Prąd, ciepło i poferment

2022-08-01

W gospodarstwie Ryszarda Tomaszewskiego najbardziej widoczna jest wielka obora i stojąca przy niej srebrna biogazownia połączona z dwoma zbiornikami na poferment. – Ta instalacja zasila oborę w energię elektryczną, a także ogrzewa dom i zaplecze socjalne – mówi właściciel. – Ponadto zmniejszam koszty nawożenia zastępując nawozy azotowe pofermentem.

Rolnik w 1990 r. przejął od rodziców gospodarstwo w Bombalicach (powiat sierpecki, woj. mazowieckie). Obejmowało wtedy 11 ha, a stado liczyło 14 sztuk bydła. W ciągu 32 lat wraz z żoną Grażyną i dwoma synami – Arkadiuszem i Dariuszem – Ryszard Tomaszewski powiększył je do 240 ha (licząc z dzierżawionymi gruntami), a stado rozrosło się do 301 krów dojnych. W 2020 r. w gospodarstwie stanęła biogazownia rolnicza przerabiająca wyłącznie gnojowicę na prąd, ciepło oraz poferment służący jako nawóz.

Prosty płodozmian

Właściciele gospodarstwa w Bombalicach specjalizują się w produkcji mleka, dlatego cała produkcja polowa zabezpiecza potrzeby paszowe stada. Na 180 ha gruntów V i VI klasy bonitacyjnej rośnie tu kukurydza na kiszonkę i na ziarno, które po rozdrobnieniu też jest zakiszane (w rękawach). 60 ha rolnicy przeznaczyli pod użytki zielone na gruntach ornych, które koszą nawet cztery razy w roku na sianokiszonkę.

– Wszystkie pola uprawiam orkowo, ze względu na to, że poferment musi zostać dobrze wymieszany z glebą. Trafia on na pola cztery razy w roku. Ma płynną, wodnistą konsystencję, więc rozlewamy go wozami asenizacyjnymi z wężami wleczonymi, o szerokości roboczej sześć metrów – wyjaśnia rolnik i dodaje, że kukurydza świetnie rośnie na nawozie prosto z biogazowni – osiąga 4 m wysokości. – Pewnie także dlatego, że co dwa lata nawożę pola sporymi dawkami wapna – stosuję 3,5 tony na hektar nawozu siarkowo-wapniowego. Natomiast nawożenie azotowe dzięki użyciu pofermentu mogłem zmniejszyć do minimum – dodaje właściciel gospodarstwa.– Poferment trafia na pola głównie wiosną, przed siewem kukurydzy, następnie dwa razy po skoszeniu traw i jesienią przed siewem poplonów.

Płodozmian w gospodarstwie jest prosty – przez trzy lata rolnicy sieją kukurydzę po kukurydzy, stosując między zbiorem a siewem plonu głównego poplony – gorczycę z żytem – przyorywane wiosną, po przemarznięciu. Na czwarty rok miejsce kukurydzy zajmują trawy. I odwrotnie.

Dzień trwa 16 godzin

Stado bydła mlecznego (pozostające pod kontrolą użytkowości mlecznej) utrzymywane jest w oborze wolnostanowiskowej wzniesionej w 2004 r., a rozbudowanej w 2012 r. Teraz obiekt o wymiarach 121 m długości na 24 m szerokości oraz 7 m wysokości (w kalenicy) może pomieścić 340 krów. Korytarz ze stołami paszowymi po jego obu stronach jest przesunięty względem kalenicy, w której znajduje się szczelina wywiewna przykryta półkolistymi świetlikami. Ich położenie można regulować ręcznie. Ciekawe jest oświetlenie budynku produkcji firmy Lely – L4C, na które składają się dzienne lampy sodowe oraz lampy nocne świecące na czerwono. Dzień w tej oborze trwa zawsze 16 godzin, dzięki czemu zwiększa się pobranie paszy przez zwierzęta, a to przekłada się na dużą wydajność mleka.

Legowiska dla krów mają wymiary 1,2 x 4,4 lub 2,5 m (podwójne i pojedyncze). Wyłożone są dwuwarstwowymi matami gumowo-piankowymi. Obora ma podłogę rusztową, o której czystość dba robot czyszczący, w oborze pracuje też robot podgarniający paszę (oba firmy Lely). Jest tu też wanna do kąpieli racic i poskrom weterynaryjny.

Pierwotnie w oborze była hala udojowa typu Auto Tandem 2 x 4, ale 10 lat temu rolnicy zamienili ją na pięć robotów udojowych Lely – Astronaut A4, obsługiwanych przez dwie jednostki centralne z systemem podciśnienia i mycia. Średnia wydajność krów w Bombalicach wzrosła wtedy do ok. 9,5 tys. l mleka w laktacji, przy czym średnia liczba laktacji w stadzie wynosi 3,7. Rocznie rolnicy odstawiają do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Sierpcu ok. 2,8 mln l mleka, co daje im czołowe miejsce wśród jej dostawców.

