Rolnictwo w czasach zarazy

2020-03-13

Odwołane targi, wystawy i konferencje czy możliwość załatwienia swoich spraw w bankach, agencjach i instytucjach rolnych wyłącznie online lub telefonicznie to najmniejsze zmartwienia rolników. Samo podejrzenie koronawirusa SARS-Cov-2 u choćby jednego pracownika gospodarstwa rolnego powoduje, że cała załoga objęta zostanie kwarantanną. 

Osoby nią objęte nie mogą opuszczać miejsca zamieszkania przez 14 dni. Sprawdzą to policjanci, którzy mogą nałożyć karę do 5 tys. zł za niewypełnienie przepisów specustawy. Co mają wówczas zrobić właściciele dużych ferm trzody chlewnej, bydła mlecznego, kóz czy owiec? Co mają zrobić właściciele stajni? Ogrodnicy prowadzący produkcję szklarniową?

– Przepisy specustawy obowiązują wszystkie grupy zawodowe. Nie ma tu wyjątków – mówi Małgorzata Książyk, dyrektor biura prasowego Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. 

Ubój z konieczności?

– To teraz dla nas największe zagrożenie i nierozwiązany problem, bo jeśli pojawi się konieczność kwarantanny pracowników fermy trzody chlewnej, to właściciel nie może ich zastąpić nikim innym. Co stawia utrzymanie produkcji pod znakiem zapytania – mówi Aleksander Dargiewicz, prezes Krajowego Związku Pracodawców – Producentów Trzody Chlewnej POLPIG. – Zwierzęta padną, a straty materialne i wizerunkowe będą ogromne. Nasza branża musi więc wypracować projekt przepisów, które wyłączałyby w jakimś stopniu pracowników ferm z obowiązku bezwzględnej kwarantanny. Zamierzamy takie rozwiązania przedstawić w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz w Ministerstwie Zdrowia. Dotyczy to całej produkcji zwierzęcej, nie tylko ferm trzody chlewnej.

Grzegorz Brodziak, dyrektor zarządzający firmy Goodvalley w Przechlewie (woj. pomorskie), zajmującej się hodowlą i chowem trzody chlewnej oraz przerobem mięsa wieprzowego potwierdza, że kwarantanna to teraz największe zagrożenie, bo ryzyko zachorowań ludzi jest ciągle małe. – Gdyby jednak ktoś z załogi zachorował, sanepid zbada, z jakimi pracownikami miał kontakt. Jeśli służby zarządzą obowiązkową kwarantannę, nie będziemy mieć ludzi do pracy – mówi. – W przypadku zakładów mięsnych w najgorszym przypadku skutkowałoby to wyłączeniem linii produkcyjnej, ale w przypadku fermy, gdzie mamy żywe zwierzęta sytuacja będzie poważniejsza. My mamy chlewnie w ponad 20 lokalizacjach, więc możemy ewentualnie przerzucić zwierzęta i ludzi do innego obiektu. Ale jeśli problem dotyczyłby chlewni matecznej, gdzie jest potrzebna specjalistyczna wiedza i doświadczenie, to byłoby duże zagrożenie. Chcemy więc przy pomocy związku POLPIG doprowadzić do spotkania z głównymi inspektorami sanitarnym i weterynarii, aby spróbować wypracować inną formułę kwarantanny, specyficzną dla rolnictwa, która umożliwiałaby pracownikom objętym kwarantanną dojeżdżanie do fermy pod warunkiem, że nie mieliby kontaktu z osobami nieobjętymi kwarantanną. Musiałby to być specjalny pojazd, określona trasa. Ferma pracowałaby wtedy w systemie weekendowym, z minimalną liczbą pracowników, którzy dbaliby o zadawanie pasz, pojenie, ewentualnie podawali zwierzętom leki, pilnowali krycia czy wyproszeń. To jednak wymaga nowelizacji specustawy. Jeśli to nie nastąpi, w przypadku braku obsługi fermy powiatowy lekarz weterynarii wyda decyzję o uboju z konieczności z uwagi na niezachowanie warunków dobrostanu zwierząt. Do tego nie chcemy dopuścić. 

