Odważnie idziemy w kierunku zrównoważenia

2024-04-04

Zielony Ład jest za bardzo demonizowany. Bioróżnorodność, praktyki regeneratywne nie są tak skomplikowane. Wiele gospodarstw je wprowadziło, co więcej większość z nich zawsze w ten sposób gospodarowało – mówi Agata Stolarska, prezes zarządu firmy Timac Agro Polska.

– Strategia „Od pola do stołu” i opracowanie założeń Europejskiego Zielonego Ładu sprawiły, że rolnictwo zmienia się na naszych oczach. Jaki wpływ na rynek biopreparatów ma ukształtowanie się nowych trendów?

– Rzeczywiście, obserwujemy szereg zmian w rolnictwie, na które mają wpływ czynniki rynkowe, geopolityczne, zmiany prawne, w szczególności nowe regulacje unijne. Odpowiedzią firm agrotechnicznych na nowe trendy jest rozwój rynku biopreparatów. Wchodząc na rynek 20 lat temu firma Timac Agro Polska miała ograniczoną konkurencję, jeśli chodzi o biostymulatory. Wówczas na palcach obu rąk można było policzyć wszystkie dostępne preparaty. Obecnie ten rynek dynamicznie się rozwija. Istnieje na nim wiele firm, niektóre są liderami, inne pionierami, ale niestety są również firmy sprowadzające produkty nie do końca sprawdzone, nierejestrowane, niespełniające wymogów.

– Preparaty biologiczne świetnie wpisują się w założenia Zielonego Ładu – czy to oznacza, że rynek biopreparatów będzie się nadal dynamicznie rozwijał?

– Celem Zielonego Ładu jest stymulowanie gospodarki, poprawa stanu zdrowia ludzi i jakości ich życia oraz troska o przyrodę. Jest to zbiór wielu inicjatyw, a w obrębie rolnictwa celem jest ograniczenie wpływu rolnictwa na środowisko, przywrócenie zdrowia glebom w UE, ograniczenie zużycia środków ochrony roślin oraz nawozów i poprawa dobrostanu zwierząt. Wiele mówi się o rolnictwie regeneratywnym, węglowym czy zrównoważonym. Te pojęcia różnią się od siebie, ale zakładają praktyki mające na celu eksploatację gleby i zasobów w sposób, który ich nie degraduje, a pozwala na ich odtwarzanie.

– W Europie dąży się do tego, aby osiągnąć neutralny wpływ na środowisko.

– Dokładnie. W ten trend doskonale wpisują się biostymulatory i wszelkie preparaty biologiczne, które mają być pewnego rodzaju „prewencją”, takimi „suplementami” diety dla roślin (jeśli byśmy przełożyli to na żywienie ludzi) pomagającymi ograniczyć „leczenie doraźne” (za pomocą pestycydów) i rozwiązać problemy pojawiające się w uprawach. Rynek biostymulatorów będzie się nadal rozwijał, to jest przyszłość, tak jak przyszłością są biologiczne środki ochrony roślin. Z roku na rok produktów i firm przybywa, ale nadal jest wiele do zrobienia. Brakuje też jasnej i spójnej definicji tych produktów.

– Zielony Ład budzi wśród rolników duże kontrowersje, na rolniczych protestach pojawiają się nawet postulaty zatrzymania zielonej rewolucji. Jak Pani to ocenia?

