Coraz mniej się opłaca
2022-02-01
Mleczarnie w ubiegłym roku podnosiły ceny skupu mleka. Ta, z uwagi na wypłacane premie, najwyższa była w grudniu. Niestety wciąż rosnące koszty produkcji nieco hamują optymizm hodowców bydła, którzy coraz bardziej dotkliwie zaczynają je odczuwać.
Cena mleka w całym 2021 r. była wysoka. Z danych GUS wynika, że w samym grudniu wyniosła ona 1,84 za litr i była o 6 proc. wyższa niż w listopadzie, kiedy to przekroczyła 1,7 zł za litr oraz aż o 20,4 proc. niż przed rokiem, kiedy zakłady płaciły za surowiec 1,52 zł za litr. – Mleczarnie odpowiednio zareagowały i podniosły cenę skupu mleka. Co prawda grudzień jest inny od pozostałych miesięcy. W tym czasie zakłady zawsze oferują świąteczną premię, która w ubiegłym roku wynosiła od 10 do nawet 20 groszy. Niektóre wciąż płacą nawet ponad 2 złote za litr surowca mimo, że również rosną koszty związane z ich działalnością. Wiem, że np. opakowania są trudno dostępne, a ich cena idzie w górę – mówi Leszek Hądzlik, prezydent Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka. – Liczymy i bardzo byśmy chcieli, żeby premie utrzymały się w cennikach jak najdłużej. Gdyby te ceny mleka i koszty jego produkcji, jakie mamy obecnie, obowiązywały do połowy 2022 r., byłoby dobrze – dodaje.
To będzie trudny czas
– Ten rok będzie walką o to, żeby utrzymać opłacalność produkcji mleka. Co prawda cena surowca według informacji GUS-u, które opierają się na bazowej stawce oferowanej przez zakłady skupujące oraz ewentualnych dodatkach są wysokie, ale wciąż rosną także koszty jego wytwarzania. Dotyczy to zwłaszcza pasz treściwych jak śruta sojowa i rzepakowa, bez stosowania których wysokowydajna produkcja nie istnieje – mówi Jarosław Bereźnicki, prezes zarządu Ośrodka Hodowli Zarodowej Przerzeczyn Zdrój. Stado podstawowe należące do gospodarstwa liczy 370 krów, a ich średnia wydajność w grudniu wyniosła 9 tys. kg mleka. Cena śruty sojowej GMO od początku roku utrzymuje się na poziomie 2300-2400 zł za tonę. Ta wolna od organizmów genetycznie modyfikowanych jest nawet o tysiąc złotych droższa. Z kolei za rzepakową trzeba zapłacić 1600-1700 zł za tonę. – Wydaje nam się, że cena śruty rzepakowej jest czasami sztucznie windowana, co bardziej wynika z potrzeby jej zakupu przez hodowców, a nie z kosztów uzyskania produktu. A ta bierze się z konieczności produkcji mleka nonGMO – tłumaczy Leszek Hądzlik.
Szukanie oszczędności
Prezydent PFHBiPM uważa, że w dobrej sytuacji są wszyscy ci, którzy mają jeszcze zapasy własnej paszy, zwłaszcza zbóż i mogą je przetwarzać w gospodarstwie. Hodowcy starają się obniżać koszty żywienia szukając także innych alternatywnych produktów i komponentów. – Od kilku tygodni w żywieniu krów stosujemy produkt odpadowy powstały po procesie pozyskiwania skrobi oraz glukozy z pszenicy. Zawiera on około 20,3 proc. białka, dzięki czemu mogliśmy nieco zmniejszyć w dawce ilość pasz treściwych, zwłaszcza białkowych i tym samym trochę obniżyliśmy koszty żywienia – zaznacza Jarosław Bereźnicki. OHZ Przerzeczyn Zdrój posiada bazę paszową, która została wyprodukowana w ubiegłym roku, a więc w sytuacji niższych cen nawozów. – Mamy spore zaplecze paszowe, więc jesteśmy odpowiednio zabezpieczeni jeśli chodzi o żywienie stada. Koszt przygotowania tych kiszonek z pewnością będzie niższy niż w tym roku, głównie z uwagi na rosnące ceny nawozów – prognozuje Jarosław Bereźnicki.
Cały tekst można przeczytać w wydaniu 02/2022 miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny”
Tekst i fot. Mirosław Lewandowski
Komentarze
Brak komentarzy