Święto branży zbożowo-paszowej

2023-05-30

Jest realna szansa, aby eksport zbóż z Polski dobił nawet do 800 tys. ton miesięcznie, jednak to granica możliwości, której najpewniej nie uda się przekroczyć – mówili zgodnie uczestnicy 2. edycji Polish Grain Day, która 26 maja odbyła się w Warszawie.

Czym jest Polish Grain Day? To spotkanie firm i przedstawicieli branży zbożowo-paszowej z Polski i Europy. Podczas wydarzenia stworzona została przestrzeń dla debat, targów i współpracy. Organizator, czyli Izba Zbożowo-Paszowa podjęła dyskusję o najważniejszych wyzwaniach dla polskiego sektora rolno-spożywczego. W tym roku wydarzenie odbyło się pod hasłem „Bezpieczny sektor rolno-spożywczy”.

Konferencja była również okazją do zaprezentowania potencjału polskiej gospodarki i sektora rolno-spożywczego. Jak wynika z danych KOWR, w 2022 r., pomimo trudnych uwarunkowań na rynku międzynarodowym, odnotowano dalszy wzrost wartości polskiego eksportu żywności. Sprzedaż towarów rolno-spożywczych za granicę osiągnęła rekordowy poziom 47,6 mld euro (223 mld zł), tj. o 27 proc. więcej niż rok wcześniej. Przychody uzyskane z eksportu towarów rolno-spożywczych wyniosły 47,6 mld euro. Spotkanie stanowiło również preludium do kolejnego wydarzenia. Izba Zbożowa-Paszowa będzie w dniach 12-13 października gospodarzem 63. edycji Europejskiej Giełdy Towarowej, która po raz pierwszy odbędzie się w Europie Środkowo-Wschodniej.

Co dalej z rynkiem?

Podczas 2. edycji wydarzenia nie zabrakło merytorycznych wystąpień i debat. Mirosław Marciniak, niezależny analityk rynków rolnych i właściciel firmy InfoGrain przeprowadził prelekcję nt. „Światowego i krajowego rynku zbóż w obliczu globalnych niepewności w 2023 roku”.  Zdaniem eksperta spadek cen zbóż na krajowym rynku to efekt obniżek na rynkach światowych, a obecne problemy na rynku są spowodowane tym, że rolnicy zbyt długo czekali ze sprzedażą ziarna. – Kryzys jest wywołany tym, że przed wojną w Ukrainie mieliśmy bardzo wysokie ceny zbóż, a z tych wysokich cen zeszliśmy teraz do poziomu sprzed konfliktu. Problem polega na tym, że rolnicy zbyt długo czekali ze sprzedażą – tłumaczył Mirosław Marciniak. – Import zbóż z Ukrainy spowodował, że mamy większe zapasy i one będą wpływały  na przyszły sezon. Wchodzimy w żniwa z dużą nadwyżką, część punktów skupowych nie będzie w stanie funkcjonować, bo mają duże zapasy starego zboża, którego nie sprzedały. Sytuację rozwiąże rynek, a nie ingerencja państwa – podkreślił ekspert nawiązując tym samym do dopłat do zbóż, jakie uruchomiło ministerstwo rolnictwa.

Kasa do zbóż to za mało

Uczestnicy wydarzenia byli zgodni, że rekompensaty do zbóż sprawiły, że handel wreszcie ruszył, jednak do poprawy sytuacji na rynku jeszcze daleko. – W ostatnich tygodniach widoczne jest większe zainteresowanie sprzedażą zbóż niż podczas żniw. Ziarno sprzedają głównie rolnicy mali i średni – informował Marcin Wroński, zastępca dyrektora generalnego KOWR. – Aby nastąpiła poprawa cen zbóż, musi nastąpić większy popyt na zboża na świecie, jeszcze rok temu ceny były dużo wyższe. W wielu biednych krajach kontraktowano różnego rodzaju zamienniki dla zbóż, tj. ryż czy kuskus, co sprawiło, że popyt na zboża się obniżył. W efekcie zboża staniały, ten popyt będzie wzrastał, ale rynek będzie się powoli odbijał, jednak nie liczyłbym, że to nastąpi w kolejnych miesiącach – zaznaczył.

Dopłaty do zbóż ruszyły, ale to nie są rozwiązania systemowe, można je podejmować incydentalnie, w naszej ocenie te rozwiązania są nadużywane. Potrzebne są rozwiązania systemowe dotyczące zwiększenia przepustowości w kontekście szeroko rozumianego rynku spożywczego, gdyż jesteśmy dużym eksporterem – zauważyła Monika Piątkowska, prezes Izby Zbożówo-Paszowej.

