Stawia na nowoczesny sprzęt
2024-12-04
Świadczenie usług rozpoczął od odśnieżania dróg publicznych, a w kolejnych latach znacznie rozszerzył swoją ofertę o usługi rolnicze. Obecnie uprawia ponad 86 ha ziemi i prężnie rozwija park maszyn inwestując w nowe technologie. Mowa o Marcinie Wasiniewskim z Kiełpina k. Tucholi (woj. kujawsko-pomorskie).
– Moja przygoda z rolnictwem rozpoczęła się w 1990 r., kiedy rodzice przekazali mi pierwsze grunty. Dzięki nim zdobyłem również umiejętności bezpiecznego i odpowiedzialnego wykonywania pracy. Jednocześnie nauczyłem się utrzymywać najwyższe standardy porządku, co sprawia, że moja praca jest bezpieczniejsza, bo jak wiadomo o wypadek w rolnictwie nietrudno – zaznacza Marcin Wasiniewski.
Wysokie standardy BHP w gospodarstwie potwierdzają liczne dyplomy i nagrody zdobywane w ogólnokrajowym konkursie „Bezpieczne Gospodarstwo Rolne”. Rolnik na szczeblu krajowym w 2005 r. zajął trzecie miejsce, a w 2009 r. – drugie. Z kolei w 2021 r. uplasował się na pierwszym miejscu w etapie regionalnym i wojewódzkim oraz na drugim w kraju. Gospodarz został również finalistą 28. edycji ogólnopolskiego konkursu Rolnik – Farmer Roku. Ponadto reprezentuje on mieszkańców i wspiera sołtysa w podejmowaniu kluczowych decyzji, ponieważ jest członkiem rady sołeckiej.
Od 18 lat bez pługa
Marcin Wasiniewski stara się sukcesywnie powiększać gospodarstwo. Obecnie posiada 78 ha ziemi, w tym 10 ha lasów oraz 18 ha dzierżawi od Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. Do najdalej położonych pól musi dojeżdżać ok. 3-4 km. Największe pole ma powierzchnię 18 ha, a najmniejsze 0,75 ha, ale w gospodarstwie znajdują się tylko dwie tak małe działki. – Jak na ten region kraju, to mogę śmiało powiedzieć, że dysponuję dobrą glebą należącą do III i IV klasy – tłumaczy przedsiębiorca rolny.
Specjalizuje się w uprawie pszenicy, która zajmuje 42 ha. Pszenżyto w jego gospodarstwie jest uprawiane na powierzchni 8 ha, kukurydza na ziarno zajmuje 36 ha, a w poprzednim sezonie jej powierzchnia sięgała 50 ha.
– Wcześniej uprawiałem również rzepak, ale z uwagi na coraz większy problem z dostępnością środków do oprysku zamieniłem go na kukurydzę. Aby ułatwić sobie zadanie, w 2021 r. ze środków unijnych kupiłem specjalistyczny siewnik, który można połączyć z siewnikiem punktowym, dzięki czemu za jednym przejazdem spulchniam ziemię, dozuję nawóz i sieję. W ten sposób ograniczam parowanie wody, przez co wschody roślin są lepsze. Wcześniej przez 18 lat stosowałem uprawę uproszczoną bez użycia pługa. Jednak wymagało to przynajmniej dwóch przejazdów przez pole, agregatem bezorkowym, a następnie siewnikiem – mówi rolnik, dodając: – Co prawda technologia strip till pozwala zaoszczędzić sporo czasu, ale wymaga mocniejszego ciągnika. W tym celu kupiłem maszynę Claas o mocy nominalnej 380 KM, którą zwiększyłem do 450 KM.
Gnojowica zamiast nawozów
Gospodarz stosuje ograniczoną ilość nawozów mineralnych, ponieważ ma dostęp do gnojowicy świńskiej. Przywozi ją z oddalonej o około 8 km chlewni, w której odbywa się tucz kontraktowy. Na początku wykorzystywał do tego wóz asenizacyjny o pojemności 14 tys. l, następnie o pojemności 18 tys. l, ale ten w krótkim czasie również okazał się za mały. Dlatego obecnie producent rolny wyposażył gospodarstwo w zbiornik o pojemności 28 tys. l z broną talerzową umożliwiającą aplikację nawozu w głąb gleby.
