Biznes wiatrowy długo się nie pokręci

2019-01-02

Wiatraki na lądzie znikną z polskiego krajobrazu. Siłą napędową OZE ma być fotowoltaika i morska energetyka wiatrowa – wynika z przedstawionego pod koniec listopada przez Ministerstwo Energii projektu nowej strategii „Polityka energetyczna Polski do roku 2040”. – To realizacja naszej obietnicy przedwyborczej – twierdzi Krzysztof Tchórzewski, szef resortu energii.

Z opracowanego przez Ministerstwo Energii dokumentu wynika, że rząd dostrzega zalety odnawialnych źródeł energii i chce je w przyszłości rozwijać. W strategii podkreślono bowiem, że OZE ograniczą uzależnienie państwa od importu paliw, a także przyczynią się, dzięki niewielkiej lub nawet zerowej emisji, do zmniejszenia wpływu sektora energii na środowisko. Dodatkowym atutem OZE ma być możliwość wykorzystania potencjału lokalnego (w tym słabiej rozwiniętych regionów i obszarów wiejskich). „Rozproszenie jednostek wytwórczych oraz zlokalizowanie ich blisko odbiorcy wpływa także na ograniczenie strat przesyłowych, choć wymaga to utrzymania w dobrym stanie lokalnej infrastruktury dystrybucyjnej” – twierdzą autorzy strategii. Uważają, że obecnie technologie OZE nie są na tyle konkurencyjne, by bez ograniczeń funkcjonowały w systemie energetycznym. „Jednak postęp technologiczny powoduje, że z roku na rok jest to coraz mniejsza bariera” – podkreślają. Zdaniem resortu energii, choć system wsparcia OZE i pierwszeństwo wprowadzania ich do sieci zaburzyły funkcjonowanie rynku energii, w perspektywie długoterminowej wykorzystanie odnawialnych źródeł będzie jednak wpływać na spadek cen energii, a tym samym na wzrost konkurencyjności gospodarki.

Ministerstwo ma plan

Rząd zakłada, że w 2030 r. udział OZE w finalnym zużyciu energii brutto (łączne zużycie w elektroenergetyce, ciepłownictwie i chłodnictwie oraz na cele transportowe) wyniesie 21 proc. Istotny wpływ na skalę wykorzystania OZE będzie mieć postęp technologiczny. „Zarówno w zakresie aktualnie znanych sposobów wytwarzania energii (np. zwiększenie wykorzystania wiatru przez siłownie wiatrowe, czy promieniowania słonecznego przez panele fotowoltaiczne), jak i w zupełnie nowych technologiach, ale także w technologiach magazynowania energii” – precyzuje ministerstwo.

Plan jest taki, by realizacja celu OZE odbywała się przez wzrost wykorzystania zielonych źródeł we wszystkich trzech podsektorach, choć najtrudniej – zdaniem resortu – będzie w transporcie. Jak przypominają urzędnicy, unijne regulacje zobowiązują Polskę do osiągnięcia 10-procentowego udziału energii odnawialnej w transporcie w 2020 r. oraz 14-procentowego do 2030 r. Pomóc w tym ma m.in. stosowanie biokomponentów (dodawanych do paliw ciekłych i biopaliw ciekłych), z naciskiem na wykorzystywanie biopaliw niespożywczych oraz paliw pochodzących z recyklingu paliw stałych. Oznacza to coraz większe oddziaływanie OZE na rynek paliwowy, zdominowany dziś przez paliwa naftowe.

Elektrownie przerobią odpady

Udział OZE w ciepłownictwie i chłodnictwie będzie zwiększał się o około 1-1,3 p.p. rocznie. Do wytwarzania OZE w tym podsektorze przyczyni się wykorzystanie:

– energii z biomasy (i ciepła z odpadów) – to źródło dobrze sprawdzi się w gospodarstwach domowych i w kogeneracji. Ma największy potencjał dla realizacji celu OZE w ciepłownictwie ze względu na dostępność paliwa oraz parametry techniczno-ekonomiczne instalacji. Jednostki wykorzystujące biomasę powinny być lokalizowane w pobliżu jej powstawania (tereny wiejskie, zagłębia przemysłu drzewnego, miejsca powstawania odpadów komunalnych) oraz w miejscach, w których możliwe jest maksymalne wykorzystanie energii pierwotnej zawartej w paliwie, by zminimalizować środowiskowy koszt transportu. Energetyczne wykorzystanie biomasy przyczyni się również do lepszej gospodarki odpadami;