Kto zostanie z szklarniach

– Cały czas obawiam się wprowadzenia kwarantanny dla pracowników – mówiMaciej Raszka, ogrodnik z Łabiszyna w woj. kujawsko-pomorskim, producent roślin ozdobnych rabatowych, zatrudniający 20 osób: – Tym bardziej, że jakiś pracownik może to zrobić złośliwie. Wystarczy, że zgłosi w sanepidzie, że źle się czuje, a służby mogą wysłać wszystkich na kwarantannę. Nie wiem, jak sobie z tym poradzę. Teraz pakujemy bratki, bo na szczęście sprzedaż nie ustała i transporty wyjeżdżają z gospodarstwa. Ktoś musi też rośliny nawozić, podlewać, chronić, skarlać. Sam wytrzymam dwa, trzy dni, ale nie dwa tygodnie.

10 marca Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych rozmawiał z ministrem rolnictwa Janem K. Ardanowskim o pilnym opracowaniu wytycznych dla producentów rolnych w przypadku konieczności poddania się kwarantannie. „Sporządzenie takich procedur rozwieje wiele wątpliwości rolników, hodowców i pomoże odpowiednio przygotować się na wypadek wystąpienia koronawirusa” – czytamy w komunikacie KRiR. Będzie wtedy wiadomo, kto ma zająć się produkcją zwierzęcą, kto i jak odbierze mleko z gospodarstw objętych kwarantanną, czy i na jakie odszkodowanie rolnicy będą mogli liczyć.

Producenci rolni podkreślają, że z powodu koronawirusa cała gospodarka przeżyje duże tąpnięcie, być może nieporównywalne z niczym, z czym mieliśmy do czynienia do tej pory. Przerwane zostały bowiem łańcuchy dostaw, przedsiębiorcy ponoszą gigantyczne straty, a to dopiero początek pandemii. Co prawda Komisja Europejska ogłosiła, że na walkę z koronawirusem w UE przeznaczy 25 mld euro i część z tych pieniędzy ma trafić do małych oraz średnich firm, które najbardziej odczują wpływ pandemii na swoją działalność, a także tam, gdzie będzie konieczne pobudzenie rynków pracy. Czy to jednak wystarczy? KE ma też niedługo przedstawić nowe założenia dotyczące złagodzenia reguł budżetowych i pomocy publicznej. 

Apel do rolników

12 marca minister rolnictwa Jan K. Ardanowski wydał komunikat, w którym napisał: „Apeluję do rolników, aby wnioski o płatności bezpośrednie składali elektronicznie. Proszę o korzystanie z wydłużonych terminów składania oświadczeń i nie przychodzenie do biur Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Przypominam, że jeżeli nic się nie zmieniło w uprawach wystarczy złożenie oświadczenia. Nie ma zatem potrzeby, by w ciągu najbliższych dwóch tygodni przychodzić do biur agencji. (…) Walka z koronawirusem wymaga przestrzegania niezbędnych zaleceń służb sanitarnych oraz odpowiedzialności każdego z nas. Ta odpowiedzialność polega między innymi na unikaniu niepotrzebnych zgromadzeń ludzi oraz na ograniczeniu kontaktów do minimum”.

Nie tylko ARiMR chce się zamknąć na bezpośrednie kontakty z rolnikami. Także Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego zaapelowała, żeby w związku z sytuacją spowodowaną koronawirusem ograniczyć wizyty w jej oddziałach. „Prosimy o korzystanie z systemu informatycznego e-KRUS oraz o kontakt z jednostkami organizacyjnymi Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego poprzez profil zaufany e-PUAP, za pomocą telefonu, poczty elektronicznej lub innego dostępnego kanału komunikacji na odległość. Jeżeli zaistnieje, zdaniem Państwa, potrzeba bezpośredniego kontaktu z pracownikami jednostek terenowych KRUS, bardzo prosimy o wcześniejsze skonsultowanie wizyty telefonicznie” – czytamy w komunikacie.
Także wojewódzkie izby rolnicze proszą o zaniechanie wizyt i kontakt telefoniczny lub mailowy co najmniej przez najbliższe dwa tygodnie.
Zarząd Główny Polskiego Związku Łowieckiego przeszedł na system pracy w trybie zarządzania kryzysowego. Siedziba biura w Warszawie będzie zamknięta dla interesantów do odwołania. Pracownicy wykonują obowiązki zdalnie.

Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych poinformowała z kolei, że z uwagi na sytuację w kraju, egzamin na inspektora rolnictwa ekologicznego zaplanowany na 30 marca zostanie przeniesiony na inny termin.

Zabraknie owoców i warzyw

„Epidemia koronawirusa nie wpływa na bezpieczeństwo spożywania owoców i warzyw, ale wirus powoduje zakłócenia w ich dostawach” – poinformowała 12 marca Unia Owocowa za European Fresh Produce Association (EFPA), stowarzyszeniem skupiającym producentów owoców i warzyw z UE. Unia Owocowa przekazała, że EFPA opublikowała pierwsze prognozy i rekomendacje dotyczące epidemii koronawirusa i jej wpływu na globalny rynek owoców i warzyw. Według EFPA, doświadczenia z lat poprzednich dotyczące podobnych do koranawirusa wirusów SARS-CoV i MERS-CoV pokazują, że nie nastąpiło przeniesienie zakażenia poprzez spożywanie pokarmu. „W tej chwili nie ma również żadnych dowodów sugerujących, że koronawirus różni się pod tym względem. (…) Mimo że nowy koronawirus może pozostawać na powierzchniach przez kilka godzin lub nawet kilka dni (w zależności od rodzaju powierzchni), jest bardzo mało prawdopodobne, aby wirus utrzymał się na powierzchni przy przenoszeniu, podróży i ekspozycji na zmiany temperatur” – czytamy w komunikacie. „Ryzyko jest zatem minimalne, choć producenci powinni koncentrować się na utrzymaniu najwyższych poziomów higieny i bezpieczeństwa żywności”.

EFPA zwróciło uwagę, że skutki epidemii są już odczuwalne dla tego sektora. „Problemem jest np. eksport owoców do Chin z Unii Europejskiej. Cytrusy i kiwi oraz jabłka i gruszki napotykały pierwsze trudności. Obecne prognozy wciąż nie przewidują wznowienia dużych dostaw do Chin. Eksporterzy z UE muszą się więc spodziewać poważnych przeszkód na tamtejszym rynku”.

Koronawirus powoduje nie tylko problemy z eksportem do Chin, ale również z importem z tego państwa grejpfrutów czy czosnku. „Import czosnku jest szczególnie wrażliwy, gdyż objęty jest on specjalną licencją. Sytuacja jest o tyle trudna, że co do zasady, handel pomiędzy Chinami a UE jest obecnie możliwy, więc sytuacja ta nie została zgłoszona jako działanie siły wyższej na poziomie UE i ocena zagrożenia pozostaje w gestii państw członkowskich. Natomiast będzie sprawą skomplikowaną, a wręcz wydaje się niemożliwą, przedłużenie tej licencji po jej wygaśnięciu w maju tego roku” – napisano w komunikacie.

Mimo że handel wewnątrzunijny jest obecnie dość stabilny, pojawiają się pierwsze ograniczenia wynikające z braku kierowców i personelu firm przewozowych na obszarach objętych koronawirusem. To może skutkować niedoborami owoców i warzyw do tego stopnia, że konieczne będzie wdrożenie awaryjnych dostaw. „Podejmowane przez poszczególne kraje środki ostrożności powodują również pierwsze problemy z docieraniem transportów na czas. Jest to szczególnie ważne w przypadku produktów łatwo psujących się” – zauważa Unia Owocowa. 

Odwołane!

W tej sytuacji najmniejszym problemem jest odwoływanie rolniczych imprez. Międzynarodowe Targi Techniki Rolniczej Agrotech oraz Las Expo w Kielcach zostały przeniesione z marca na 19-21 czerwca, Europejskie Forum Rolnicze w Jasionce nie odbędzie się w tym roku, targi WorldFood Poland prawdopodobnie odbędą się, ale dopiero w drugiej połowie czerwca. Odwołane zostały wszystkie konferencje i szkolenia organizowane przez ośrodki doradztwa rolniczego, związki producentów rolnych oraz firmy z otoczenia rolnictwa. 

Więcej o wpływie pandemii na rolnictwo będzie można przeczytać w kwietniowym numerze miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny” 

Małgorzata Felińska

Fot. Jarosław Pruss

Zapoznałem się z informacją o
administratorze i przetwarzaniu danych

Komentarze

Brak komentarzy