Odwrócone żniwa
2022-03-01
Właściciel 300-hektarowego gospodarstwa rolnego w woj. kujawsko-pomorskim od 12 lat stosuje uproszczone metody uprawy gleby. Ponadto od kilku lat najpierw kosi zboża – pszenicę i pszenżyto, a dopiero po dużych żniwach rozpoczyna małe i zbiera rzepak. – Pozwalają na to nowe odmiany – uważa.
Krzysztof Sulkowski, rolnik po Akademii Techniczno-Rolniczej w Bydgoszczy, prowadzi gospodarstwo w Wierzniczce (woj. kujawsko-pomorskie, pow. lipnowski) od 2004 r. Kiedy przejął je od swoich rodziców obejmowało 64 ha. Wcześniej właściciele zrezygnowali z hodowli krów mlecznych i wyspecjalizowali się wyłącznie w produkcji roślinnej.
Gruber zamiast pługa
Przedsiębiorca rolny kontynuuje tę tradycję, tyle że na większym areale – gospodaruje na ponad 300 ha. Udało mu się tak bardzo powiększyć gospodarstwo, ponieważ sukcesywnie kupował grunty od sąsiadów – rolników. Rozłóg pól jest w związku z tym rozproszony, jednak działki najbardziej oddalone położone są zaledwie 6 km od ośrodka gospodarczego. Przeważają tu gleby średnie, klasy IVa i IVb, choć są też niewielkie pola z II, III czy VI klasą bonitacji.
Na 100 ha rolnik uprawia pszenicę ozimą, na 60 ha rzepak ozimy, tyle samo zajmuje kukurydza na ziarno (uprawiana także na najsłabszych glebach), na 40 ha rośnie pszenżyto ozime, na podobnym areale buraki cukrowe. – Obecnie nie uważam buraków za dochodową uprawę, bardzo się jednak przydają w płodozmianie – mówi Krzysztof Sulkowski i dodaje, że sieje też poplony i międzyplony ścierniskowe. To najczęściej facelia z seradelą. Część upraw, które w ramach zazieleniania rolnik wysiewa od 1 lipca do 20 sierpnia, musi pozostawać na polach przez osiem tygodni lub do 15 października. Późną jesienią takie uprawy są mulczowane, a resztki roślinne leżą na polach do wiosny, kiedy gospodarz sieje buraki. Rośliny wiążące azot rolnik uprawia też jako poplon ozimy w ramach płatności rolno-środowiskowo-klimatycznych. Te uprawy likwiduje dopiero wiosną, po opryskaniu glifosatem. Resztki roślinne trafiają do gleby podczas przejazdu gruberem, a następnie rolnik wysiewa kukurydzę.
Właściciel gospodarstwa na części pól stosuje płodozmian: kukurydza – pszenica ozima – rzepak ozimy – pszenżyto lub pszenica ozima, a na pozostałych: buraki cukrowe – pszenica ozima – rzepak ozimy – pszenica ozima – kukurydza lub buraki cukrowe. – Niestety, nie mogę zaplanować płodozmianu na przyszły rok, ponieważ zmieniają się pakiety rolno-środowiskowo-klimatyczne. To znacznie utrudnienie – uważa Krzysztof Sulkowski. Nie wie też jeszcze, jakie ekoschematy może w przyszłości (od 2023 r.) wykorzystywać w swoim gospodarstwie. – Rozważę działania zmierzające do ograniczenia emisji dwutlenku węgla, czyli zatrzymanie jak największej ilości resztek roślinnych w glebie, także po to, żeby chronić próchnicę. Mógłbym też uprawiać na wąskich pasach pól sąsiadujących z lasami słoneczniki lub facelię – zastanawia się.
Rolnik co roku wysiewa po dwie odmiany jednego gatunku. – Jedna, sprawdzona wcześniej, zajmuje większą powierzchnię, drugą, która jest nowością, testuję – wyjaśnia. – Wybieram odmiany na podstawie wyników badań prowadzonych przez Centralny Ośrodek Badania Odmian Roślin Uprawnych. Co roku sprawdzam, jakie nowe odmiany zostały zarejestrowane i oceniam je pod kątem przydatności w warunkach mojego gospodarstwa, zgodnie z Listą odmian zalecanych dla poszczególnych województw. Zwracam uwagę przede wszystkim na plonowanie – dodaje.
Producent rolny od 12 lat wykorzystuje uproszczone metody uprawy, głównie bezorkową z głębokim spulchnianiem gleby gruberem. – W tak uprawioną glebę sieję buraki, kukurydzę, pszenicę i pszenżyto, jednak od dwóch lat wykonuję orkę przed siewem rzepaku, po zbiorach zbóż, gdy na polach zostaje dużo słomy. Resztki pożniwne rozdrabniam broną talerzową – mówi Krzysztof Sulkowski.
Rolnik stosuje wyłącznie nawożenie mineralne – w czasie uprawy gleby gruberem nawozy umieszczane są na głębokości 25 cm (głęboki podsiew), a w czasie wysiewu nasion agregatem uprawowo-siewnym Pronto firmy Horsch nawożenie przeprowadza jednocześnie z siewem zbóż, buraków, rzepaku czy kukurydzy. W przypadku zbóż nawóz trafia w międzyrzędzia, a w przypadku rzepaku (uprawianego w szerokich rzędach – co 45 cm), buraków i kukurydzy granule nawozu umieszczane są 5 cm obok rzędu.
Rzepak się nie osypie
W gospodarstwie w Wierzniczce małe i duże żniwa odbywają się w odwrotnej kolejności niż zwykle. – Od trzech lat jako pierwsze zbieramy pszenicę i pszenżyto – mówi Krzysztof Sulkowski. – Zaczynamy, gdy zboża nie są jeszcze w pełni dojrzałe, ziarno ma 16-17 procent wilgotności, a źdźbła są zielone, tniemy je więc wyżej niż normalnie. Ziarno zbóż dosuszamy w suszarniach. Pszenica ma wtedy bardzo dobre parametry, wysoką liczbę opadania. Dopiero po zbiorach zbóż kosimy rzepak, przy czym przed zbiorami nie wykonuję desykacji. To się udaje, ponieważ nowe odmiany rzepaku później dojrzewają i w ogóle się nie osypują.
Uprawy rzepaku rolnik ubezpiecza od deszczu nawalnego, gradobicia i przymrozków. Ale w ubiegłym roku to się nie udało. – W ciągu dwóch dni rolnicy wyczerpali limit dopłat do składek. Tylu było chętnych – wyjaśnia producent. – Rzepak pozostał więc nieubezpieczony. Tak jak buraki cukrowe, bo w ubiegłym roku nie wiedziałem, na jakiej powierzchni je zasieję, ponieważ opóźniona była kontraktacja. Kiedy wreszcie podpisałem umowę kontraktacyjną z cukrownią, było już za późno na ubezpieczenie plantacji. Zakłady nie chcą też ubezpieczać upraw od suszy. Nigdy mi się to nie udało. Na szczęście w naszym regionie susza występuje rzadko, a w gminie Dobrzyń nad Wisłą mamy dobre gleby.
Małgorzata Felińska
Fot. Jarosław Pruss
Cały tekst można przeczytać w wydaniu 04/2022 miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny”
Komentarze
Brak komentarzy