Na pastwisku, pod drzewami

2022-02-01

We wsi Krzywa w Beskidzie Niskim (woj. małopolskie) stado bydła mięsnego rasy limousine od wiosny do jesieni przebywa na zadrzewionych pastwiskach, żywiąc się trawą z niewielkim dodatkiem owoców, które spadną z drzew. Tylko najzimniejsze miesiące zwierzęta spędzają w oborach. Dostają wtedy siano i sianokiszonkę.

274-hektarowe gospodarstwo, w którym przeważają trwałe użytki zielone i las (72 ha), podzielone jest między trzech właścicieli: braci Marcina (leśnik, zootechnik) i Wojciecha (lekarz weterynarii) orazich ojca Wiesława Wójcika, który gospodarstwo założył.

Marcin Wójcik jesienią 2021 r. zajął trzecie miejsce w krajowym etapie konkursu Rolnik Roku Regionu Morza Bałtyckiego, którego organizatorem jest WWF.

Dwa kilometry żywopłotów

– Ojciec kupił popegeerowskie gospodarstwo w Krzywej w 2003 roku – wspomina hodowca. – Rok później przejąłem od niego 96 hektarów. Ponad 85 hektarów ma mój brat, z którym wprowadzam metody gospodarowania przyjazne środowisku. Nasze gospodarstwa mają certyfikaty ekologiczne. Leżą w dolinie na wysokości 600 m n.p.m. Gleby są tu płytkie, szkieletowe, górskie, V i VI klasy. Na wierzchowinach suche i kwaśne.

Marcin Wójcik rozpoczął zmiany w gospodarstwie od nasadzeń drzew i krzewów na pastwiskach. – Mam już ponad dwa kilometry żywopłotów, głównie z głogu jednoszyjkowego, zakładam też pasy przeciwwietrzne – mówi. W ostatnich trzech latach posadził ponad 15 tys. drzew i krzewów, tylko w ub.r. – 8,5 tys. na 180 ha swoich i brata.

Pasy przeciwwietrzne rolnik sadzi prostopadle do kierunku wiatru, żywopłotami obsadza granice działek i kwater w taki sposób, żeby bydło pozostawało na wyznaczonych kwaterach i nie mogło się swobodnie przemieszczać. Natomiast drzewa na pastwiskach prowadzonych w systemie sylwopastoralnym planuje sadzić w rzędach co 12 m. – To stwarza zwierzętom dobre warunki, ponieważ mają się gdzie schronić przez słońcem – wyjaśnia Marcin Wójcik. – Ponadto przy delikatnym zacienieniu promienie nie wypalają trawy, co przyczynia się do ograniczania strat związanych z suszą. Nie można jednak za mocno zacieniać pastwisk, ponieważ zależy nam na runi dobrej jakości – dodaje.

Drzewa rosnące na pastwisku poprawiają jakość gleb i warunki wodne – korzenie intensywnie drenują glebę, dzięki czemu woda lepiej wsiąka w głąb profilu, a także wyciągają z głębszych warstw składniki mineralne, które trafiają do liści. Liście opadają i zwiększają zawartość próchnicy w glebie. To ważne, bo pastwiska nie są nawadniane, a próchnica zatrzymuje wilgoć.

Na pastwiskach rodziny Wójcików rosną różne gatunki drzew liściastych: czereśnia ptasia, jabłonie, grusze, wierzby, lipy, brzozy i topole, a w wyższych partiach, na zboczach, drzewa iglaste – sosny, świerki i modrzewie. Jednak najlepszym rozwiązaniem są nasadzenia z drzew liściastych, ponieważ nie zakwaszają one gleby. Ponadto zwierzęta mogą żywić się nie tylko trawą, ale też spadłymi z drzew owocami (najbardziej lubią gruszki ulęgałki). Ważne jest, aby były to dzikie drzewa o niewielkich owocach, inaczej krowy mogą się nimi zadławić.

Rolnik liczy na to, że dodatkowe dochody przyniosą mu wkrótce owoce zbierane z przeznaczeniem na przerób, a także drewno opałowe i okleinowe np. z czereśni ptasiej. – Jednak przede wszystkim sadząc drzewa i krzewy tworzymy siedliska dla dzikich owadów zapylających oraz miejsca gniazdowania i bytowania dla ptaków. Taki ekosystem jest bardziej stabilny – wyjaśnia. Nasadzenia oprócz funkcji ochronnej mają też funkcję miododajną – jako dodatkowy pożytek dla pszczół rolnika (wierzba, lipa, robinia, trześnia), a jesienią są „karmnikiem” dla ptaków, które zjadają owoce drzew i krzewów. Ponadto owoce głogu można też używać w zielarstwie, do wytwarzania nalewek nasercowych.

