju – podkreślał Juliusz Młodecki, prezes Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku i Roślin Białkowych. – Śruta rzepakowa to nasze złoto, nasze dobro. Chcę się podzielić argumentami które jednoznacznie wskazują, że jest to lepsza pasza niż poekstrakcyjna śruta sojowa. Niestety w naszym kraju nie jest to jeszcze popularny pogląd, nawet wśród hodowców bydła. Jedynie 10-20 proc. korzysta ze śruty rzepakowej. Zdecydowana większość kupuje ją tylko wtedy, gdy jest dużo tańsza od soi lub gdy nie może produkować mleka z użyciem pasz genetycznie modyfikowanych – mówił prof. dr hab. Zygmunt Maciej Kowalski z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. W swoim wystąpieniu odpowiedział na najczęściej zadawane przez hodowców bydła pytania dotyczące tego zagadnienia. Pierwsze nich brzmi, czy można zastąpić poekstrakcyjną śrutę sojową (SBM – soybean meal) śrutą rzepakową (RSM – rapeseed meal)? – Dlaczego zastąpić skoro jest ona lepszą paszą dla krów mlecznych niż soja? – pytał prof. Kowalski i dodał: – Dlaczego jest lepsza? Ponieważ sami ją produkujemy i nie musimy jej importować, ponieważ nie jest genetycznie modyfikowana, co można wykorzystać w obliczu coraz bardziej popularnej produkcji mleka bez GMO i wreszcie, daje lepsze wyniki produkcyjne u krów mlecznych.
Wskazują na rzepak
– Glen Broderick, wybitny emerytowany profesor z uniwersytetu w Wisconsin, nie ma większego znawcy problematyki białkowej niż on, wykonał wiele doświadczeń. Wynika z nich, że stosowanie poekstrakcyjnej śruty rzepakowej daje ok. 1,5, a może nawet więcej litrów mleka niż w analogicznym układzie doświadczenia z poekstrakcyjną śrutą sojową – mówił Kowalski. Podał również, że kolejny autorytet w świecie naukowców prof. Pekka Huhtanen ze Szwecji, w 2011 r. przygotował przegląd literatury z którego wynika, że RSM jest lepszą paszą dla krów mlecznych niż SBM, ponieważ przynosi wyższe wyniki produkcyjne. Charakteryzuje się bowiem bardziej pożądanym składem aminokwasowym, który pozwala na efektywniejsze wykorzystanie białka przez organizm tych zwierząt. Badania wskazały, że wydajność mleczna krów żywionych RSM jest podobna do tych, które otrzymują SBM, ale zawartość mocznika w surowcu jest niższa, co informuje o lepszym wykorzystaniu azotu. Ponadto we krwi zwierząt żywionych rzepakiem jest większa ilość metioniny, podczas gdy u sztuk otrzymujących soję, wyższa jest zawartość lizyny i histydyny.
Tekst i fot. Mirosław Lewandowski
Cały tekst można przeczytać w wydaniu 12/2021 miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny”
Komentarze
Brak komentarzy