Ziemia leży odłogiem
2020-01-30
190 tys. hektarów gruntów Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa było niezagospodarownych na dzień 30 września 2019 r. – wynika z najnowszych danych KOWR. To oznacza, że tylko w ciągu trzech miesięcy przybyło aż 10 tys. ha wyłączonych z produkcji rolniczej.
Sytuacja jest alarmująca – uważają dzierżawcy, którzy są przymuszani do wydawania części gruntów przy przedłużaniu umów dzierżawy. Ci, którzy nie wyłączyli tzw. trzydziestek w ramach ustawy z 16 września 2011 r., nie mają nawet o czym rozmawiać z urzędnikami Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa i dzierżawione grunty muszą wydać w ustalonym terminie. Nie ma znaczenia, czy w danym rejonie są chętni na ziemię, czy nie. Skutek? Na polach zamiast zbóż czy rzepaku rosną dorodne chaszcze. – Zdajemy sobie sprawę ze skali problemu, ale trzeba mieć na uwadze, że późna jesień zawsze generuje wzrost powierzchni niezagospodarowanych gruntów – mówi Anna Zając-Plezia, dyrektor Departamentu Gospodarowania Zasobem KOWR.
Pod koniec roku do zasobu wracają grunty z umów dzierżawy, które się kończą. – Staramy się przeciwdziałać sytuacji, gdy dzierżawa kończy się w trakcie zbiorów. W związku z tym naturalne jest, że grunty wracają po zbiorach i jest ich w zasobie więcej – wyjaśnia Zając-Plezia. Szefowa Departamentu Gospodarowania Zasobem podkreśla, że cała procedura dotycząca ogłaszania przetargu i znalezienia dzierżawcy trwa jakiś czas, więc grunty nie są zagospodarowywane od razu. Bardzo prawdopodobne jest, że na 31 grudnia 2019 r. niezagospodarowanych gruntów było łącznie nawet ponad 200 tys. ha. – Duży spadek nastąpi przed początkiem maja 2020 roku – zapewnia Anna Zając-Plezia. – Robimy wszystko co w naszej mocy, aby wypuścić na rynek jak najwięcej ziemi na początku roku, żeby nowi dzierżawcy mogli przeprowadzić niezbędne zabiegi agrotechniczne – dodaje.
Determinację KOWR w zakresie możliwie jak najszybszego rozdysponowywania gruntów potwierdza Wojciech Adamczyk, rzecznik prasowy ośrodka. Zwraca uwagę, że w ostatnich czterech latach powierzchnia gruntów nierozdysponowanych systematycznie maleje i od 2016 r. zmniejszyła się o 45 tys. ha. W 2016 r. było to 235 tys. ha, w 2017 r. 214 tys. ha, w 2018 r. – 207 tys. ha, a w 2019 r. – 190 tys. ha.
Wstyd dla państwa
Nie jest tajemnicą, że niezagospodarowane działki drażnią ministra rolnictwa, który musi się z tego problemu tłumaczyć na spotkaniach z rolnikami. W związku z tym Jan K. Ardanowski co jakiś czas udziela ostrej reprymendy pracownikom KOWR za zbyt powolne tempo wydzierżawiania gruntów. – Leżąca odłogiem ziemia jest wstydem dla państwa – grzmiał 18 lipca minister podczas spotkania z członkami Federacji Związków Pracodawców – Dzierżawców i Właścicieli Rolnych, w którym uczestniczyli także wysocy rangą urzędnicy z centrali i wybranych oddziałów KOWR. – Na to nie ma żadnego wytłumaczenia – stwierdził minister i dodał, że dyrektorzy oddziałów terenowych powinni, w razie przedłużających się procedur z rozdysponowaniem ziemi, podejmować decyzje o krótkotrwałej dzierżawie dla chętnych rolników. – Lepsza szybka dzierżawa na rok niż zarastające chwastami pola. Mam dosyć słuchania rolników, którzy z oburzeniem mówią o tym, że na przykład w Wielkopolsce leżą odłogiem tysiące hektarów dobrej jakości ziemi. To jest ostatni rok, gdy dochodzi do takich sytuacji – ostrzegł dyrektorów minister i zagroził, że jeżeli ziemia nie będzie uprawiana, zostaną wprowadzone zmiany kadrowe: – Polecicie jako dyrektorzy i mówię to otwarcie.