Na wydajność mleczną wpływa nie tylko higiena i system doju. Najważniejsze jest żywienie. – Stado żywimy TMR mieszanym w wozie paszowym Sano, ciąganym, o pojemności 22 m m3. Pasze objętościowe pochodzą z naszego gospodarstwa, a mieszanki treściwe i dodatki mineralno-witaminowe kupujemy – zdradza rolnik. Stado podzielone jest na trzy grupy żywieniowe: krowy zasuszone i o dwóch wydajnościach mleka.

Rolnik nie odchowuje jałówek na remont stada – sprzedaje hodowcom z okolicy zarówno dwutygodniowe byczki, jak i jałówki. Natomiast stado buduje na bazie jałówek kupowanych w najlepszych hodowlach w Niemczech, m.in. OHG Osnabrück. Jałówki inseminowane są nasieniem własnych buhajów, także kupowanych w Niemczech. Stadem zarządza program komputerowy Lely, kupiony razem z robotami.

– Teraz cena mleka wynosi 2,46 zł netto. To za mało, biorąc pod uwagę, że ceny pasz, usług weterynaryjnych i innych środków do produkcji znacznie wzrosły. Mleko w skupie powinno kosztować co najmniej 2,80 zł za kg – twierdzi Ryszard Tomaszewski.

Wykorzystać gnojowicę

Krowy produkują rocznie ok. 7,5 tys. m3 gnojowicy, więc w gospodarstwie nieustannie były problemy z jej magazynowaniem i wywożeniem na pola w ustawowych terminach. Dlatego Ryszard Tomaszewski postanowił, że będzie przerabiał gnojowicę na prąd i ciepło w biogazowni rolniczej. Natomiast bezzapachowy poferment (nawóz naturalny) będzie mógł wywozić na pola kiedy tylko nie będą zamarznięte lub pokryte śniegiem.

Rolnik zdecydował się na mikroinstalację belgijskiej firmy Biolectric, a jako wykonawcę wybrał spółkę Naturalna Energia z Wrocławia. Biogazownia stanęła w gospodarstwie w marcu 2020 r. Ma moc elektryczną zainstalowaną 44 kWe, a roczna produkcja prądu wynosi 350 tys. kWh. – Rocznie w gospodarstwie zużywamy 130 tys. kWh. Nadwyżkę sprzedajemy do sieci po stałej gwarantowanej na 15 lat taryfie FIT, teraz po ok. 70 gr za kWh. Cena zmienia się wraz z inflacją – wyjaśnia Ryszard Tomaszewski. Biogazowania pozwoliła znacznie obniżyć rachunki za prąd zużyty w gospodarstwie, które przed jej rozruchem sięgały ok. 15 tys. zł miesięcznie, a kiedy ruszyła spadły do 2 tys. zł miesięcznie.

Inwestycja kosztowała 1 039 000 zł (po odliczeniu VAT). 40 proc. kosztów pokrył program „Agroenergia” uruchomiony przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej 20 lipca 2021 r. Można było w jego ramach ubiegać się o bezzwrotne dotacje (do 50 proc. kosztów kwalifikowanych) lub pożyczkę (do 100 proc. kosztów kwalifikowanych), dzięki czemu w tym przypadku koszty zmalały do 620 tys. zł.

– Instalacja codziennie przerabia na metan ok. 20 m3 gnojowicy, która stanowi wyłączny wsad do niej. Ze zbiornika umieszczonego pod oborą typu rusztowego gnojowica przepompowywana jest w partiach, osiem razy dziennie, do biogazowni, a konkretnie do reaktora cylindrycznego przepływowego – wyjaśnia Mariusz Kacała z firmy Naturalna Energia. – Co trzy godziny 2,5 m3 przefermentowanej gnojowicy z reaktora trafia do dwóch zbiorników na poferment, o pojemności 615 m3 każdy (stanęły w gospodarstwie wcześniej niż biogazownia). Poferment zawiera ok. 4 proc. suchej masy, więc przypomina wodę. Kiedy jest odpompowywany z dna reaktora włącza się pompa w kanale gnojowym w oborze i uzupełnia świeżą gnojowicę w biogazowni.

Małgorzata Felińska

Cały tekst można przeczytać w wydaniu 08/2022 miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny”

Zapoznałem się z informacją o
administratorze i przetwarzaniu danych

Komentarze

Brak komentarzy