Niezadowoleni z cen skupu
2020-09-01
Ten sezon nie jest łatwy pod względem warunków uprawy. Jednak wydaje się, że lepszy niż ubiegły, co znalazło swoje odzwierciedlenie w wyższych plonach i zbiorach zbóż w kraju. Choć lokalnie bywało różnie.
Jak co roku najpierw ruszyły zbiory jęczmienia i rzepaku ozimego, a więc „małe żniwa”. Jęczmienia na początku lipca, natomiast rzepaku w połowie tego miesiąca, czyli o ok. dwa tygodnie później niż rok temu. Ub.r. był jednak wyjątkowy, bo bardzo suchy, co znacznie przyspieszyło dojrzewanie. Jak ocenia Juliusz Młodecki, prezes Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku i Roślin Białkowych, tegoroczne zbiory rzepaku i zbóż przebiegały we właściwym tempie. Tradycyjnie najwcześniej rozpoczęły się w południowej i południowo-zachodniej części kraju, a nieco później w północnych rejonach. Według raportu z oddziałów terenowych Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, 6 sierpnia zbiory rzepaku ozimego wkraczały już w końcową fazę.
Zróżnicowane plony
– Plony rzepaku były w tym roku bardzo zróżnicowane – mówi prezes Młodecki. – Biorąc pod uwagę najbardziej skrajne wartości, to kształtowały się między dwiema a pięcioma tonami z hektara. Najczęściej jednak oscylowały między dwa i pół a cztery, do maksymalnie czterech i pół tony z hektara – wskazuje. To zróżnicowanie wynikało z wielu czynników. – Przede wszystkim zależało od stanu plantacji jesienią. Siew przebiegał w bardzo trudnych warunkach suszy. Deszcz, który później przyszedł, ubił glebę, co z kolei utrudniało wschody. Stąd plantacje przed zimą były w różnym stanie. Niektóre trzeba było zaorać, bo źle rokowały. Szacujemy, że pod pług poszło nawet dziesięć procent zasiewów – dodaje prezes KZPRiRB.
Zróżnicowanie plantacji widoczne było również wiosną. Dodatkowo, niekorzystnie wpłynęły na nie warunki pogodowe, początkowo susza i przymrozki, a miejscami wręcz mrozy (do -10 st. C), które uszkadzały rośliny rzepaku. Powodowały m.in. spękania łodyg stające się „bramą” do wnikania chorób. Opady, które w końcu pojawiły się w maju, ale też w kolejnych miesiącach zintensyfikowały bowiem rozwój grzybów, zwłaszcza sprawców czerni krzyżowych oraz szarej pleśni. – Jeśli rolnik wykonał zabiegi fungicydowe w odpowiednim czasie i ochronił rzepak dwukrotnie, to mógł cieszyć się wysokimi plonami – mówi prezes Młodecki.
A co z jakością nasion? – Początkowo istniały pewne obawy co do zaolejenia, ale jako pierwsze zbierane były plantacje słabsze, porażone lub desykowane, co zazwyczaj źle wpływa na jakość nasion. Wraz z postępem żniw, gdy zaczęto kosić lepsze plantacje problem przestał istnieć. Co prawda nie ma rekordów zaolejenia, ale przekracza ono 40 procent – twierdzi Młodecki.
Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa podał jednak, że w województwach małopolskim, podkarpackim i warmińsko-mazurskim występował problem z niskim stopniem zaolejenia nasion rzepaku. W woj. warmińsko-mazurskim zdarzały się dodatkowo zanieczyszczone i wilgotne partie nasion, a także pokryte pleśnią. Przy czym spośród wymienionych województw tylko warmińsko-mazurskie ma większe znaczenie dla produkcji rzepaku w skali kraju.
Oszacowali zbiory
Na początku lipca KZPRiRB wraz z Polskim Stowarzyszeniem Producentów Oleju prognozowały zbiory w Polsce na poziomie 2,8 mln t. – Po tym jednak, jak się okazało, że plantacji porażonych jest dużo, a z południa Polski zaczęły napływać informacje, że rolnicy liczyli na cztery a zebrali trzy tony z hektara, skłanialiśmy się, żeby tę prognozę o pięć procent obniżyć. Utarło się nawet powiedzenie, że na wielu plantacjach rzepak lepiej wyglądał niż sypał. Dzisiaj mówiłbym raczej o pewnych widełkach. Myślę, że zbiory wyniosą między 2,6 a 2,8 miliona ton, dlatego że plantacje koszone na przełomie lipca i sierpnia naprawdę nieźle plonowały – uważa prezes Młodecki.
Główny Urząd Statystyczny we „Wstępnym szacunku głównych ziemiopłodów rolnych i ogrodniczych” z 30 lipca prognozuje tegoroczne zbiory rzepaku i rzepiku na poziomie 2,6 mln t, czyli o 0,2 mln t większym niż rok temu. Natomiast Komisja Europejska wskazuje na 2,53 mln t.
Zbiory zbóż podstawowych z mieszankami zbożowymi według GUS sięgną 27,9 mln t, co oznaczałoby wzrost o 2,8 mln t (11 proc.) w stosunku do ub.r. Urząd spodziewa się wyższych zbiorów wszystkich gatunków zbóż, ale największy procentowy przyrost ma dotyczyć mieszanek zbożowych ozimych (+41 proc.), mieszanek zbożowych jarych (+29 proc.), owsa (+22 proc.), żyta (+20 proc.) oraz jęczmienia ozimego i pszenicy jarej (po 12 proc.).
Tradycyjnie już najwięcej zbierzemy pszenicy ozimej, według GUS 9,9 mln t. To o 0,4 mln t więcej niż rok temu, ale w stosunku do wielolecia zbliżony poziom.
Wzrost zbiorów zbóż to przede wszystkim efekt większych plonów, ponieważ – jak wskazuje GUS – areał ich uprawy powiększył się tylko o ok. 1 proc. (do ok. 7,2 mln ha). Średnie plony zbóż podstawowych z mieszankami zbożowymi oceniono na 3,86 t/ha, co oznaczałoby wzrost o 3,4 dt/ha w stosunku do ub.r. Bardziej wzrosły jednak średnie plony zbóż jarych niż ozimych, co nie dziwi, biorąc pod uwagę fakt, że w zeszłym roku zboża jare mocniej ucierpiały z powodu suszy. Plony zbóż ozimychłącznie z ozimymi mieszankami zbożowymi wstępnie oceniono na 4,23 t/ha, o 3 dt/ha (8 proc.) więcej niż rok temu. Natomiast plony zbóż jarychłącznie z jarymi mieszankami zbożowymi na 3,27 t/ha, co oznaczałoby wzrost o 4 dt/ha (14 proc.).
Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej – PIB w Warszawie w czerwcowej prognozie także wskazywał na większe zbiory zbóż w tym roku (o 1,4 mln t), chociaż był bardziej zachowawczy niż GUS. Uznał bowiem, że przekroczą nieco 26,5 mln t. Razem z kukurydzą mają wynieść 30,78 mln t. IERiGŻ-PIB oprócz wzrostu zbiorów zbóż spodziewa się także większego importu o 350 tys. t (do 1,49 mln t). Zużycie ziarna ma za to zmaleć o 677 tys. t (do 26,83 mln t). W efekcie, należy spodziewać się wzrostu poziomu zapasów na koniec obecnego sezonu o 1,25 mln t (do 2,3 mln t), a więc ponad dwukrotnie.
Cały tekst można przeczytać we wrześniowym numerze miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny”
Alicja Siuda
Fot. Tytus Żmijewski
Komentarze
Brak komentarzy