Duże gospodarstwa trzeba utrzymać

2021-08-12

Jan K. Ardanowski, były minister rolnictwa, a dziś przewodniczący Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy Prezydencie RP wieszczy katastrofalny wpływ Europejskiego Zielonego Ładu na całe rolnictwo. Jego zdaniem potrzebne są potężne inwestycje w gospodarstwach, na które znikąd nie ma pieniędzy.

O swoich obawach mówił głośno w Kobylnikach k. Kruszwicy (woj. kujawsko-pomorskie), gdzie 1 lipca odbyło się posiedzenie zarządu bydgoskiego Związku Pracodawców – Dzierżawców i Właścicieli Rolnych. Ardanowski przyznał, że docierające do niego niepokojące prognozy dotyczące gwałtownego spadku zbiorów zbóż w UE na skutek wejścia w życie EZŁ. – Europa stanie się deficytowa w zakresie zbóż – ostrzegł.

Były minister zwrócił uwagę, że Stany Zjednoczone również przewidują „katastrofalny wpływ Europejskiego Zielonego Ładu” na rolnictwo.

– Wymuszona redukcja nawozów mineralnych i środków ochrony rośli doprowadzi do dużych strat w uprawach. Będzie to nie tylko spadek ilości plonów, lecz także pogorszenie ich jakości. Ograniczenie stosowania pestycydów wpłynie negatywnie na intensywne uprawy rzepaku i buraków. Będzie to miało szczególnie duży wpływ na wielkopowierzchniowe gospodarstwa rolne – tłumaczył.

Burak już nie daje rady

Jan K. Ardanowski krytykował przemysł paszowy i fakt importu olbrzymich ilości soi do naszego kraju. – 4,5 mld zł rocznie wydajemy na import soi, więc chyba zasadne wydaje się inwestowanie w uprawę roślin białkowych w Polsce. Przemysł paszowy jednak jest temu przeciwny i nastawia się na towar importowany – mówił polityk.

Poseł PiS stwierdził, że prawdopodobnie nastąpi zmniejszenie upraw rzepaku oraz że nieustannie spada powierzchnia upraw buraka cukrowego. Wpływają na to dwa czynniki: fakt, że burak cukrowy nie wytrzymuje konkurencji z trzciną cukrową, która jest uprawiana na całym świecie oraz „propaganda głosząca szkodliwość cukru”.

W jego ocenie, ratunkiem jest biopaliwo, ale Komisja Europejska chce zakazać produkcji z przetwarzania produktów rolniczych na rzecz rozkładu słomy, drewna itp. – Buraki trzeba utrzymać, nie tylko jako źródło cukru, bo to się będzie zwijało, ale buraki energetyczne. Buraki dają największą ilość biomasy – tłumaczył. – Trzeba szukać możliwości, żeby rolnictwo uratować – apelował Ardanowski. – Tym bardziej że rzepak i buraki w dużych gospodarstwach są niezastępowalne, monokultury są szkodliwe i kółko się zamyka. Dlatego te zagrożenia wokół rolnictwa zaczynają być bardzo realne, bo są ustalone w postaci prawa. W Polsce ekologiczny trend jest bardzo silny. Nie bierze się też pod uwagę zapewnienia godziwych dochodów rolnikom – podkreślił parlamentarzysta PiS.

Biologizacja to klucz

Część przedsiębiorców rolnych obecnych na spotkaniu dziwiło się, że były minister jest mocno krytyczny wobec rządu, w którym jeszcze do niedawna funkcjonował. – Na poziomie decyzji polskich nie widzę realnych pieniędzy dla rolników – grzmiał Jan K. Ardanowski. – Jeśli mamy zrealizować założenia UE: mniej środków ochrony roślin, nawozów, 25 proc. powierzchni ekologicznej, 10 proc. powierzchni szczególnej ochrony przyrodniczej – to jak to wszystko spełnić? Jedyne, co można stosować, to innowacyjne rozwiązania w rolnictwie, inne sposoby uprawy, inne podejście do biologizacji gleby. Ale tylko nieliczni rolnicy wiedzą, co to jest gleba. W szkole się o tym nie uczy, na uczelniach gleboznawstwo zostało zredukowane. A poprzez biologizację zasoby gleby można próbować uruchomić, żeby plony nie spadły dramatycznie, ale to wymaga wiedzy i wymiany stosowanych maszyn w gospodarstwach – tłumaczył były minister. Jego zdaniem, łączy się to też z robotyzacją. – Żeby to wszystko zrealizować, będą potrzebne ogromne pieniądze na inwestycje – zaznaczył.

Produkcja pełną parą

Poseł nadmienił, że na poprawę jakości życia na wsi i inwestycje z tym związane są przewidziane pieniądze, natomiast na rolnictwo, czyli inwestycje w gospodarstwa, tych pieniędzy nie będzie. Przewiduje się raczej inwestycje w przetwórstwo, natomiast nie bezpośrednio w gospodarstwa. – Nikt nie wie, co to jest rodzinne gospodarstwo rolne ani jak je prawidłowo zdefiniować – stwierdził Ardanowski, nawiązując do głównego hasła „Polskiego Ładu”.

W ocenie byłego ministra „zarówno na poziomie europejskim, jak i krajowym przyszłość nie zapowiada się dobrze, a konsekwencją może być to, że bardzo duża liczba gospodarstw upadnie i w pierwszej kolejności będą upadały te rodzinne małe gospodarstwa, bo ich w ogóle nie będzie stać na nowe inwestycje, na precyzyjne technologie”.

– Gospodarstwa mniejsze trzeba wspierać, ale nie kosztem tych dużych. A duże gospodarstwa trzeba utrzymać jako liczący się segment rolnictwa towarowego, który głównie produkuje na eksport, dla przetwórni, które są siłą eksportową. Eksport jest dla polskiego rolnictwa warunkiem bycia, obecnie jest na poziomie 34 mld euro , a więc mamy 11 mld na plusie. Kraje, które mają korzystne warunki dla rozwoju rolnictwa, a Polska mimo wszystkich przeciwności ma warunki dla rolnictwa, takie kraje nie mogą zwijać produkcji, muszą produkować pełną parą. Duże gospodarstwa dają stabilne dostawy wysokiej jakości produktów na rynek przetwórstwa na eksport – podkreślił.

Cały tekst można przeczytać w sierpniowym wydaniu nr 8-2021 miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny”

>> Tutaj kupisz nasz miesięcznik: odwiedź SKLEP

Krzysztof Zacharuk

Fot. Łukasz Gapa

Zapoznałem się z informacją o
administratorze i przetwarzaniu danych

Komentarze

Brak komentarzy