Rolnictwo ma we krwi
2022-11-04
Michał Słomski, rolnik ze Starego Dworu w woj. kujawsko-pomorskim, na YouTube, Facebooku i Instagramie pokazuje, jak uprawia 120 ha. W pierwszej połowie października na kanale „Słomka” można było obejrzeć wykopki ziemniaków, bo plantator z roku na rok zwiększa areał uprawy tego gatunku oraz buraczków ćwikłowych. Kosztem kukurydzy.
– Rolnictwo mam we krwi. Rolnikami byli rodzice, dziadkowie, pradziadkowie… Jestem siódmym pokoleniem na tym gospodarstwie – Michał Słomski, absolwent technikum rolniczego i Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy (obecnie Politechnika Bydgoska) jest dumny ze swoich korzeni. – Kiedy po szkole wracałam do domu rzucałem plecak w kąt i biegłem do pracy w polu. Od dekady, od kiedy skończyłem 18 lat prowadzę własne gospodarstwo. Pierwsze 34 ha wydzierżawiłem od jednego z wujków, który przeszedł na rentę strukturalną. Później doszły kolejne dzierżawy, kupowałem też działki od sąsiadów. Mam teraz 52 ha i pomagam rodzicom w ich gospodarstwie. Razem uprawiamy ponad 120 ha III i IV klasy. Działamy wspólnie, mimo że są to dwa oddzielne gospodarstwa. Dzielimy się pracami.
Czerwone ziemniaki
W 2012 r., po wydzierżawieniu gospodarstwa od wujka, Michał Słomski zrezygnował z prowadzonej tu wcześniej hodowli trzody chlewnej. – Chlewnia była stara, nie spełniała wymogów dobrostanu, stado wymagało za dużo pracy – wyjaśnia młody rolnik. – Poza tym nigdy nie ciągnęło mnie do produkcji zwierzęcej.
Zaczął więc od uprawy pszenicy ozimej, rzepaku ozimego i buraków cukrowych. Cztery lata temu rozpoczął uprawę kukurydzy na ziarno, a trzy lata temu warzyw: ziemniaków jadalnych, buraczków ćwikłowych, dyni i cebuli. – Czas, który kiedyś poświęcaliśmy zwierzętom teraz poświęcamy na warzywa – dodaje. W tym roku na największym areale rosła pszenica ozima (70 ha), na 21 ha kukurydza, na 13 ha rzepak ozimy, na 12 ha buraczki ćwikłowe i na 4 ha ziemniaki jadalne.
Jako poplon na przełomie lipca i sierpnia rolnik wysiewa słonecznik z facelią, które przemarzają zimą, a wczesną wiosną są talerzowane. Resztki roślinne zwiększają masę organiczną w glebie.
Gospodarz co roku sadzi trzy odmiany ziemniaków jadalnych z hodowli firmy Europlant, wszystkie o żółtym miąższu. To: Corinna (odmiana bardzo wczesna), Madeira (odmiana średniowczesna, dająca wysokie plony) i Red Sonia (odmiana bardzo wczesna, mająca bulwy o czerwonej skórce).
Na polach w Starym Dworze rośnie tylko jedna odmiana buraczków ćwikłowych – Wodan hodowli Bejo Zaden, bardzo wczesny mieszaniec do uprawy w gruncie i pod osłonami, na świeży rynek. Zbierany jest na przełomie czerwca i lipca.
Rolnik w tym roku nie uprawiał cebuli. – Siałem ją dwa i trzy lata temu na kilku hektarach. A także dynię w typie francuskim na 0,5 ha. Oba gatunki są jednak pracochłonne, a ja miałem wiosną mało czasu ze względu na ślub i wesele. Zamierzam jednak do tych upraw wrócić już w przyszłym roku.
Także z gatunków rolniczych plantator wybiera do uprawy po 2-3 odmiany. – Jeśli postawiłbym na jedną, w danym roku mogłaby się nie sprawdzić – wyjaśnia Michał Słomski. – Gdy uprawiam kilka odmian, średnia plonów wyjdzie dobra. W przypadku rzepaku są to odmiany i populacyjne i mieszańcowe różnych hodowców, w przypadku kukurydzy odmiany firm Maïsadour, Farmsaat oraz Lidea (wcześniej Euralis i Caussade). Największą powierzchnię zajmuje odmiana, która plonowała najlepiej w ostatnich latach, zawsze jednak dokładam nową, żeby sprawdzić, czy nie będzie lepsza. Czasem wybieram nową odmianę po spotkaniu polowym, ale najczęściej na podstawie rekomendacji znajomych rolników.
Coraz mniej opadów
W płodozmianie po warzywach gospodarz wysiewa pszenicę lub kukurydzę. Następnie rzepak, znów pszenicę i warzywa. – Na razie nie mam problemu z płodozmianem, ponieważ pod warzywa przeznaczam tylko 10 proc. areału – mówi właściciel gospodarstwa.
Uprawy na trzeciej klasie bonitacyjnej nawet w lata suche dają dobre plony, natomiast na czwartej klasie suszę widać bardziej i spadek plonowania jest zauważalny. Dlatego Michał Słomski nawadnia warzywa deszczownią szpulową czerpiącą wodę ze studni głębinowej. – To nowa, ubiegłoroczna inwestycja – zaznacza rolnik i dodaje, że zapisuje ilość i terminy opadów. – Co roku jest ich mniej. Oczywiście są wyjątki, np. 2017 r., kiedy średnia norma opadów była dwukrotnie przekroczona, ale tendencja jest spadkowa.