Gospodarz w ciągu godziny jest w stanie nawieźć 1 ha pola, a dzięki aplikacji doglebowej zmniejsza jej parowanie i straty azotu oraz ogranicza emisję odorów. – Gnojowicę stosuję na wszystkich polach, bo jest ona dobrym źródłem azotu. Dodatkowo usługowo rozwożę ten cenny nawóz – podkreśla Marcin Wasiniewski.
W systemie zintegrowanym
Do niedawna gospodarz z Kiełpina wybierał kukurydzę o FAO 240. Jednak jak sam przyznaje, w jego rejonie była to zbyt późna odmiana i ziarno przy zbiorze miało wysoką wilgotność. Dlatego obecnie wybiera odmiany wcześniejsze o FAO 220-230.
– W tym roku przy zbiorze kukurydzy pogoda była na tyle dobra, że zebrane ziarno miało zaledwie 22 proc. wilgotności. Na słabych glebach zebrałem około 7 t z ha, a na lepszych nawet do 13,5 t. Dla porównania w poprzednich latach plony były znacznie wyższe i sięgały 15 t mokrego ziarna z ha – tłumaczy Marcin Wasiniewski.
Rolnik sprzedaje ziarno kukurydzy bezpośrednio po zbiorze i własnym transportem odstawia je do znajomego rolnika, który posiada suszarnię i bazę magazynową. Gospodarz w uprawie kukurydzy posiłkuje się preparatami mikrobiologicznymi stymulującymi wzrost i poprawiającymi jej plonowanie. Stosuje jednocześnie pułapki feromonowe i biologiczną metodę zwalczania szkodników kukurydzy, a jej uprawę prowadzi w systemie zintegrowanym. – Dodatkowo, w celu ograniczenia presji omacnicy prosowianki stosuję mulczowanie ścierniska, ponieważ jej larwy ukrywają się w łodygach kukurydzy. Drugą linią obrony jest zmiana płodozmianu – zauważa Wasiniewski i dodaje: – Po mulczowaniu resztek pożniwnych rozwożę gnojowicę i na tak przygotowane stanowisko sieję pszenicę.
Bezpieczne przechowywanie
Gospodarz pod zboża nie stosuje nawozów fosforowych i potasowych. Jedynie wiosną używa nawozy azotowe w postaci granulowanej lub płynnej (RSM). Całą zebraną pszenicę i pszenżyto magazynuje w gospodarstwie czekając na wyższą cenę. W tym celu rolnik wykorzystuje cztery silosy płaskodenne o łącznej pojemności 460 ton oraz trzy magazyny płaskie o powierzchni 480 m kw., 250 m kw. oraz dwupiętrowy o łącznej powierzchni ponad 300 m kw.
– W najbliższym czasie planuję budowę nowej hali magazynowej o długości 30 m i szerokości 16 m. Najprawdopodobniej będzie to konstrukcja stalowa obłożona płytą warstwową. Dodatkowo znajdzie się tam murek betonowy o wysokości 2 m, co umożliwi magazynowanie nie tylko maszyn, ale w razie potrzeby również zbóż – mówi rolnik.
Obecnie w gospodarstwie w Kiełpinie znajduje się jeszcze ok. 2 tys. t pszenicy. Jak przyznaje producent rolny, jej plon w tym sezonie nie był rewelacyjny i wynosił 7-8 t z ha. W poprzednich latach zbierał on nawet 10,5 t z ha, co wynikało z większych opadów deszczu.
Najpierw było odśnieżanie
– Od dłuższego czasu nie inwestuję w ziemię, ponieważ jej dostępność w naszym rejonie jest słaba, a poza tym ceny są niezwykle wysokie. W 2016 r. musiałem zapłacić 65 tys. zł za hektar, a teraz ceny dochodzą do 100 tys. zł. Zamiast zakupu gruntów, które spłaca się bardzo długo, wolę kupować nowoczesne maszyny. Wykorzystuję je nie tylko na własnych polach, ale przede wszystkim świadczę nimi usługi – podkreśla gospodarz.