Bez reklamy

Pierwotny plan na gospodarstwo – konie huculskie i agroturystyka – nie wypalił. Rodzina zaczęła więc od jednej krowy rasy czerwonej polskiej. Później rolnicy kupili jałówki rasy liomusine. Dziś stado liczy 120 matek plus byki i młodzież (w sumie ok. 200 sztuk).

Sezon pastwiskowy trwa tu od maja do października. Zwierzęta przebywają wtedy na zewnątrz cały czas. Natomiast zimę spędzają w oborach, gdzie żywione są sianem i sianokiszonką. – Nie karmię bydła paszami treściwymi, ponieważ sprzedaję wołowinę jako produkt „grass fed” (ang. żywione trawą – dop. red.). Ponadto staramy się osiągnąć produkcję nieemisyjną, czyli taką, w której bilans emisji gazów cieplarnianych wynosi zero lub jest ujemny. Współpracujemy przy tym z naukowcami z Instytutu Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach oraz z Instytutu Zootechniki w Balicach. Zbadamy, ile węgla zostaje w moim gospodarstwie, a tym samym wykażemy, czy rzeczywiście hodowla bydła przynosi szkody środowisku, czy wręcz przeciwnie. Ponadto z naukowcami z Instytutu Zootechniki w Balicach zamierzam testować ziołowe preparaty odrobaczające – wyjaśnia hodowca i dodaje: – W rolnictwie najbardziej cieszy mnie możliwość współtworzenia agrocenozy, tworzenie bioróżnorodności. W moim gospodarstwie, na łąkach i pastwiskach rośnie ponad 140 gatunków roślin. Krowy mają tu istny bar sałatkowy, w którym wybierają to, na co akurat mają ochotę.

Intensywny rotacyjny wypas kwaterowy rolnik prowadzi na zasadach holistic management. Chodzi w nich o to, żeby z jednej strony maksymalnie wykorzystać produkcyjność pastwisk, a z drugiej – żeby je chronić. Kwatery są więc małe, zwierzęta przebywają na nich nie dłużej niż trzy dni. Zarządzanie holistyczne zostało opracowane przez Allana Savory’ego (ekologa i hodowcę zwierząt gospodarskich z Zimbabwe, autora wielu książek, założyciela instytutu własnego imienia) do prowadzenia wypasów. W tym systemie wyraźnie określone zostały cztery podstawowe procesy ekosystemowe: cykl wodny, mineralny (w tym cykl węgla), przepływ energii i dynamika społeczności, czyli związek między organizmami w ekosystemie (nadanie równego znaczenia produkcji zwierzęcej i dobrobytowi społecznemu).

Odsadki w wieku 8-12 miesięcy z gospodarstwa w Krzywej trafiają na ubój wykonywany usługowo. Badania wskazują, że zrównoważona dieta bydła hodowanego ekstensywnie daje najlepszy bilans kwasów omega 3 i 6 w wołowinie. Na jej smak prócz rasy, sposobu hodowli, odżywiania i wieku zwierzęcia ogromny wpływ mają ostatnie godziny jego życia, czyli warunki transportu do rzeźni i samego uboju. Dlatego hodowcy współpracują z certyfikowaną ubojnią, by zminimalizować niebezpieczeństwo złego traktowania bydła i w efekcie otrzymać najlepszy produkt. Ponadto jeszcze w rzeźni mięso musi być odpowiednio schłodzone i przechowywane w kontrolowanej temperaturze.

Ćwierćtusze są rozbierane, pakowane i etykietowane w firmie Oikos należącej do Marcina Wójcika. Bracia sprzedają mięso w Krakowie (na Targu Pietruszkowym), w Katowicach (na Bio Bazarze), we Wrocławiu i w Warszawie – Mamy tam swoje stoiska – mówi Marcin Wójcik i dodaje, że tygodniowo klienci kupują od nich do pół tony mięsa pochodzącego nie tylko ze stada w Krzywej, ale także z bydła mięsnego, owiec i jagniąt z 40 okolicznych gospodarstw, częściowo zrzeszonych w Stowarzyszeniu Hodowców Bydła „Pastwisko”. – Nie reklamujemy naszych produktów, ponieważ popyt jest większy niż podaż – twierdzi rolnik i zapewnia, że zamierza zwiększyć produkcję.

Cały tekst można przeczytać w wydaniu 02/2022 miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny” 

Małgorzata Felińska-

Fot. archiwum Oikos

Zapoznałem się z informacją o
administratorze i przetwarzaniu danych

Komentarze

Brak komentarzy