Kukurydza w monokulturze
2020-08-01
– Nie powinno się stosować monokultury w uprawie pszenicy czy rzepaku, ale akurat kukurydzy to nie szkodzi – uważa Andrzej Kurtys, rolnik gospodarujący na 1950 ha, z czego na 1452 ha uprawia corocznie od wielu lat kukurydzę. Jego gospodarstwo ma siedzibę we wsi Budyń pod Świeciem, w woj. kujawsko-pomorskim.
– Mówią, że uprawa kukurydzy na ziarno jest dla leniwych. To nieprawda – uśmiecha się rolnik, który kukurydzę uprawia od ponad 30 lat. – Ten gatunek też przecież trzeba chronić, nawozić. Prawdą jest natomiast, że jeśli warunki są sprzyjające, to znaczy gleba jest wilgotna i zaraz po siewie wykonamy oprysk herbicydem, wtedy kukurydza nie dostaje na liść żadnej chemii. To znaczna różnica między tą rośliną a pszenicą czy rzepakiem, które opryskujemy fungicydami, insektycydami i herbicydami nawet kilkanaście razy w sezonie wegetacyjnym. Kukurydza jest więc najbardziej ekologiczną uprawą – przekonuje, chociaż przyznaje, że zwalcza chemicznie ploniarkę w fazie trzech liści kukurydzy. W razie konieczności stosuje też herbicydy powschodowo.
Gnojowica na pola
– Naukowcy krytykują uprawę kukurydzy w monokulturze, ale ja nie widzę żadnych minusów – zapewnia producent. – Gdyby kukurydza nie była dla siebie dobrym przedplonem, po roku, dwóch latach coś bym chyba zauważył? A po pięciu już by wcale nie rosła. Tymczasem na niektórych polach uprawiam ją nieprzerwanie od 2000 roku. I tylko raz pole 300-hektarowe zaatakowała omacnica prosowianka. W następnym roku zastosowałem kruszynka na tych 300 hektarach i omacnica nie pojawiła się ani tam, ani na żadnym innym polu. Może dlatego, że jesteśmy na północy Polski i panujące tu temperatury skutecznie blokują masowe występowanie tego szkodnika. Nawet kiedy porażenie sięgnęło 80 procent roślin, plony spadły nieznacznie. Oczywiście porażone rośliny zebrałem jako pierwsze, żeby się nie połamały.
Rolnik nie stosuje mulczowania resztek pożniwnych, żeby zniszczyć zimujące stadia szkodnika. – Zaraz po wylaniu na pola gnojowicy z pobliskiej fermy trzody czy pofermentu z sąsiedniej biogazowni wjeżdżam z kompaktową broną talerzową, która przykrywa nawozy organiczne – wyjaśnia. Z kukurydzy dającej 10 t suchego ziarna z ha, na hektarze zostaje 10-15 t masy organicznej – niezastąpionej do poprawienia jakości słabych i zaniedbanych gleb, zwiększenia zawartości próchnicy. – Rolnik, który sprzedaje słomę prowadzi grabieżczą gospodarkę – uważa Andrzej Kurtys. – Sprzedając tonę słomy za 50 złotych okrada sam siebie. Widzimy to najlepiej w suchych latach, ponieważ materia organiczna utrzymuje wilgoć w glebie.
W związku z dużym nawożeniem organicznym nawożenie mineralne jest w tym gospodarstwie zmniejszone do 250 kg na ha. – Raz w sezonie nawożę pola 50 kilogramami fosforanu amonu i 50 kilogramami saletrzaku na hektar w siewie równoległym oraz rzutowo 150 kilogramami Korn Kali, tak żeby nie przekroczyć dozwolonej dawki 170 kilogramów azotu na hektar – wyjaśnia rolnik. – I kukurydza rośnie wspaniale, mimo że większość gleb mam słabych – klasy IVb, V i VI.
Uprawa orkowa i bezorkowa
Na polach należących do gospodarstwa w Budyniu rośnie 10-12 odmian kukurydzy (większość w typie dent), głównie marek Pioneer i Monsanto (Bayer). Rolnik sprzedaje też materiał nasienny tych odmian. – Przy wyborze odmian opieram się głównie na doświadczeniach własnych bądź kolegów i okolicznych rolników, których zaopatruję w materiał siewny – zapewnia. – Ważna jest liczba FAO, żeby zbiór kukurydzy trwał 50 dni, a nawet dłużej. Zaczynam od odmian FAO 240, kończę na 280. Pola położone na pagórkach obsiewam wcześniejszymi odmianami, żeby je jak najwcześniej zebrać – pod koniec września lub na początku października. Później skupuję ziarno kukurydzy od rolników – w II i III dekadzie października i zbieram swoje późniejsze odmiany.
Rolnik na części pól co roku stosuje uprawę orkową, na części od trzech lat bezorkową – pasową (strip-till). W ub.r. uprawę pasową wykonał na 1000 ha, w tym roku na 600. – Zauważyłem, że strip-till bardziej nadaje się na lżejsze gleby niż na cięższe. Im bardziej sucho i gleba lżejsza, tym lepiej zamykane są rowki po siewie – mówi.
Wcześniej na polach w Budyniu uprawę pasową wykonywał usługodawca agregatem wyprodukowanym przez Macieja Czajkowskiego. Od dwóch lat rolnik ma własny agregat marki Duro France. – Nadal będę uprawiał część pól pasowo, część tradycyjnie – zapowiada.
