Jeśli zabraknie Unii, czeka nas katastrofa

2022-11-04

Eksperci ostrzegają – jeżeli Polska wyjdzie z Unii Europejskiej budżet rolny obejmujący wydatki na rolnictwo i jego otoczenie zmniejszy się prawie o połowę. Tak samo, z braku transferów finansowych ze Wspólnej Polityki Rolnej, zmniejszą się dochody gospodarstw. A obszary wiejskie zostaną pozbawione znacznych środków rozwojowych z WPR i polityki spójności UE.

W raporcie pt. „Zagrożenia dla rozwoju Polski wynikające z prowadzonej polityki gospodarczej”, przedstawionym 26 września przez Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej, ekonomiści – dr Maciej H. Grabowski, dr Jarosław Neneman, prof. Witold Orłowski i prof. Walenty Poczta ostrzegają przez ewentualnym polexitem.

„W sprawie możliwości polexitu nie padła żadna jasna deklaracja ze strony partii rządzącej – odwrotnie, wydano oświadczenie wykluczające takie działanie” – zastrzega prof. Witold Orłowski. „Z drugiej jednak strony, pojawiły się również wypowiedzi wysokich funkcjonariuszy PiS, które trudno zinterpretować inaczej, niż jako ocenę, że polexit jest wyobrażalny. W ramach koalicji rządowej działają również aktywnie ugrupowania niekryjące swojego negatywnego stosunku do członkostwa Polski w UE, którego najbardziej jawną deklaracją było ogłoszenie tzw. raportu Jakiego, podważającego sens ekonomiczny członkostwa”. Prof. Orłowski uważa, że mimo deklaracji składanych przez rządzących, polexitu wykluczyć nie można. A Polska może wyjść z Unii Europejskiej na dwa sposoby:

1. poprzez formalne rozpoczęcie procedury wyjścia naszego kraju z UE, na podstawie art. 50 Traktatu UE (tak, jak to zrobiła Wielka Brytania). W przypadku Polski nie wymaga to ani kwalifikowanej większości w Sejmie, ani przeprowadzenia referendum. Jedynym wymogiem,

według art. 22a ustawy o umowach międzynarodowych, jest zwykła większość w Sejmie potrzebna do przegłosowania wnioskowanego przez rząd wymówienia umowy międzynarodowej, a następnie podpis prezydenta RP.

2. poprzez świadome łamanie zasad działania UE, bez formalnego wystąpienia według procedury art. 50 Traktatu UE.

Jak wskazuje prof. Orłowski, należy się spodziewać, że państwo świadomie i konsekwentnie łamiące prawo unijne w pierwszej kolejności zostanie pozbawione niektórych korzyści płynących z członkostwa, w tym części transferów z budżetu UE (reguluje to np. zasada „pieniądze za praworządność”). Następnie należy się liczyć z tym, że takie państwo, nie tracąc formalnie członkostwa zostanie w znacznej mierze wykluczone z głównego nurtu procesów decyzyjnych UE. To z kolei będzie oznaczać coraz większe ograniczenie korzyści z członkostwa, przy jednoczesnej konieczności przestrzegania obowiązków.

Na kursie kolizyjnym

Zdaniem prof. Orłowskiego, bardziej prawdopodobna jest druga ścieżka, prowadząca do faktycznego polexitu, choć bez formalnego wystąpienia z UE. „Byłby to polexit „pełzający”,

wiodący do tego, że Polska z własnej woli zdegradowałaby się do roli członka drugiej kategorii, pozbawionego znacznej części korzyści z członkostwa, zwłaszcza najbardziej widocznych korzyści finansowych (transferów budżetowych)” – czytamy w raporcie. Ten „pełzający” polexit mógłby bardzo łatwo zmienić się w polexit formalny, chociaż głównym problemem dla rządzących jest fakt dostrzegania przez większość Polaków korzyści z członkostwa w UE. Według badania CBOS z 2019 r., są one utożsamiane głównie z transferami unijnymi (58 proc. wskazań) i z otwartymi granicami (45 proc.). Z kolei po stronie kosztów pierwsze miejsce zajmuje obawa o nadmierne ograniczenie suwerenności (40 proc.), a więc o możliwość narzucania Polsce niekorzystnych dla niej rozwiązań przez silniejszych partnerów. Oznacza to, że znaczące zmniejszenie korzyści finansowych (transferów) może radykalnie zmniejszyć poparcie Polaków dla członkostwa.

Prof. Orłowski przypomina, że Polska znajduje się na kolizyjnym kursie z UE w wielu obszarach, w tym praworządności i polityki klimatycznej, a w przyszłości być może również w obszarze zasad subsydiowania państwowych firm. Możemy się też obawiać rosnących kłopotów z utrzymaniem w kolejnych latach deficytu finansów publicznych na akceptowanym przez prawo unijne poziomie. Dlatego antyeuropejska część elektoratu, wspierana przez żądających subsydiów pracowników państwowych firm (np. górników) będzie domagać się od rządu raczej wyjścia z UE, niż dostosowania się do unijnych polityk, a rozczarowana ograniczeniem transferów większość może nie protestować w dostatecznie ostry sposób. W takiej sytuacji „pełzający” polexit może łatwo zmienić się w polexit formalny, tak jak stało się to w Wielkiej Brytanii, w wyniku najpierw rozpisanego, a następnie przegranego przez rząd referendum w sprawie brexitu.

