Fala oburzenia na wsi

2022-12-30

Zalewa nas ukraińskie zboże, ceny krajowego ziarna spadają – alarmują rolnicy. Organizacje branżowe protestują i zwracają się z apelem do rządu o podjęcie działań mających rozładować napięcie na krajowym rynku zbóż.   

Znaczne spadki cen zbóż i pękające w szwach skupy, które nie chcą ziarna od polskich rolników – tak dziś wygląda sytuacja w wielu regionach. O problemach związanych z napływem do Polski ukraińskiego zboża gospodarze donoszą od kilku tygodni, jednak do tej pory nikt ich nie słuchać. W szczególnie trudnej sytuacji znaleźli się producenci kukurydzy, której notowania obniżyły się o 40 proc. do 650-700 zł za tonę. Przeceny są najbardziej odczuwalne na wschodzie kraju.

– Import z Ukrainy doprowadził do dodatkowej nadwyżki na rynku zbóż przy jednoczesnym zmniejszonym eksporcie z naszego kraju. W magazynach polskich rolników zalegają zapasy zboża większe niż w poprzednich latach, których obecnie nie mogą sprzedać – informują przedstawiciele Lubelskiej Izby Rolniczej. Niestety równoległym problemem jest niekontrolowany napływ zboża technicznego. Nie podlega ono żadnej kontroli i stwarza bezpośrednie zagrożenie wystąpienia braku bezpieczeństwa żywnościowego dla zwierząt i ludzi – dodają.

Awantura o zboże

Sygnały o napływie z Ukrainy zboża technicznego, które po przekroczeniu granicy „zamienia się” w pełnowartościowe ziarno wywołały wśród rolników potężne oburzenie. Zboże techniczne może być wykorzystane do brykietu, do spalania w piecach. Jeśli trafia do młynów czy zakładów paszowych jak słyszymy, budzi to nasz sprzeciw i jest przestępstwem podkreśla Tadeusz Szymańczak, producent kukurydzy z Mazowsza, były poseł PSL.

W ramach protestu, na początku grudnia, AGROunia przeprowadziła okupację Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie. Później były kolejne akcje: działacze organizacji Michała Kołodziejczaka zatrzymywali ciężarówki pełne zboża z Ukrainy. Po tych interwencjach ruszyły kontrole podmiotów handlujących ziarnem, a import zboża technicznego został wstrzymany. Nie uspokoiło to jednak rolniczych protestów, które zaczęły przybierać na sile.

Rolnicy walczą o swoje

19 grudnia rolnicy z AGROunii zablokowali w Grajewie (woj. podlaskie) dojazd do firmy paszowej kupującej – ich zdaniem – zagraniczne zboże. Do kolejnego protestu doszło 20 grudnia w Hrubieszowie (woj. lubelskie), gdzie na drogi wyjechało ponad 300 traktorów. Akcję zorganizowało Zamojskie Towarzystwo Rolnicze. Organizacja domagała się wprowadzenia kaucji na importowane zboża, którą będzie można odzyskać dopiero po udowodnieniu, że ukraińskie ziarno przejechało przez Polskę w tranzycie. Ukraińskie zboże miało być tylko transportowane przez nasz kraj dalej do Europy, do portów skąd miało być eksportowane do krajów głodujących. Obecnie Polska jest zasypana zbożem, rzepakiem, kukurydzą z Ukrainy. Kolejne kontrakty są proponowane, nawet podpisane z realizacją do żniw 2023 r. w cenach tak niskich, nie pokrywających kosztów produkcji i suszenia polskiego zboża – grzmiał Wiesław Gryn, działacz Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego, rolnik z Rogowa (gm. Grabowiec). – Kukurydza jeszcze pozostała na polach, ostatnio rolnicy nie mieli komu jej sprzedać.

Zablokowania masowego importu płodów rolnych z Ukrainy domaga się również Lubelska Izba Rolnicza.Jak przekonuje, pozwala na to Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady UE 2022/870 z 30 maja 2022 r. w sprawie środków tymczasowej liberalizacji handlu. LIR powołuje się na przepis mówiący, że cło na produkty z Ukrainy można przywrócić jeżeli jego zniesienie powoduje poważne trudności dla unijnych producentów i zagraża ich interesom.

Apel do rządu o podjęcie działań mających rozładować napięcie na krajowym rynku zbóż wystosowała również AGROunia. – Żądamy interwencyjnego przewozu zbóż z Ukrainy do Afryki i na Bliski Wschód, bez możliwości fakturowania w Polsce. Powinna być to interwencja zorganizowana przy pomocy organów unijnych. Firmy handlujące zbożem nie powinny mieć możliwości zakupu zboża z Ukrainy bez cła – przekonuje Michał Kołodziejczak, lider AGROunii.

Potrzebna zgoda Brukseli

Odpowiadając na apele organizacji rolniczych wicepremier i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk zauważył, że na wprowadzenie barier na zboże z Ukrainy musi się zgodzić Bruksela. Przypominam, że jesteśmy zewnętrzną granicą Unii Europejskiej i sami żadnych barier nie możemy postawić. Może to zrobić Unia. Ale czy to zrobi? Wątpię, ponieważ w UE są braki zboża. Co do kaucji – ja bym chętnie ją wprowadził, ale to jest decyzja Komisji Europejskiej – podkreślił i dodał: – Musimy pamiętać o tym, że mamy obowiązki pomocowe wobec Ukrainy. Zapewnił przy tym, że rząd ma zamiar załagodzić sytuację. – Wdrożony zostanie pewien mechanizm regulujący przewóz ukraińskiego zboża przez Polskę, tak żeby te skutki były jak najmniej odczuwalne przez polskich rolników.

Na prezydium Rady Ministrów dyskutowaliśmy o tym, w jaki sposób podejść do kwestii związanych z kukurydzą i rzepakiem, aby nie było niepotrzebnych niepokojów – potwierdził premier Mateusz Morawiecki. Zdaniem szefa rządu stosowane do tej pory rozwiązania stabilizujące ceny w Polsce świetnie się sprawdziły. Możemy się domyślać, że chodziło o skup zboża przez Elewarr. –  Pomysł premiera Kowalczyka, aby zaproponować wszystkim rolnikom stabilną i dobrą cenę za pszenicę na poziomie 1400 zł/t ustabilizował wtedy rynek. Czy tym razem rząd zdecyduje się na podobne rozwiązanie? To byłby powrót do gospodarki centralnej planowej – komentują analitycy rynku.

Magdalena Kowalczyk

Cały tekst można przeczytać w wydaniu 01/2023 miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny”

Zapoznałem się z informacją o
administratorze i przetwarzaniu danych

Komentarze

Brak komentarzy