Rolnik nic nie płaci, tylko zarabia
2024-04-04
– W rozróżnieniu nowych rodzajów rolnictwa, np. zrównoważonego, węglowego czy regeneratywnego, kluczowe jest zrozumienie tego, co najważniejsze. Uważam, że wystarczy, by rolnicy zapamiętali, iż te typy rolnictwa to dzieci tej samej matki, czyli rolnictwa przyjaznego dla środowiska i klimatu – mówi Adam Kopyść, dyrektor ds. cyfrowego i zrównoważonego rozwoju biznesu w firmie Bayer.
– Wojna w Ukrainie oraz kontrowersje związane z Europejskim Zielonym Ładem skłaniają do zadania pytania, czy dążenie do rolnictwa regeneratywnego w Unii Europejskiej ma nadal sens?
– Myślę, że dla wielu osób może to być zaskakujące, ale sam temat rolnictwa regeneratywnego jest tylko pośrednio związany z Zielonym Ładem. Impuls do rozwoju pojawił się bowiem przede wszystkim ze strony międzynarodowych firm spożywczych. I to właśnie te firmy napędzają teraz zapotrzebowanie na surowiec rolniczy z niskim poziomem emisji gazów cieplarnianych oraz taki, który wyprodukowano poprzez zastosowanie praktyk regeneratywnych, np. ograniczenie orki, optymalizacja nawożenia, zastosowanie roślin okrywowych czy odpowiedniego płodozmianu. Są to praktyki dobrze znane polskim rolnikom i stosunkowo często już przez nich stosowane. Można więc na tym zarobić z różnych źródeł: ekoschematów, własnych oszczędności w produkcji czy właśnie w programach redukcji emisji i/ lub rolnictwa regeneratywnego.
– Sporo tego wszystkiego. Nie za dużo opcji?
– Wiem, że rolnicy się gubią – zresztą wcale im się nie dziwię. Pamiętajmy jednak, że w europejskim rolnictwie i branży spożywczej zachodzą duże zmiany, stąd warto otwierać się na nowe możliwości. W rozróżnieniu nowych rodzajów rolnictwa, np. zrównoważonego, węglowego czy regeneratywnego kluczowe jest zrozumienie tego, co najważniejsze. Uważam, że wystarczy, by rolnicy zapamiętali, iż te typy rolnictwa to dzieci tej samej matki, czyli rolnictwa przyjaznego dla środowiska i klimatu.
– W ostatnim czasie bardzo dużo mówi się na temat kredytów węglowych. Zastanawiam się, czy jest dla nich alternatywa?
– Warto na początku rozróżnić dwa pojęcia dotyczące programów redukcji polowych emisji. W Unii Europejskiej trend regulacyjny i rynkowy opowiada się mocno za programami redukcji emisji w łańcuchu dostaw firm, a nie za kredytami węglowymi poza łańcuchem dostaw. Posługując się przykładem, rolnik uprawiający rzepak sprzedaje go do przetwórcy, co oznacza, że rolnik znajduje się w łańcuchu dostaw tej firmy. Ale już niekoniecznie rolnik jest w łańcuchu dostaw firmy telekomunikacyjnej. Dlaczego nie polecam programów kredytów węglowych w Europie? Po pierwsze, rolnik sprzedający surowiec, ale będący w programie kredytów węglowych innej firmy jest mniej atrakcyjny dla firmy skupującej surowiec niż ten rolnik, który może i sprzedać surowiec, i uczestniczyć w programie redukcji emisji tej firmy. Po drugie, firmy skupujące, mówię tu o dużych graczach na rynku rolno-spożywczym, preferują własne programy redukcji, gdyż gwarantują one dla nich oraz m.in. dla Komisji Europejskiej większą transparentność niż kredyty węglowe. Po trzecie, kredyty węglowe to niestabilny produkt obecnie w UE w kontekście tworzących się regulacji i zmieniającej się pod ich wpływem certyfikacji takich programów.
– Jakie więc warto podejmować decyzje?