Zgodził się z tym Mirosław Marciniak. – Powinniśmy korzystać z tego, że mamy Ukrainę za sąsiada. Dobrym przykładem jest Rumunia, która oprócz tego, że sama produkuje i eksportuje, robi reeksport z Węgier, Serbii i teraz z Ukrainy. My też moglibyśmy to robić bez zaburzenia sytuacji w naszym rolnictwie, gdybyśmy mieli infrastrukturę, kolej, porty o dużej przepustowości. Towary (głównie rzepak, kukurydza) z Ukrainy będą trafiać do Niemiec, Holandii i to dla nas (jako kraju eksportowego)  konkurencja, więc możemy pomóc w ten sposób, że będziemy zarabiać na reeksporcie, ale do tego potrzebne są duże inwestycje infrastrukturalne – mówił analityk InfoGrain.

Kiedy zdejmiemy nadwyżkę?

W jakim czasie mamy szansę pozbyć się nadwyżki na rynku zbóż? Jak przekonuje Mirosław Marciniak, stanie się tak, jeśli ceny zejdą do poziomu, przy którym będziemy konkurencyjni, a eksport będzie szedł pełną parą nie przez 1 miesiąc, a 12 miesięcy. Pytanie brzmi: jak do tego podejdą rolnicy. Jeśli rolnicy usłyszą, że ceny w żniwa wynoszą 700 zł/t pszenicy, to przez kilka miesięcy nie będą sprzedawać. Nadwyżka się będzie odkładać i może być taka sytuacja, że od stycznia przyszłego roku wszyscy będą chcieli sprzedawać, a my logistycznie nie będziemy w stanie spowodować, żeby ten towar z Polski wyjechał – mówi. 

Wkraczamy w nowy sezon z większymi zapasami niż standardowo i tutaj trzeba się dopatrywać pokłosia związanego z nieodpowiedzialnymi apelami poprzedniego ministra, które miały wpływ na zwiększoną liczbę zapasów, z którymi zejść nie możemy z powodu niskiej przepustowości portów. W momencie, gdy ta sprzedaż była systematyczna (na granicy naszej przepustowości), udawało się nadwyżkę ściągać z rynku. W momencie, gdy podaż została wstrzymana, eksport drogą morską spadł. Ddzisiaj musimy nadgonić eksport i w tym miesiącu (maju) dane  wskazują, że będziemy mieć wysoki eksport powyżej 700 tys. ton, jeśli pogoda pozwoli,  zbliżymy się do 800 tys. ton – informowała Monika Piątkowska.

Udane żniwa i co z tego?

Uczestnicy Polish Grain Day nie ukrywali, że rolników czekają najtrudniejsze od lat żniwa. Pomimo że prognozy są optymistyczne, kryzys widoczny na rynku zbóż sprawia, że gospodarzom trudno jest ze spokojem patrzeć w przyszłość.

Zapowiadają nam się dobre, być może rekordowe zbiory, co powoduje dodatkową nerwowość rolników. To co powinniśmy zrobić, to dołożyć wszelkich starań, aby z tej nadwyżki schodzić, eksportować drogą morską, lądową, otwierać nowe rynki, zawierać nowe kontrakty i wykorzystać 5 minut naszego kraju, aby wchodzić na nowe rynki, na których nas jeszcze nie było – oceniła Piątkowska.

Wnioski, czyli co dalej?

Podsumowując, kryzys na rynku zbóż nagłośniony przez media sprawił, że o problemach polskich rolników dowiedziała się cała Polska. Temat ukraińskiego ziarna nie schodził tygodniami z czołówek serwisów informacyjnych i okazało się, że w naszym kraju wszyscy „znają się” świetnie na rolnictwie i rynku zbóż. Po tym, jak zostaliśmy wręcz przygnieceni falą informacji na ten temat, PGD był niezwykłą okazją do tego, aby wsłuchać się w głos prawdziwych ekspertów. Tym bardziej że z debat i paneli dyskusyjnych, które odbyły się w trakcie imprezy, płynie wiele cennych i ważnych wniosków – jakich? – Spadek cen jest pokłosiem spadku cen na rynkach globalnych. Infrastruktura i otwieranie nowych rynków to najważniejsze zadania na najbliższy czas, aby się przygotować do nadchodzących zbiorów. Polska jest znaczącym producentem żywności i chcemy tym znaczącym producentem pozostać. Kolejna kwestia to jakość i bezpieczeństwo naszej żywności. Bardzo ważny apel do polityków i innych uczestników rynku dotyczy dbania o wizerunek polskiego sektora rolno-spożywczego i polskiej żywności, która jest żywnością zdrową i bezpieczną – podsumowała Monika Piątkowska.

Magdalena Kowalczyk

fot. Krzysztof Zacharuk

Artykuł ukazał się w wydaniu 06/2023 miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny”

Zapoznałem się z informacją o
administratorze i przetwarzaniu danych

Komentarze

Brak komentarzy