W ograniczonym stopniu w gospodarstwie stosuje się rolnictwo precyzyjne – dwa ciągniki Steyr wyposażone są w odbiorniki GPS (sygnał z satelitów wzmacniany jest przez własną stację RTK). Dzięki temu maszyny pracują z dokładnością do 1 cm – łatwiejsze są prace uprawowe i opryski. Andrzej Kurtys nie wprowadził zmiennego wysiewu nawozów, bo jest to niemożliwe przy tak dużym wykorzystaniu nawożenia organicznego – gnojowica zawierająca 1,5-3 proc. azotu rozlewana jest Holmerem Terra Variant i przykrywana ziemią. Gleby w gospodarstwie badane są co kilka lat na zawartość makro- i mikroskładników.
Zazielenianie po trzech latach
Przez prawie dekadę na polach gospodarstwa rosła wyłącznie kukurydza. Zaczęło się to zmieniać, kiedy 1 stycznia 2015 r. weszły w życie unijne przepisy dotyczące zazieleniania, m.in. mówiące o tym, że gospodarstwa uprawiające powyżej 30 ha gruntów ornych muszą mieć co najmniej trzy uprawy, przy czym uprawa główna nie może stanowić więcej niż 75 proc. gruntów ornych, a dwie uprawy główne łącznie nie mogą zajmować więcej niż 95 proc. gruntów ornych. Jeśli rolnicy nie spełnią tych wymogów, nie dostaną dopłat bezpośrednich lub będą one zmniejszone.
– Pełne dopłaty dostałem dopiero w tym roku, a żona, która jest właścicielką części gospodarstwa jeszcze ich nie otrzymuje – przyznaje Andrzej Kurtys. – Dopiero po trzech latach w moim gospodarstwie pojawiły się trzy uprawy w określonych proporcjach. Nie można było tej zmiany przeprowadzić szybciej, ponieważ wymagała dokupienia maszyn. Z kukurydzy przejść na zboża ozime jest trudno i to kosztuje. I nadal nie jestem pewien, czy dobrze zrobiłem.
Teraz rolnik uprawia kukurydzę, rzepak ozimy i żyto ozime. Kukurydzę zawsze na tych samych polach, a rzepak i żyto w zmianowaniu. Ma też wiele rowów i zadrzewień. Ponadto robi wsiewkę z traw w kukurydzy (wtedy do zazieleniania uprawa na 1 ha liczy się jako 0,3 ha). Dwa lub trzy gatunki traw w ilości 15-20 kg/ha wsiewa w kukurydzę, gdy rośliny mają 30-40 cm wysokości. – W czasie suszy taka uprawa nie sprawdza się, ale w tym roku będzie dobrze. Kukurydzę zbiorę jesienią, a trawę zostawię do 1 marca. Następnie rozleję na nią gnojowicę, później zaorzę lub przeprowadzę głęboką uprawę agregatem do strip-tillu i znów zasieję kukurydzę – mówi i wylicza, że gdyby kukurydza plonowała na poziomie 8 t/ha i kosztowała 800 zł/t, to wolałby uprawiać ją na całym areale niż rezygnować z tego gatunku na korzyść innych tylko po to, żeby otrzymać dopłaty bezpośrednie. – Niestety, lata suche są dla kukurydzy zabójcze. Trzy tygodnie upałów i zbieram połowę średnich plonów. Trzeba pamiętać, że nakłady na produkcję kukurydzy wynoszą 3,5-4 tysiące złotych na hektar. Jeśli więc cena nie jest wyższa niż 600 złotych za tonę, jak w ubiegłym roku w czasie żniw, to bardziej opłaca się zazielenianie – twierdzi producent. – Niestety, nie mamy wpływu ani na pogodę, ani na ceny. Dlatego warto czekać na zwyżki lub grać kontraktami i trzymać ziarno w magazynach nawet przez dwa lata. Trzeba więc mieć magazyny, które pomieszczą co najmniej 1,5 zbiorów.
Święto kukurydzy
Andrzej Kurtys od sześciu lat organizuje w Budyniu Dzień Kukurydzy. W tym roku, o ile warunki pozwolą też się odbędzie – w trzeciej dekadzie października (dokładna data nie jest jeszcze ustalona). Z reguły na poletkach rośnie 20 odmian kukurydzy pięciu firm. W tym roku jest inaczej. Firmy pokazują po trzy odmiany, a pozostałe poletka przeznaczono na kukurydzę sianą pod folią (przezroczystą, biodegradowalną) i doświadczenia z gęstością siewu.
– Kukurydza siana pod folią 30 marca wyrzuciła wiechy już na początku lipca, przyspieszenie wegetacji wynosi więc 2-3 tygodnie – pokazuje rolnik. – Mam 20 arów zasianych pod filią i obok bez folii – w tym samym dniu. Różnica we wzroście jest znaczna.
Ciekawe są też doświadczenia z obsadą roślin. – Trwa spór, czy siać 90 tysięcy czy 60 tysięcy nasion na hektarze. Uważam, że im słabsza gleba tym mniejsza powinna być norma wysiewu, nawet 50 tysięcy nasion na hektar. Podobnie, gdy zapowiada się suchy rok. Żałuję, że nie rozpocząłem tych doświadczeń wcześniej, bo już teraz mógłbym przedstawić wnioski – mówi Andrzej Kurtys.
Podczas Dnia Kukurydzy poletka będą koszone od rana, w obecności przedstawicieli hodowców odmian lub dystrybutorów. Na polu kukurydza zostanie wymłócona, zważona i zbadana pod kątem wilgotności ziarna. – Przy poletkach umieścimy tablice z tymi informacjami – mówi właściciel gospodarstwa.
Cały tekst można przeczytać w sierpniowym numerze miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny”
Małgorzata Felińska
Fot. Jarosław Pruss
Komentarze
Brak komentarzy