Bulwersującą sytuację potwierdzali członkowie Federacji. Na dowód pokazywali zdjęcia gruntów odebranych dzierżawcom, które zarastają chwastami. – W niektórych miejscach pojawiły się już nawet drzewa. Sytuacja na Dolnym Śląsku jest alarmująca. Ziemia leży odłogiem i, co najgorsze, cały czas jej przybywa – mówił Romuald Jankowski, ówczesny prezes Dolnośląskiego Związku Dzierżawców i Właścicieli Nieruchomości Rolnych we Wrocławiu oraz wiceprezes Federacji. – Czy można coś z tym zrobić? – dopytywał. Minister Ardanowski zapewnił, że zdaje sobie sprawę z wagi problemu. – Trzeba do tego podchodzić racjonalnie. Część działek to grunty nienadające się do uprawy, które zostały porzucone i ze względów ekonomicznych nic się z nimi nie da zrobić. Za brak rozdysponowania takiej ziemi nie mogę karać dyrektorów. Inna sprawa jest z gruntami, które były przez rolników uprawiane. W tym przypadku nie ma kompromisów i taka ziemia musi być użytkowana rolniczo. Dyrektorzy muszą szukać chętnych, którzy chcą dzierżawić ziemię, nawet za symboliczny czynsz. Chodzi o utrzymanie właściwej kultury rolnej, bo później pojawi się problem rekultywacji i przywrócenia danego gruntu do produkcji – zauważył minister i dodał: – Bardzo mi na tym zależy i nie odpuszczę. Leżąca odłogiem dobrej jakości ziemia jest wizerunkiem nieudolności państwa polskiego. Urzędnicy ponoszą za to pełną odpowiedzialność – stwierdził gniewnie. W ocenie szefa resortu rolnictwa, na wsi jest wielu rolników, którzy zgłoszą się do uprawy gruntów, ale należy ich do tego zachęcić. – Trzeba pojechać w teren i z nimi porozmawiać, zaproponować dobre warunki – sugerował.
Rozebrać największych
Czy wraz z nagłym wzrostem liczby działek, które będą wracały do zasobu z największych gospodarstw, które nie wyłączyły 30 proc. dzierżawionych gruntów, może nastąpić paraliż części oddziałów terenowych KOWR? – Nie obawiamy się tego, bo programy restrukturyzacji są szykowane z odpowiednim wyprzedzeniem. Dokładnie wiemy kiedy które umowy się kończą, a więc mamy czas na dobre przygotowanie – zapewnia Anna Zając-Plezia i przyznaje, że najtrudniejsza sytuacja może mieć miejsce w latach 2023-24. To efekt ustawy z 16 września 2011 r. o zmianie ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa oraz o zmianie niektórych innych ustaw. ANR w 2012 r. wysłała 1085 zawiadomień, proponując wyłączenie nieco ponad 135,7 tys. ha gruntów. Ostatecznie podpisano 675 aneksów do umów na wyłączenie ok. 77,4 tys. ha. W stosunku do 409 umów obejmujących łączną powierzchnię nieco ponad 200,2 tys. ha (w tym do wyłączenia 58,3 tys. ha), dzierżawcy z różnych, często wyłącznie ekonomicznych powodów odrzucili zaproponowane warunki wyłączenia gruntów. Według stanu na koniec 2018 r., spośród 409 umów dzierżawy, których dzierżawcy odrzucili zaproponowane przez ANR warunki wyłączenia, wygasło już ponad 140 umów na powierzchnię niespełna 40 tys. ha, z tego w stosunku do 14 umów toczyło się postępowanie sądowe. Kolejne sześć umów obejmujących ponad 4,2 tys. ha wygasło do końca 2019 r. W przyszłych latach wygaśnie pozostałych 240 umów obejmujących ponad 150 tys. ha (ostatnie trzy umowy na ok. 1,5 tys. ha wygasną w 2033 r.).
***
Na Dolnym Śląsku niezagospodarowanych pozostaje ponad 31 tys. ha państwowych gruntów. Są działki, które czekają na dzierżawcę od lat
Tekst i fot. Krzysztof Zacharuk
Komentarze
Brak komentarzy