– energii z biogazu – wykorzystanie biogazu będzie szczególnie użyteczne w skojarzonym wytwarzaniu energii elektrycznej i ciepła. Tu atutem jest możliwość magazynowania energii i zagospodarowanie szczególnie uciążliwych odpadów (np. zwierzęcych, gazów wysypiskowych);

– energii geotermalnej – choć aktualnie jej wykorzystanie jest na stosunkowo niskim poziomie, ocenia się, że będzie rosło w bardzo szybkim tempie. Określenie potencjału geotermalnego będzie bardzo kosztowne, a przy tym niepewne, ale stosowanie tej energii może stanowić o rozwoju danego obszaru (np. kompleksy rekreacyjne);

– pomp ciepła – ich zastosowanie staje się coraz popularniejsze w gospodarstwach domowych. Potencjał pomp ocenia się na poziomie podobnym do energetyki geotermalnej. Do ich wykorzystania niezbędna jest energia elektryczna, dlatego dobrym rozwiązaniem jest powiązanie instalacji z innym źródłem OZE generującym energię elektryczną;

– energii słonecznej – znaczący wzrost jej wykorzystania na cele cieplne jest zależny od rozwoju technologicznego ze względu na odwrotną korelację między nasłonecznieniem a potrzebami cieplnymi. Ten rodzaj energii odegra jednak kluczową rolę w pokrywaniu potrzeb na chłód – panele fotowoltaiczne pokryją letnie szczyty zapotrzebowania na energię elektryczną do chłodzenia.

Panele na słabych gruntach

Resort energii zakłada, że w najbliższych latach wzrost wykorzystania OZE w wytwarzaniu energii elektrycznej utrzyma się na podobnym do obecnego poziomie. Przyspieszeniu ulegnie natomiast po 2025 r. Urzędnicy szacują, że w 2030 r. udział OZE w elektroenergetyce wyniesie ok. 27 proc. Przyczyni się do tego pozyskiwanie:

– energii słonecznej (fotowoltaika) – instalacje będą budowane w sposób rozproszony, m.in. na terenach poprzemysłowych i słabej jakości gruntach oraz dachach budynków;

– energii wiatru na morzu – rozpoczęcie inwestycji uzależnione jest od zakończenia prac nad wzmocnieniem sieci przesyłowej w północnej części kraju, tak aby możliwe było wyprowadzenie mocy w głąb lądu. Przewiduje się, że pierwsza morska farma wiatrowa zostanie włączona do bilansu elektroenergetycznego po 2025 r. Polska linia brzegowa daje możliwość budowania kolejnych instalacji na morzu, ale kluczowe znaczenie będzie mieć możliwość ich bilansowania w Krajowej Sieci Elektroenergetycznej. Autorzy projektu twierdzą, że przewagą morskiej energetyki wiatrowej nad lądową jest wykorzystywanie wyższych prędkości wiatru oraz możliwość większego wykorzystania mocy. W tym przypadku nie ma również problemów z brakiem akceptacji społecznej;

– energii wiatru na lądzie – rząd nie chce, by rozwijała się tak dynamicznie, jak w poprzednich latach. Powód: brak zależności między pracą wiatraków a zapotrzebowaniem na energię. Dlatego uważa, że tempo ich rozwoju powinno być powiązane z kosztami i możliwościami bilansowania. Wskazuje również na konflikty społeczne wokół planowanych i realizowanych inwestycji;

– energii z biomasy i biogazu – ich potencjał zostanie wykorzystany przede wszystkim w ciepłownictwie, ale część zasobów zostanie skierowana również do wytwarzania energii elektrycznej, zwłaszcza w kogeneracji;

– hydroenergii – ze względu na niewielki krajowy potencjał wodny rząd nie przewiduje znaczącego wzrostu wykorzystania wód płynących.

Nadwyżki do magazynów

Ministerstwo Energii w nowej strategii podkreśla, że znaczna część mocy wytwórczych z energii odnawialnej w Polsce oparta jest o niestabilne źródła, zależne od warunków atmosferycznych, przez co liczba godzin pracy instalacji nie jest duża. Wymienia głównie wiatr, słońce i częściowo wodę. „Wpływa to niekorzystnie na efektywność i koszt wytwarzania energii, gdyż konieczne jest utrzymywanie mocy rezerwowych oraz dużej elastyczności całego systemu” – przekonuje. Dlatego w kolejnych latach szczególny nacisk ma być położony na rozwój magazynów energii oraz inteligentnych systemów zarządzania energią, a także DSR (gotowość ograniczenia poboru energii). Równie ważne będą badania i rozwój technologii, dzięki którym możliwe będzie np. większe wykorzystanie wiatru przez elektrownie, w tym także morskie lub promieniowania słonecznego przez panele fotowoltaiczne. Jak zapowiada ministerstwo, w przyszłości warunkiem przyłączenia niestabilnego źródła energii ma być możliwość pokrycia rezerwy w okresach, gdy nie będzie ono pracowało.