– Zielony Ład jest za bardzo demonizowany i stał się ewidentnie „ofiarą” gry politycznej tych ugrupowań, które władzę straciły lub które na strajkach z rolnikami chcą się wybić. Bioschematy, praktyki regeneratywne nie są tak bardzo skomplikowane. Duża część gospodarstw już je wprowadziła, co więcej wiele gospodarstw zawsze w ten sposób gospodarowało. Myślę, że na pewno zabrakło dialogu i praktycznego doradztwa w tym zakresie – tu państwo nie odrobiło lekcji, a jak wiadomo „dezinformacja jest siostrą wrogości”. Wiele z wymogów Zielonego Ładu, poza ograniczaniem wpływu na środowisko naturalne, jest tak naprawdę logiczne również ekonomicznie. Myślę tu chociażby o kwestiach nawożenia, zwłaszcza azotem. Wbrew panującym opiniom w Polsce zużywamy na ha 1/3 więcej nawozów niż średnia w UE i jesteśmy w czołówce, wyprzedzając zarówno Francję, jak i Niemcy czy Włochy. Zielony Ład wymaga zwrócenia uwagi na efektywność nawożenia, czyli uzyskania wysokiego plonu przy niskich nakładach ponoszonych na nawożenie oraz zmniejszenia ujemnego wpływu na środowisko (zminimalizowanie strat składników nawozowych poza układ gleba – roślina). Temu właśnie ma służyć „Plan nawożenia”. Opracowanie i przestrzeganie planu nawożenia to jedna z możliwości ujętych w ramach ekoschematów (tak demonizowanych), objętego systemem punktowym, jest to jednak dobra metoda wypracowania realnych oszczędności w gospodarstwie.

– Cele Zielonego Ładu są słuszne?

– W niektórych regulacjach pojawia się problem ekonomiczny, który trzeba rozwiązać. Na koniec to się musi wszystkim opłacać, a przede wszystkim musi się to opłacać naszym gospodarstwom, które gospodarują tymi zasobami. Ale to nie zmienia faktu, że jest to jedyny słuszny kierunek.

– Jak Pani ocenia obecną sytuację w polskim rolnictwie? Obserwujemy protesty rolnicze i duże niezadowolenie rolników z niepewnej sytuacji na rynku zbóż – co może Pani doradzić gospodarstwom, aby przetrwały ten trudny okres?

– Na rynku zbóż sytuacja jest rzeczywiście trudna i to nie tylko w Polsce, a na całym świecie. Protesty
rolnicze organizowane są w całej Europie, choć w każdym kraju głównym tematem zapalnym jest nieco
inny problem. We Francji była to na przykład dopłata do paliwa rolniczego, którą ostatecznie przywrócono. Światowy rynek zbóż jest trudny, ponieważ bilans popytu i podaży jest w tym roku wyjątkowo negatywny, mierzymy się z rekordowymi plonami chociażby Rosji, Australii, które przekładają się na nadwyżkę w światowym bilansie. To z kolei przekłada się na niskie ceny. Muszę jednak przyznać, że niestety w tej „produkcji pod chmurką” w każdym roku zmagamy się z innymi problemami, każdy rok jest na swój sposób wyjątkowy. Chciałabym przypomnieć, że lata 2020, 2021 i 2022 były dobrymi latami w rolnictwie. I jeśli będziemy się porównywać do tej „górki”, to będziemy mieć jeszcze większy niedosyt i poczucie, że to, co teraz uzyskujemy, jest niewspółmiernie niższym dochodem.

– Wysoka inflacja dotknęła nie tylko rolników, i trudno tu dawać jakieś „złote rady”.

– Nasz rząd przespał ostatnie dwa lata i nie przygotował infrastruktury (rozbudowa portów przeładunkowych oraz kolei), by polepszyć naszą reaktywność na tego typu kryzysy poprzez
szukanie nowych rynków zbytu. Mam nadzieję, że nowa władza szybko zabierze się do pracy w tej kwestii. W zarządzaniu gospodarstwem na pewno potrzebna jest przedsiębiorczość. Z moich obserwacji wynika, że na rynku wygrywały i będą wygrywać te gospodarstwa, które dywersyfikują uprawy, dywersyfikują ryzyko (część kontraktują, część sprzedają po żniwach, część przechowują) i zarządzają zasobami gospodarstwa w taki sposób, aby móc je odtwarzać. Wszystko to w średnio- lub długoterminowym okresie. Dla mnie osobiście Zielony Ład jest takiego rodzaju inwestycją, która w perspektywie długoterminowej przynosi korzyści, również materialne.

Rozmawiała Magdalena Kowalczyk

fot. materiały prasowe

Artykuł ukazał się w wydaniu 04/2024 miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny”

Zapoznałem się z informacją o
administratorze i przetwarzaniu danych

Komentarze

Brak komentarzy