Machina ruszyła, obaw jest coraz więcej

2021-12-08

Opisowi strategii składających się na Zielony Ład dla rolnictwa poświęcono w ostatnim czasie bardzo wiele miejsca. Powstała niezliczona ilość artykułów prasowych, a także kilka obszernych raportów. Mianownikiem większości publikacji są negatywne skutki szykowanych regulacji i to zarówno dla producentów rolnych, jak i konsumentów.

Analizując poszczególne propozycje musimy jednak pamiętać, że wszystko dopiero przed nami – mówią unijni urzędnicy i podkreślają, że nie ma czym się martwić, bo osiągnięcie wielu założeń Zielonego Ładu ma nastąpić „dopiero w 2030 roku”. Czy tak jest w rzeczywistości? Nie do końca, ponieważ cały proces zmian ruszył i to dużo wcześniej niż zaczęło się o nim publicznie dyskutować.

Wprowadzenie strategii Zielonego Ładu rozpoczęło się de facto już kilka lat wcześniej, od wycofywania substancji aktywnych w Unii Europejskiej, które w istotny sposób ograniczyły możliwość ochrony roślin. Najlepszym przykładem jest rzepak, którego areał w UE wyraźnie zmalał, głównie za sprawą wycofania zapraw neonikotynoidowych, które zwiększyły koszty uprawy, przyczyniając się do obniżenia dochodowości tej rośliny.

Zerwane łańcuchy dostaw

Prawdziwa „rewolucja” i to nie tylko w UE, lecz w ujęciu globalnym, może nadejść już w 2022 r. A wszystko za sprawą środków do produkcji (nawozy, środki ochrony roślin). I mowa tu nie tylko o rekordowo wysokich cenach, lecz przede wszystkim ich dostępności. W ostatnim czasie Chiny, czyli jeden z największych producentów i eksporterów nawozów wstrzymały ich sprzedaż poza granice swojego kraju, tłumacząc to koniecznością zabezpieczenia własnych potrzeb. Z tych samych powodów, limity na eksport nawozów przez okres najbliższych 6 miesięcy wprowadziła także Rosja. A mówimy o dwóch największych graczach, odpowiadających za blisko 40 proc. światowego eksportu. Rosnące ceny gazu zmusiły także kluczowego europejskiego producenta nawozów, tj. firmę Yara, do ograniczenia produkcji o ponad 40 proc.

Znacznie mniej uwagi poświęca się środkom ochrony roślin. Tymczasem Chiny, czyli największy producent substancji czynnych, znacznie ograniczyły produkcję, a co za tym idzie, eksport głównych składników do wytwarzania środków ochrony roślin.

W tej sytuacji przyszłoroczna wiosna może się okazać bardzo dużym wyzwaniem dla producentów zbóż na całym świecie, co nie pozostanie bez wpływu na wielkość zbiorów w sezonie 2022/23. Już dziś pojawia się coraz więcej sygnałów wskazujących na olbrzymie problemy z dostępnością nawozów. Farmerzy w Brazylii zabezpieczyli jedynie 40 proc. potrzeb nawozowych pod przyszłoroczną kukurydzę, a lokalni dystrybutorzy wstrzymali przyjmowanie zamówień.

Amerykańscy rolnicy deklarują zmniejszenie zasiewów kukurydzy na rzecz znacznie mniej nakładochłonnej soi. O ograniczeniu zasiewów zbóż jarych na rzecz soi oraz roślin strączkowych mówi się także w UE oraz na Ukrainie.

Rosnący światowy deficyt

Tymczasem popyt na zboża utrzymuje się w trendzie wzrostowym już od kilkunastu lat. I mowa nie tylko o popycie na cel konsumpcyjne, lecz także na cele biopaliwowe – tylko w USA aż 1/3 wyprodukowanej kukurydzy przeznaczana jest na bioetonol, a 60 proc. oleju rzepakowego w UE na biodiesel.

Równie nieciekawie wygląda sytuacja na rynku pszenicy, gdzie światowe zapasy spadną do najniższego poziomu od 6 lat. A najwięksi eksporterzy pszenicy zakończą bieżący sezon z rekordowo niskimi zapasami. Do ich odbudowy w nadchodzącym sezonie potrzebne będą doskonałe zbiory. Tymczasem już dziś mamy pogłębiającą się susze w USA oraz w regionie Morza Czarnego, a rozbudowująca się anomalia La Niña zagraża zbiorom kukurydzy i soi w Ameryce Południowej.

Jeśli do tego dodamy potencjalne ograniczenie nakładów na produkcję (w związku z rekordowymi cenami i mniejszą dostępnością nawozów i środków ochrony roślin), to efekt może być tylko jeden – znaczące zmniejszenie przyszłorocznych zbiorów zbóż na świecie, a w konsekwencji dalszy wzrost cen, które już dziś znajdują się na rekordowo wysokim poziomie.

Czy jest alternatywa?

Dla wielu osób rekordowo wysokie ceny zbóż są dużym zaskoczeniem. Jednak analizy już wiosną wskazywały na taki scenariusz. Dziś można mieć coraz więcej obaw o przyszłoroczne zbiory zbóż na świecie, a co za tym idzie utrzymanie bezpieczeństwa żywnościowego.

Niestety, nie widać działań, które miałyby temu zapobiec. Politycy kreślą długoterminowe wizje, które mają uchronić świat przez katastrofą klimatyczną, co jest jak najbardziej właściwym kierunkiem, jednak kwestia bezpieczeństwa żywnościowego jest zupełnie pomijana. Co więcej, strategia Zielonego Ładu, którą forsują decydenci z Brukseli, może ten kryzys tylko pogłębić.

W ostatnim czasie pojawia się coraz więcej firm inwestujących w alternatywne źródła białka. I choć wiele osób neguje te pomysły, to już wkrótce możemy nie mieć wyjścia. Są jednak obawy, że na wprowadzenie do obrotu „zamienników” tradycyjnej żywności potrzebnych będzie co najmniej kilka lat. Świat może jednak nie mieć tyle czasu.

Cały tekst można przeczytać w wydaniu 12/2021 miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny” 

Mirosław Marciniak,

analityk InfoGrain

Zapoznałem się z informacją o
administratorze i przetwarzaniu danych

Komentarze

Brak komentarzy