Grunt to gleba

2020-11-01

– Chcemy produkować coraz więcej, ale w sposób zrównoważony. To ważne dla następnych pokoleń – przekonuje Krzysztof Nykiel, prezes Krajowego Związku Plantatorów Buraka Cukrowego, rolnik, właściciel prawie 100-hektarowego gospodarstwa we wsi Kaszewy w powiecie kutnowskim, woj. łódzkie.  

1 października, podczas zdalnej konferencji prasowej pracownicy firmy Bayer przedstawili właściciela pierwszego w Polsce gospodarstwa, które dołączyło do międzynarodowej sieci zrównoważonych farm. Bayer ForwardFarming to rozwijana od 2014 r. międzynarodowa platforma popularyzacji zrównoważonych praktyk w gospodarstwach rolnych, a także dialogu i dzielenia się wiedzą. W ramach tej inicjatywy Bayer nawiązał współpracę z 16 gospodarstwami rolnymi w 12 krajach Europy i obu Ameryk: w Argentynie, Austrii, Belgii, Brazylii, Chile, Francji, Hiszpanii, Holandii, Niemczech, Włoszech i USA oraz w Polsce.

Słoma zostaje na polu

To pierwsze takie gospodarstwo w Europie Środkowo-Wschodniej. Jego właścicielem jest Krzysztof Nykiel, od pięciu lat (drugą kadencję) prezes Krajowego Związku Plantatorów Buraka Cukrowego. Gospodarstwo obejmuje prawie 100 ha i znajduje się niecałe 10 km od geodezyjnego środka Polski – we wsi Kaszewy.

Kiedy w 1993 r. rolnik przejmował je od rodziców miało 10 ha. W ciągu 27 lat udało mu się dokupić prawie 90 ha. Teraz na piaszczysto-gliniastych mozaikowatych glebach Krzysztof Nykiel z synem Maciejem, który w przyszłości przejmie rodzinne gospodarstwo jako szóste już pokolenie, uprawiają w trzyletnim płodozmianie buraki cukrowe na 25 ha, pszenicę ozimą na 35 ha i kukurydzę na ziarno na 30-35 ha (od 15 lat jest suszona i magazynowana w gospodarstwie). Wysiewają nowoczesne odmiany. Co roku jest to w 100 procentach materiał siewny kwalifikowany. W doborze odmian kierują się wynikami doświadczeń firm nasiennych. – Wybieramy odmiany wysokoplonujące, ale też odporne lub tolerancyjne na patogeny i suszę – wyjaśnia Krzysztof Nykiel. – W przypadku buraków cukrowych ważne jest dla mnie, by odmiany były odporne na mątwika burakowego, chwościk buraka i rizomanię, czyli wirusa nekrotycznego żółknięcia nerwów buraka. Chodzi o to, żeby stosować jak najmniej pestycydów. Rolnik co roku uprawia po 2-3 odmiany każdego gatunku, przy czym są to kreacje różnych firm nasiennych.

Ponieważ w gospodarstwie od 2007 r. nie ma produkcji zwierzęcej, nie ma też nawozów naturalnych. Żeby zwiększyć zawartość próchnicy w glebie plantator wzbogaca ją w roślinną materię organiczną. Kiedyś uprawiał gorczycę, teraz rzodkiew oleistą jako poplon wysiewany po zbiorze pszenicy (na 30-35 ha) i przyorywany przed zimą. – Ponadto nie wywożę z pól słomy zbożowej i kukurydzianej ani liści buraków. Wszystkie resztki roślinne rozdrabniam, opryskuję mocznikiem w ilości 20 kilogramów azotu na hektar, żeby jak najszybciej się rozłożyły, i przyoruję. Mimo braku obornika wprowadzam do gleby znaczne ilości substancji organicznej – wyjaśnia. – Poplony zapewniają też bioróżnorodność w gospodarstwie i ograniczają zachwaszczenie – dodaje. – Uprawiam je od lat, a nie tylko dlatego, że należy spełniać wymogi zazieleniania.

Gospodarz nawozi buraki standardowo – nawozami azotowymi w dwóch dawkach wiosną, w ilości nieprzekraczającej 180 kg/ha czystego składnika, a fosforowymi i potasowymi – jesienią. A także wapnem magnezowym – co kilka lat, gdy jest to potrzebne. Corocznie wapnuje 10-15 ha, ponieważ przede wszystkim buraki cukrowe należą do roślin bardzo wrażliwych na odczyn i najlepiej rozwijają się, gdy gleba jest lekko kwaśna lub obojętna (pH 6-7).

W przyszłym roku oprócz podstawowej analizy gleby na odczyn i zawartość P, K, Mg oraz Ca rolnik zamierza zlecić stacji chemiczno-rolniczej badania zawartości próchnicy oraz mikroelementów: B, Cu, Zn, Fe, Mn w glebie.

Zły rok dla buraków

Niestety, ten rok nie był dobry dla buraków. – Chociaż w niektórych regionach plony były dość wysokie, to polaryzacja jest bardzo niska – ocenia szef KZPBC. – U mnie zawartość cukru w korzeniach wyniosła 14,8 procent, podczas gdy norma to 16 procent. Próbujemy doszukiwać się przyczyn. A jest ich wiele. Wiosną buraki skiełkowały po 5-6 tygodniach od siewu. Maj i czerwiec były mokre, to akurat było korzystne, ale sierpień był bardzo suchy i gorący. Na przełomie sierpnia i września w ciągu kilku dni spadło u nas 170 milimetrów wody. Przed tym deszczem zawartość cukru w korzeniach wynosiła 16-16,5 procent, a po opadach spadła do niewiele ponad 14 procent. Trzecią przyczyną słabej polaryzacji był chwościk buraka, który w tym roku wyrządził szczególnie duże szkody. Pola były strasznie porażone. Wykonałem dwa opryski, inni plantatorzy nawet cztery, ale na niewiele się to zdało. Swoje buraki już zebrałem i odstawiłem do cukrowni, lecz wielu rolników ma problem z wykopkami, ponieważ pola są pozalewane i nie można na nie wjechać ciężkimi kombajnami. Nie mogą zwieźć korzeni. Podobnie jest z kukurydzą. Planowałem zebrać ją w drugiej połowie października, ale w ostatnich dniach spadło u nas 200 milimetrów deszczu, więc pola pływają i nie da się na nie wjechać sieczkarnią. Nie liczę też w tym roku na dobre plony ziarna, ponieważ w okresie wiechowania była susza, kolby są zredukowane. Tylko pszenica wyszła rewelacyjnie – zabrałem 9,2 tony ziarna z hektara.

Rolnik ma w gospodarstwie silosy o pojemności 470 t – teraz zapełnione. Ziarno, które nie zmieściło się do silosów sprzedał zaraz po żniwach.

Cały tekst można przeczytać w listopadowym numerze miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny”

Małgorzata Felińska

Fot. Bayer

Zapoznałem się z informacją o
administratorze i przetwarzaniu danych

Komentarze

Brak komentarzy