Resort energii przekonuje, że ma też plan na zapewnienie lepszych warunków funkcjonowania odnawialnych źródeł energii w KSE. W przypadku wykorzystania energii z OZE na potrzeby własne, a więc przez prosumentów indywidualnych i przemysłowych, nadwyżki energii mają być wprowadzane do magazynu lub sprzedawane lokalnie. „Powinno to zminimalizować potrzeby zewnętrzne prosumenta w okresie niesprzyjających warunków atmosferycznych bądź poprawić rentowność instalacji przy ograniczeniu negatywnego oddziaływania na sieć elektroenergetyczną” – wyjaśniają autorzy strategii.

Kluczowe znaczenie ma mieć też rozwój klastrów energii (obszar pięciu sąsiadujących gmin lub powiatu) i spółdzielni energetycznych. „Powiązanie kilku różnych źródeł energii z możliwością jej magazynowania, zmienności taryf oraz lokalnego poczucia partycypacji powinno zapewniać bilansowanie (docelowo całkowite) na obszarze klastra” – uważają urzędnicy. Szacują, że w 2030 r. na terenie całego kraju będzie funkcjonować około 300 klastrów i spółdzielni.

Dotacje i przywileje

Z dokumentu wynika, że wsparcie i promocja wytwarzania energii z OZE (do ok. 2030 r.) będą dostosowane do potrzeb rynkowych, a na uprzywilejowanej pozycji będą rozwiązania:

– zapewniające maksymalną dyspozycyjność, ze stosunkowo najniższym kosztem wytworzenia energii;

– zaspokajające lokalne potrzeby energetyczne (ciepło, energia elektryczna, transport), ale także związane z gospodarką odpadami i wykorzystaniem miejscowego potencjału.

Wsparcie będzie uzależnione od rodzaju źródła i jego wielkości:

– pierwszeństwo dostępu do sieci – mimo że rozwiązanie zaburza rynek, jest głównym warunkiem wykorzystania OZE;

– aukcje – przeznaczone dla źródeł wytwarzających energię w sposób profesjonalny, czyli zapewniających dyspozycyjność i odpowiednio wysoką moc;

– system taryf gwarantowanych (FiT) oraz dopłat (FiP) – skierowane do instalacji o stosunkowo niewielkiej mocy, służą zagospodarowaniu energii niewykorzystanej przez niewielkiego wytwórcę;

– dotacje, pomoc zwrotna – wsparcie uzależnione od potrzeb lokalnych, udzielane w regionach;

– gwarancje pochodzenia – to certyfikaty, na które popyt kreują odbiorcy chcący być postrzeganymi jako firmy ekologiczne (np. producenci ładowarek do samochodów elektrycznych);

– mechanizmy pomocy skierowane do szczególnych technologii – to rozwiązanie przeznaczone dla źródeł, które nie mają konkurencji na rynku, gdyż stanowią nową technologię (np. morska energetyka wiatrowa), ale z różnych względów ich wdrożenie jest istotne dla kraju (np. duże wykorzystanie mocy w ciągu roku).

Nie szykują amputacji

Projekt strategii PEP 2040 został skierowany do konsultacji społecznych, które potrwają do 15 stycznia br. Już jednak wiadomo, że nie może liczyć na pozytywną opinię zwłaszcza sektora energetyki wiatrowej. – Rezygnacja z dalszego rozwoju farm wiatrowych na lądzie jest niezrozumiała. To błąd – przekonuje Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. Podkreśla, że lądowe elektrownie wiatrowe są najbardziej konkurencyjną cenowo technologią wytwarzania energii. Na dowód tego przytacza wyniki tegorocznej aukcji dla nowych farm wiatrowych na lądzie, podczas której zakontraktowano prawie 42 TWh energii elektrycznej, średnio za 196,17 zł/MWh. – To poniżej cen rynkowych i poniżej prognozowanych kosztów produkcji bloków węglowych – zaznacza Gajowiecki. – Gdyby przepisy pozwalały na instalowanie nowocześniejszych turbin wiatrowych, ceny mogłyby być jeszcze niższe – dodaje prezes PSEW.

Cały tekst można przeczytać w wydaniu 01/2019 miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny”

Kamila Perkowska

Fot. firmowe

Zapoznałem się z informacją o
administratorze i przetwarzaniu danych

Komentarze

Brak komentarzy