O zagrożeniach decydowała pogoda
2022-12-06
Rok 2022 był bardzo zróżnicowany pod kątem zagrożeń ze strony chorób i szkodników pojawiających się w uprawach kukurydzy. Dała się mocno odczuć lokalność pojawu wielu zagrożeń. Z tego powodu trudno jest generalizować i odnosić zaobserwowane sytuacje do całego kraju.
W niniejszym artykule omówione zostaną zatem przypadki zgłoszone i potwierdzone oraz samodzielnie zaobserwowane przez specjalistów IOR – PIB TSD w Rzeszowie oraz współpracujące ze Stacją osoby.
Podsumowując sezon 2022 należy w pierwszej kolejności wskazać na najważniejszy czynnik różnicujący plantacje pod kątem zagrożeń fitosanitarnych – pogodę, w tym jej zmienność i lokalność pojawu niektórych ekstremalnych zjawisk.
Aura nie sprzyjała
Bez wątpienia na przeważającym obszarze kraju wiosna była chłodna, często deszczowa, co spowodowało, że siewy kukurydzy były opóźnione i zwykle przypadały pod koniec kwietnia lub w maju. Najlepszy przykład to Podkarpacie, gdzie zwykle kukurydzę wysiewa się po 15 kwietnia, a w bieżącym roku na wielu polach siewy zaczęły się w maju. Czasem opóźnienie siewu w porównaniu do lat wcześniejszych sięgało nawet dwóch tygodni. To bardzo dużo. Do tego dochodzi chłodny maj, który ograniczał tempo wzrostu roślin. W wielu regionach kraju od wiosny zaczął się pojawiać problem niedoboru wody. Były regiony, w których mała ilość opadów utrzymywała się do późnego lata, nawet jesieni.
W międzyczasie np. IUNG – PIB ogłaszał regiony zagrożone suszą rolniczą. Problem z wodą dotykał zwłaszcza gleby lekkie, szybko przesuszające się. W pełni wegetacji temperatury powietrza były wysokie, niekiedy wręcz tropikalne. Kukurydzy temperatura nie szkodziła, jeżeli była zaopatrzona w wodę, choć trzeba zwrócić uwagę też na promieniowanie słoneczne, które w niektórych okresach było bardzo intensywne i niekiedy na roślinach borykających się ze spadkiem turgoru doprowadzały do „przypalenia” blaszek liściowych. Pogoda była też ważnym sprawcą zaburzeń w rozwoju kukurydzy, które dotknęły niektóre plantacje, w tym odmiany silniej reagujące na stresy abiotyczne. Powszechnie występowała wielokolbowość, ale także dał się lokalnie we znaki problem wielopalczastości kolb, kolbowiech, a także „szczerbatości” kolb, na skutek problemów z zapyleniem tych organów.
Co wpływało na stan fitosanitarny plantacji?
Warunki meteorologiczne miały wpływ nie tylko na kukurydzę i wykonywane w uprawie zabiegi pielęgnacyjne, w tym ochrony roślin, ale także i na konkretne gatunki szkodliwe, które pojawiały się w zasiewach. Na stan fitosanitarny roślin wpływały też: jakość stanowiska pod uprawę, termin i głębokość siewu, nawożenie, odchwaszczanie, zastosowane uproszczenia agrotechniczne, podatność odmian na organizmy szkodliwe i warunki stresowe, dobór odmian pod kątem wczesności do danego regionu kraju, ale i zabiegi profilaktycznej i interwencyjnej ochrony roślin. To wszystko włącznie z tzw. architekturą krajobrazu wokół pól kukurydzy, mogło stymulować bądź ograniczać rozwój niektórych gatunków szkodliwych, czy też wręcz prowokować ich pojaw. Nie zapominajmy także o strukturze zasiewów na danym obszarze, bo to też zawsze ma znaczenie, choćby przy pojawie gatunków polifagicznych czyli takich, które potrafią żerować na roślinach niespokrewnionych ze sobą. Wszechobecność kukurydzy na określonym obszarze, zwłaszcza monokultur pozbawionych kompleksowej ochrony, to także ważny czynnik wpływający na to, co z takich miejsc migruje na okoliczne zasiewy kukurydzy.