Gospodarz zapowiada, że ze względu na bardzo wysokie ceny nawozów mineralnych postara się ograniczyć ich zużycie. – Od lat wymieniam słomę pszeniczną, ok. 1000 balotów rocznie, na obornik pochodzący z fermy gęsi i indyków – wyjaśnia. – Stosuję po 15-20 t na ha, a do tego czasem także kurzak w dawce 5 t na ha co dwa lata. Obornik rozrzucam precyzyjnym rozrzutnikiem, żeby nie przekroczyć dawek. Ponieważ zawartość próchnicy w glebie badam dopiero od dwóch lat, jeszcze nie mogę stwierdzić, w jakim stopniu nawożenie organiczne ją zwiększyło. Obecnie, w zależności od działki, jest to od 0,8 do 3 proc. Tam, gdzie zawartość próchnicy jest wysoka, suszy nie ma. Tam gdzie jest niska, już krótki okres bez wody pogarsza stan upraw.
Analizy gleby wykazują, że zawartość makro- i mikroskładników w glebach należących do gospodarstwa jest wysoka. Tak jak plony. Rolnicy zbierają 4-4,5 t/ha rzepaku, 8-9 t/ha pszenicy, ??? t/ha buraków cukrowych, ??? t/ha ziemniaków jadalnych oraz ??? t/ha mokrego ziarna kukurydzy.
Michał Słomski raczej nie ma problemu z chorobami i chwastami, niestety na polach pojawia się omacnica prosowianka. W pierwszym roku uprawy kukurydzy w takim stopniu zaatakowała uprawy, że po wichurze rośliny wyległy na 70 proc. areału. W tym roku też widać omacnicę na plantacji. – Na razie nie zwalczałem szkodnika – przyznaje młody rolnik. – Jeśli jednak problem będzie się powtarzał pomyślę o tym. Prawdopodobnie zastosuję preparaty z kruszynkiem. Na razie mulczuję resztki pożniwne i stosuję płodozmian. A w następnym roku być może zmniejszę areał kukurydzy na korzyść warzyw lub rzepaku. Wszystko zależy od tego, jakie będą zbiory kukurydzy w tym roku.
Precyzyjny siew i nawożenie
Park maszynowy w gospodarstwie jest spory, właściciele korzystają więc tylko z usługowego zbioru kukurydzy. Rolnicy mają nowoczesne ciągniki: Fendt o mocy 240 KM, dwie Valtry o mocy 130 i 150 KM, a także 100-konnego Ursusa oraz dwa zestawy do nawigacji i prowadzenia równoległego o dokładności 3 cm z RTK na module GSM, przekładane do ciągników zgodnie z potrzebami. Ponadto jest w gospodarstwie kombajn zbożowy Class Medion z zamontowanym dodatkowo miernikiem plonów, opryskiwacz Gaspardo, rozsiewacz nawozów firmy przystosowany do zmiennego nawożenia i siewnik pneumatyczny nadbudowany Centaya na bronie wirnikowej Rotamix firmy Amazone do zmiennego wysiewu nasion (różnice wynoszą do 20 proc. obsady roślin na m2). – Używamy do tego programu 365 FarmNet, który na podstawie intensywności koloru liści łanu i map plonowania dobiera odpowiednią normę wysiewu – wyjaśnia rolnik.
Od dwóch lat cały areał gospodarstwa właściciele uprawiają bezorkowo, żeby zmniejszyć koszty, poprawić strukturę gleby przez zwiększenie zawartości próchnicy i zatrzymać w niej więcej wilgoci. Po zbiorach na pola wjeżdżają broną talerzową, która tnie resztki pożniwne, a następnie duńskim agregatem uprawowo-siewnym Dalbo Trimax 300, o szerokości roboczej 3 m, którego wydajność sięga 2 ha/godz. Maszyna pracuje do 35 cm głębokości, ma zabezpieczenie hydrauliczne. Oprócz zębów jest wyposażona w ustawione pod kątem talerze i wał T-ring. – Agregat sprawdza się doskonale – zapewnia młody rolnik, – ale być może pod warzywa będziemy jednak stosować orkę, tylko dlatego, że nie ma siewników talerzowych, które precyzyjnie wysiałyby nasiona warzyw w resztkach pożniwnych. W tym roku buraczki będziemy siać po kukurydzy, a na takim polu resztek jest bardzo dużo.
Ponieważ rolnik dopiero zaczyna uprawę warzyw, park maszynowy w tym segmencie wymaga uzupełnienia. W gospodarstwie jest co prawda redliniarka, a od ubiegłego roku nowy bunkier i wydajny sortownik do ziemniaków, lecz dwa stare polskie kombajny Anna (jeden do ziemniaków, drugi przystosowany do zbioru buraczków i cebuli) okazały się za mało wydajne i za mało delikatne dla bulw ziemniaka, tym bardziej, że nowe odmiany mają cieńszą skórkę niż stare. – Dlatego na przyszły rok planujemy zakup kombajnu do zbioru ziemniaków firmy Grimme – zapowiada Michał Słomski. – Musimy też kupić wagę i dokupić skrzyniopalety, w których magazynujemy warzywa.
Małgorzata Felińska
Cały tekst można przeczytać w wydaniu 11/2022 miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny”
Komentarze
Brak komentarzy