Ceny świń sięgnęły dna
2021-01-01
Ubiegły rok był trudny dla wielu sektorów branży rolniczej. Jednym z tych, który ucierpiał najbardziej jest sektor produkcji trzody chlewnej. Na przełomie listopada i grudnia ceny żywca wieprzowego spadły do najniższego poziomu od pięciu lat. Co może przynieść nowy rok?
Stopniowa obniżka cen rozpoczęła się w maju, a więc po wybuchu pandemii Covid-19. Nie była ona jednak tak głęboka i dotkliwa jak ta po uderzeniu kolejnej fali pandemii jesienią i wprowadzeniu w związku z nią restrykcji. Ale nie tylko Covid-19 był przyczyną tak dużych spadków cen.
Tendencja spadkowa
Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej – PIB w Warszawie podaje, że w II kwartale 2020 r. przeciętna cena trzody klasy E w UE-27 wyniosła 168,7 euro/100 kg wagi poubojowej (1,69 euro/kg), a w Polsce 162,6 euro/100 kg (1,62 euro/kg) i była niższa niż rok wcześniej odpowiednio o 2,2 i 8,2 proc.
W kolejnych miesiącach spadek jeszcze bardziej się pogłębił. W III kwartale przeciętna cena trzody klasy E w UE-27 była na poziomie 149,43 euro/100 kg wagi poubojowej (1,49 euro/kg), a w Polsce 142,4 euro/100 kg (1,42 euro/kg) i w porównaniu do III kwartału 2019 r. okazała się niższa odpowiednio o 16,5 i 18,7 proc. Przeliczając te wartości, po kursie euro jaki wówczas obowiązywał, tj. ok. 4,5 zł/kg wychodzi, że średnia cena trzody klasy E w Polsce wynosiła w II kwartale 7,29 zł/kg wagi poubojowej, a w III kwartale 6,39 zł/kg. Natomiast średnia cena skupu żywca wieprzowego odpowiednio 5,65 i 4,93 zł/kg. Ceny te były niższe względem analogicznych okresów rok wcześniej odpowiednio o 2,1 i 15 proc. Jak zauważa instytut, spadek cen wyrażonych w euro był większy niż wyrażonych w złotych, ze względu na roczną deprecjację złotego.
Na tym jednak obniżki cen się nie skończyły, w ostatnim kwartale nadal były kontynuowane i to nawet w większym zakresie niż we wcześniejszych miesiącach. W październiku średnia cena netto żywca wieprzowego według danych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi wynosiła 4,43 zł/kg, a w listopadzie 4,12 zł/kg. Swoje minimum osiągnęły na początku grudnia. Wówczas za wagę żywą płacono przeciętnie 3,84 zł/kg. Ostatni raz tak niska cena za żywiec w tym okresie była notowana w 2015 r.
W drugim tygodniu grudnia, jak wynika z danych ministerstwa, nastąpiło zatrzymanie tendencji spadkowej, a ceny nieco poszły w górę, średnio do 3,87 zł/kg wagi żywej. Marne to jednak pocieszenie, jeśli weźmie się pod uwagę, że w stosunku do ubiegłorocznej były niższe aż o 40 proc. Warto jednak przy tym pamiętać, że ubiegłoroczne ceny w tym okresie były wyjątkowo wysokie.
Leżą i kwiczą
Sytuacja odwróciła się na niezbyt długo, bo jak informował nas 18 grudnia Aleksander Dargiewicz, prezes Krajowego Związku Pracodawców – Producentów Trzody Chlewnej POLPIG, w trzecim tygodniu grudnia cena świń ustabilizowała się na niskim poziomie. – W tej chwili średnia cena żywca na rynku wynosi około 3,50 złotego, a w skupie w klasyfikacji wbc około 4,60 złotego za kilogram – wskazywał. – Przy czym w strefie niebieskiej nadal jest ona dużo niższa. W zależności od regionu różnice mogą się wahać, ale zazwyczaj jest to między 60 a 80 groszy za kilogram mniej, a w skrajnych przypadkach nawet złotówka. Czyli w strefie niebieskiej zakłady mięsne płacą poniżej 3 złotych za kilogram – dodał prezes Dargiewicz. – To ceny dużo poniżej kosztów produkcji. W tej chwili rolnicy dopłacają średnio 100-120 złotych do każdego tucznika. A więc ta minimalna cena żywca pokrywająca koszty produkcji powinna wynosić około 4,50 złotego za kilogram, choć w zależności od systemu produkcji to minimum może się trochę różnić. Na szczęście poprawiła się sytuacja związana z czasem oczekiwania na odbiór tuczników przez skupy, zwłaszcza w białej i czerwonej strefie. W niebieskiej mogą jeszcze zdarzać się opóźnienia – dodał prezes Dargiewicz. Przypomnijmy, pod koniec listopada rolnicy zgłaszali, że niejednokrotnie na odbiór świń muszą czekać nawet 2-3 tygodnie, ze względu na ograniczoną liczbę tuczników zagospodarowywaną przez zakłady.
Chiny powiedziały stop
Prezes Dargiewicz mówiąc o przyczynach takiej sytuacji wskazuje na dwa główne czynniki. Pierwszy z nich to pandemia Covid-19, a drugi występowanie ASF. – Pandemia ma olbrzymi wpływ na branżę przetwórczą. Wprowadzone obostrzenia sanitarne w zakładach zobowiązują do zachowania większych odległości między pracownikami na liniach produkcyjnych. To spowodowało, że spadły moce przerobowe zakładów. Sytuację dodatkowo utrudniają zachorowania wśród pracowników rzeźni oraz zakładów przetwórczych. Zerwane zostały łańcuchy dostaw, zarówno w ramach Unii Europejskiej, jak i poza nią. Chiny na przykład zakazały sprowadzania wieprzowiny z zakładów, w których wykryto Covid-19 – wymienia przedstawiciel POLPIG.
Polska nie może eksportować bezpośrednio do Państwa Środka, ale kraje Europy Zachodniej jak najbardziej, a więc wprowadzony przez Chiny zakaz uderza pośrednio również w nasz kraj, ponieważ więcej mięsa pozostaje na unijnym rynku. Jeszcze bardziej odczuwalny, zarówno dla nas, jak i dla całej Wspólnoty jest zakaz importu wieprzowiny z Niemiec, wprowadzony najpierw przez Koreę Południową, a później przez Chiny, w związku z pojawieniem się ASF u naszych sąsiadów. – Niemcy były głównym unijnym eksporterem wieprzowiny do Chin. Zakaz eksportu doprowadził do ogromnej nadwyżki tuczników u naszych sąsiadów zza Odry. Są różne szacunki, ale niektórzy mówią, że po świętach nadwyżka ta może wynieść w Niemczech nawet milion sztuk. A więc ona nie tylko nie maleje, a wręcz rośnie, wywierając presję na ceny trzody chlewnej w Unii Europejskiej, bo przecież spożycie wieprzowiny we Wspólnocie nie wzrosło – wskazuje Dargiewicz. – Popyt na wieprzowinę jest mniejszy, zwłaszcza ze strony sektora hotelarskiego i gastronomicznego. Mnóstwo mrożonego mięsa zalega w magazynach i upłynie pewnie kilka miesięcy zanim sytuacja dojdzie to do normalności – wskazuje prezes Dargiewicz.
Cały tekst można przeczytać w styczniowym numerze miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny”
Alicja Siuda
Fot. Tytus Żmijewski
Komentarze
Brak komentarzy