Autorzy raportu przypominają, że główną gospodarczą korzyścią Polski z członkostwa w UE jest szansa na rozwój, tworzona przez udział w jednolitym europejskim rynku towarów, usług, pracy i kapitału (a nie transfery euro). To właśnie dzięki temu, a także dzięki zwiększonemu poczuciu bezpieczeństwa, Polska była atrakcyjnym miejscem do inwestowania, a w ślad za tym następował wzrost wydajności pracy i dochodów Polaków. Z drugiej strony – zauważa prof. Orłowski – należy pamiętać o tym, że bez poprawy infrastruktury dokonanej w wyniku wykorzystania funduszy unijnych, nie doszłoby zapewne do części inwestycji, np. inwestorzy zdecydowaliby się na budowę fabryk czy centrów logistycznych w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej.

Za Rumunią

Jak podaje prof. Orłowski, gdybyśmy zdecydowali się na formalne opuszczenie UE, albo „pełzający” polexit doprowadził do faktycznego wykluczenia nas z procesów integracji europejskiej, należałoby się spodziewać następujących efektów ekonomicznych:

– Polska utraciłaby dostęp do funduszy budżetowych UE z polityki spójności i komponentu strukturalnego WPR, umożliwiających poprawę stanu infrastruktury, rozwój kapitału ludzkiego i poprawę jakości życia mieszkańców kraju. W latach 2004-21 fundusze te przynosiły Polsce średniorocznie 9 mld euro (odpowiednik 2,3 proc. PKB). Brak środków z polityki spójności oznaczałby konieczność radykalnego ograniczenia inwestycji publicznych (ponad połowa jest finansowana z tych środków);

– Polska utraciłaby pochodzące z budżetu UE środki na dopłaty bezpośrednie i interwencje rynkowe realizowane w ramach WPR, sięgające w latach 2004-21 średniorocznie 2,5 mld euro (0,6 proc. PKB). W celu realizacji narodowej polityki rolnej Polska musiałaby skierować na ten cel porównywalne środki z własnego budżetu;

– jednocześnie nasz budżet zaoszczędziłby na składce do unijnej kasy 4 mld euro (tyle płaciliśmy średniorocznie w latach 2004-21), czyli odpowiednik 1 proc. PKB. Zaoszczędzone

pieniądze mogłyby być przeznaczone na uzupełnienie wydatków, nie zrekompensowałyby  jednak strat wynikających z braku funduszy unijnych (łączny napływ środków z tego tytułu wynosi średniorocznie 3 proc. PKB).

– Polska utraciłaby dostęp do jednorazowo tworzonych funduszy UE, w tym do Funduszu

Odbudowy (Next Generation EU), który ma pomoc w przezwyciężeniu efektów kryzysu, wspierając procesy digitalizacji, transformacji energetycznej i rozwoju „zielonej gospodarki”, a z tego tytułu może dotrzeć do nas w latach 2021-26 do 58 mld euro (24 mld euro w formie dotacji, reszta w korzystnie oprocentowanych pożyczkach).

– w przypadku formalnego polexitu ponownie pojawiłyby się kontrole na granicy Polski z państwami członkowskimi UE. Oznaczałoby to koniec dotychczasowej swobody podróży, a w sferze gospodarczej – powstanie fizycznych przeszkód dla polskiego eksportu. Na ile przeszkody te utrudniłyby eksport, zależy od warunków opuszczenia UE: w przypadku pozostania przez Polskę w unii celnej efekty byłyby niewielkie, w przypadku polexitu nieumownego UE stosowałaby na nowo cła i instrumenty pozacelne w stosunku do importu z Polski.

Jednak niezależnie od trybu polexitu, Polska doznałaby pogorszenia wizerunku wiarygodnego partnera i bezpiecznego miejsca do lokowania inwestycji dokonywanych z myślą o całym rynku UE. Należałoby się liczyć z utratą atrakcyjności inwestycyjnej na rzecz należących do UE krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Wyhamowany zostałby przez to proces kreacji handlu i przenoszenia produkcji, który – według szacunków – przynosił Polsce 1,6-2,1 pp. dodatkowego wzrostu PKB średniorocznie. Musielibyśmy zwiększyć wydatki publiczne w celu częściowego utrzymania wydatków na inwestycje publiczne i na politykę rolną, co stworzyłyby dodatkowe problemy dla finansów publicznych. Ponieważ jednocześnie zniknęłaby szansa na trwałe ustabilizowanie pieniądza dzięki wejściu do strefy euro, efektem mogłaby być chroniczna inflacja i słabość waluty. Ponadto tempo rozwoju gospodarczego Polski uległoby trwałemu wyhamowaniu (obniżenie o 1-2 pp.), co mogłoby oznaczać zakończenie procesu doganiania krajów Europy Zachodniej i stopniowe przegonienie nas przez kraje EŚW korzystające z szans rozwojowych tworzonych przez członkostwo (np. przez Rumunię).

Małgorzata Felińska

Fot. EFRWP

Cały tekst można przeczytać w wydaniu 11/2022 miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny”

Zapoznałem się z informacją o
administratorze i przetwarzaniu danych

Komentarze

Brak komentarzy