Jego przygoda ze świadczeniem usług rozpoczęła się w 2006 r., kiedy to rolnik podpisał umowę na odśnieżanie dróg gminnych. Miał wówczas pod swoją opieką sześć sołectw i dysponował trzema zestawami do odśnieżania oraz posypywania dróg mieszanką piasku i soli. Korzystał jednocześnie z usług podwykonawcy. – Usługi te wykonywałem do 2022 r., ponieważ zaoferowano mi stawkę, która była znacznie poniżej moich oczekiwań – wspomina Marcin Wasiniewski.
Od 2006 r. zaczął świadczyć usługi rolne. W tym celu kupił ciągniki Deutz-fahr, opryskiwacz o pojemności 3 tys. l oraz pług 5-skibowy ażurowy. Obecnie jego park maszyn znacznie powiększył się i znajdują się w nim m.in. ciągniki Fendt 936 o mocy 360 KM, model 312 generujący moc 112 KM oraz Claas Axion 940. Wszystkie ciągniki mają system GPS i prowadzenia równoległego. Wśród maszyn znajduje się także: rozsiewacz nawozu sterowany komputerowo, ciężka brona 8-metrowa, ładowarki teleskopowe JCB (dwie sztuki) i Claas, a także dwa kombajny Claas Lexion 770 jeden na kołach, a drugi na gąsienicach. Pracują one z hederami o szerokości 12 m i 10,5 m, ale w planach rolnika jest zakup również przystawki 8- rzędowej do kukurydzy. Obecnie posiada on przystawkę 12-rzędową.
– Jestem bardzo zadowolony z napędu gąsienicowego, ponieważ zapewnia on duży komfort pracy na nierównym terenie, a ryzyko ugrzęźnięcia na polu jest niewielkie. Ponadto spala on mniej paliwa niż dwa lata starszy Claas na tradycyjnych kołach – zauważa Marcin Wasiniewski.
Na to nie ma czasu
Gospodarz posiada również samochód ciężarowy 3-osiowy o ładowności 16 t, którym świadczy usługi transportowe w tym zbóż, rzepaku i ziemi. W jego gospodarstwie znajduje się również waga najazdowa do 60 t, którą w razie potrzeby udostępnia sąsiadom. W tym roku kupił samochód dostawczy, w którym przewozi wszystkie narzędzia do naprawy maszyn, w tym klucze udarowe i szlifierki kontowe zasilane akumulatorowo oraz zestaw kluczy i ściągaczy do łożysk. Docelowo chce w nim zamontować szafki na narzędzia, żeby wszystko było poukładane.
– W sezonie, kiedy pracy jest najwięcej, nie mam czasu, żeby czekać na serwis. Busem dojeżdżam na pole i dzięki temu niemal cały warsztat mam ze sobą i mogę wykonać podstawowe naprawy – wyjaśnia producent rolny.
Swoją działalność reklamuje w lokalnych mediach oraz zostawia ulotki w sklepach. Ma już wielu stałych klientów, u których w ciągu sezonu sieje ok. 1 tys. ha kukurydzy i osiąga wydajność w zależności od pola od 30 do nawet 60 ha dziennie.
Energia z OZE
W gospodarstwie w Kiełpinie od trzech lat jest użytkowana instalacja fotowoltaiczna o mocy 10 kW. Panele są zamontowane na dachu jednego z magazynów, a falownik wewnątrz budynku.
– Rozliczam się z elektrownią na starych zasadach, a więc jestem traktowany jak prosument. Jednak nie do końca jestem zadowolony ze stawki za 1 kW, ponieważ w związku z tym, że pobieram faktury VAT, zmieniono mi taryfę G12 na taryfę C dla małych i średnich przedsiębiorstw, przez co ponoszę wyższe opłaty przy zakupie prądu. W ciągu roku płacę za energię około 6 tys. zł – wylicza rolnik.
tekst i fot. Remigiusz Kryszewski
Artykuł ukazał się w wydaniu 12/2024 miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny”
Komentarze
Brak komentarzy