– Radzę rolnikom, którzy proszą mnie o opinię, by zadali sobie kilka pytań. Czy znają dobrze firmę, która odpowiada za program redukcji emisji? Bo takie programy w obecnym otoczeniu regulacyjno-rynkowym wymagają dużej odpowiedzialności i wiedzy, by zostały transparentnie i wiarygodnie przeprowadzone. Jakie obciążenie pracy będzie dla nich oznaczało przystąpienie do takiego programu? Innymi słowy, czy firma odpowiedzialna za program mocno rolników wesprze w zbieraniu danych czy wdrażaniu praktyk regeneratywnych, czy jednak będzie głównie wymagać, a niewiele wspierać. Czy to program kredytów węglowych czy redukcji w łańcuchu dostaw firmy skupującej surowiec? O tym mówiłem przed chwilą. I oczywiście również, czy oferowana jest odpowiednia gratyfikacja. Szybkie i duże pieniądze na początku, co zdarza się przy kredytach węglowych, warto rozważyć w kontekście tego, czy te programy są stabilne na rynku. A o swoich dużych wątpliwościach w tym zakresie wspominałem już wcześniej. Rolnik nie może uczestniczyć w dwóch programach redukcji emisji jednocześnie. Dlatego warto ostrożnie podejść do wyboru i co istotne, nie ma pośpiechu, tego typu ofert będzie przybywało, szczególnie wśród firm skupujących surowiec rolniczy.
– Na czym polega wprowadzona przez Bayer nowa usługa w zakresie kalkulacji i redukcji polowych emisji gazów cieplarnianych dla przedsiębiorstw z sektora rolno-spożywczego?
– Firmy z branży rolno-spożywczej zatrudniają nas, by przeprowadzić programy redukcji emisji i/lub rolnictwa regeneratywnego wśród rolników z ich łańcucha dostaw, czyli tych, którzy dostarczają im surowiec rolniczy. Nasz doświadczony zespół do zbierania danych pomaga rolnikom przygotować dane do kalkulacji polowych emisji, które my następnie liczymy. Analizujemy również poziom wdrożenia praktyk regeneratywnych obniżających emisje, przy zachowaniu dobrych plonów, aby przygotować rekomendacje dla danego gospodarstwa. Na tej podstawie doradzamy rolnikom we wdrożeniu tych praktyk, by ograniczyć emisje rolników oraz w rezultacie emisje firmy, dla której pracujemy. Co niezwykle ważne, w porównaniu z programami kredytów węglowych rolnik nic nie płaci za udział w takim programie, tylko zarabia.
– Dlaczego w ogóle firmy skupujące surowiec wchodzą w programy redukcji polowych emisji i rolnictwa regeneratywnego?
– Motywacje firm bywają różne, ale głównie są to: potrzeba spełnienia wymogów regulacyjnych i celów korporacyjnych, szansa biznesowa w relacjach z klientem w łańcuchu dostaw, czyli firmą spożywczą lub próba wyróżnienia się w oczach konsumenta żywności. Na przykład, coraz więcej firm spożywczych zaczyna liczyć tzw. zakres 3 emisji, czyli emisje w swoim łańcuchu dostaw. Zakres 1 to emisje własne tej firmy, zakres 2 to emisje związane ze źródłem enegii, a zakres 3 to emisje dostawców, w tym rolników. Dla firm spożywczych najbardziej emisyjny jest zakres 3, nawet ponad 95 proc. W tym kontekście te firmy zaczynają się interesować rolnikami, gdyż oni zarówno generują polowe emisje, jak również usuwają dwutlenek węgla dzięki sekwestracji w glebie. Jako doświadczona i wiarygodna firma w relacjach z rolnikami łączymy z nimi branżę spożywczą, by skorzystali na tym wszyscy, przy jednoczesnym
pozytywnym wpływie na środowisko i klimat.
Rozmawiał Krzysztof Zacharuk
fot. Krzysztof Zacharuk
Artykuł ukazał się w wydaniu 04/2024 miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny”
Komentarze
Brak komentarzy