Plantacje uszkadzały ptaki, dziki i jeleniowate
Od maja do połowy czerwca, a więc zaraz po siewach, zaczęto zgłaszać problemy z ptakami, w tym objętymi ochroną gatunkową żurawiami. Zdarzały się takie pola, na których konieczne było wykonanie przesiewów nieraz na obszarze kilkunastu, rzadziej kilkudziesięciu hektarów. Problem był duży w miejscach licznego gniazdowania ptaków, a chłodna wiosna sprawiała, że zwierzęta te chętniej odwiedzały plantacje kukurydzy, na których dostęp pokarmu był pewny. Wydziobywały ziarniaki, wyrywały siewki, a czasem i większe rośliny. Co jednak ważne, problem był duży zwłaszcza tam, gdzie nie użyto zaprawy nasiennej zawierającej ziram, która działa repelentnie na ptaki. Trzeba pamiętać, aby sprawdzać, czy zakupiony materiał siewny ma dodatkową powłokę repelentną, bo nie jest to standard przy zakupie kwalifikowanego materiału siewnego, tak samo jak stosowanie zapraw owadobójczych. Na pewno warto rozważyć usługę doprawiania ziarna konkretnymi środkami, w zależności od przewidywania z jakim gatunkiem szkodliwym trzeba będzie się mierzyć, a to poniekąd wynika z monitoringu, który powinien być corocznie prowadzony.
Wiosną lokalnie na pola wdzierały się także dziki ryjące w glebie i jeleniowate, które ogryzały młode rośliny. Zwierzęta łowne są o tyle specyficznym problemem, że mogą migrować na większe odległości, choć faktycznie najwięcej szkód wywoływały w pobliżu większych kompleksów drzewiastych.
Były problemy ze szkodnikami glebowymi
Z części pól kukurydzy napływały również sygnały o lokalnym problemie ze wschodami kukurydzy. Oczywiście były przypadki słabszej jakości materiału siewnego, co uzasadniało jego reklamację, ale za przerzedzenie uprawy także odpowiedzialne były agrofagi, głównie szkodniki glebowe, np. drutowce i larwy śmietek (kiełkówki i glebowej), a tylko sporadycznie pędraki i rolnice. Problem szkodników glebowych dotykał nie tylko plantacji w monokulturze, ale i założonych po innych uprawach, gdyż większość z nich to polifagi. Uszkodzenia często miały charakter placowy, co wynikało z nagromadzenia się w tych miejscach larw. Większość pól z problemem szkodników glebowych nie była chroniona przed nimi bądź to zaprawą owadobójczą (dostępna przeciwko drutowcom, rolnicom i larwom stonki kukurydzianej) bądź mikrogranulatem doglebowym (drutowce, larwy stonki kukurydzianej), ewentualnie biopreparatem nematologicznym (larwy stonki). Trzeba o tym pamiętać, bo często widzi się jakąś zaprawę na zakupionym materiale siewnym, ale nie weryfikuje, czy to jest tylko zaprawa grzybobójcza, czy może też owadobójcza.
Żerowaniu wiosennych szkodników glebowych sprzyjał fakt spowolnienia wzrostu roślin na skutek chłodu.
Zgorzele pojawiały się sporadycznie
Lokalnie z podobnego powodu ujawniła się zgorzel siewek i to nawet pomimo użycia zaprawy nasiennej przeciwko niej. Trzeba bowiem pamiętać, że zaprawa chroni tylko do pewnego momentu, a chłód nie tylko osłabia samą roślinę czyniąc ją bardziej podatną, ale np. nadmierne opady deszczu (w tym zastoiska na polu), czy też zbyt głęboki siew, sprzyjają rozwojowi grzybów zgorzelowych. Pojawy zgorzeli były incydentalne, co jest dobrą informacją, ale zarazem wskazuje, że warto wysiewać zaprawiony materiał siewny.
Ploniarka otwierała drzwi głowni
Szkodnikiem nr 1 była ploniarka zbożówka, która wystąpiła w całym kraju i lokalnie uszkadzała nawet 90 proc. roślin. Sprzyjał jej ich spowolniony wzrost i sąsiedztwo ozimin oraz dzikich traw, w których szkodnik liczniej przezimował. Pozytywne jest to, że zwykle dominowały niewielkie uszkodzenia liści, a tylko czasami pojawiało się uszkodzenie stożka wzrostu wywołujące krzewienie. Niestety, od 2021 r. tego gatunku nie ma czym zwalczać z powodu braku preparatów. Dodatkowo pojaw ploniarki otwierał drogę do porażenia roślin przez pierwszą generację zarodników głowni kukurydzy (guzowatej). Choroba ta na części pól pojawiła się, w tym lokalnie w dużym nasileniu. O ile wiosną pierwszej generacji głowni było stosunkowo niewiele, to później liczniej pojawiały się kolejne generacje tej choroby. Wiosną rośliny infekował także sprawca głowni pylącej, ale nie było przypadków licznego jej pojawu poza pojedynczymi roślinami.
dr hab. inż. Paweł K. Bereś, prof. IOR – PIB, mgr inż. Łukasz Siekaniec, mgr inż. Łukasz Kontowski, mgr Beata Bereś, mgr Michał Grzbiela
Instytut Ochrony Roślin – PIB, TSD w Rzeszowie
Cały tekst można przeczytać w wydaniu 12/2022 miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny”
Komentarze
Brak komentarzy