Stabilne, ale niespokojne rynki zwierzęce

2025-06-11

Ceny skupu mleka, drobiu i trzody chlewnej w ostatnich tygodniach są stabilne. Z kolei notowania bydła mięsnego idą w górę od kilku tygodni i nie wiadomo, czy osiągnęły już swój limit.

Wydaje się, że pryszczyca na Węgrzech i Słowacji została opanowana. Daje to hodowcom i producentom bydła oraz trzody chlewnej w Polsce swobodę działania i zależność wyłącznie od mechanizmów rynkowych, głównie cen skupu, choć okazuje się, że nie do końca. Węgry w odwecie za zakaz eksportu nałożony na ten kraj wskutek wystąpienia tam ognisk FMD nałożyło embarga m.in. na Polskę. Z kolei hodowcy i producenci drobiu mierzą się głównie z chorobami zakaźnymi i  próbami głębokiej ingerencji Komisji Europejskiej w ten sektor.

Polska na 8. miejscu w Europie

Średnia cena mleka w Unii Europejskiej w marcu wyniosła 53,23 euro/100 kg, tj. o 14,6 proc. więcej niż rok wcześniej. W Polsce było to 54,80 euro/100 kg (o 2,95 proc. więcej od średniej unijnej), tj. o 14,6 proc. więcej niż przed rokiem. Według GUS-u notowania surowca w marcu wyniosły 227,83 zł/hl, były o 0,2 proc. wyższe niż w lutym oraz o 11,1 proc. rok do roku. W okresie trzech miesięcy 2025 r. średnia cena skupu mleka ukształtowała się na poziomie 228,20 zł/hl i była o 10,9 proc. wyższa w porównaniu do analogicznego okresu 2024 r. Najwyższą cenę otrzymywali producenci z województw: podlaskiego – 237,05 zł/hl, opolskiego – 230,06 zł/hl oraz warmińsko-mazurskiego – 229,74 zł/hl. Z kolei najniższe stawki mleczarnie wypłacały w województwach: małopolskim – 214,32 zł/hl, łódzkim – 217,78 zł/hl oraz pomorskim – 218,04 zł/hl.

Skup mleka rośnie

Meldunkowy skup mleka w marcu, według danych GUS-u, wyniósł 1 171,8 mln litrów. Był on o 12,5 proc. większy niż w lutym (1 041,5 mln litrów) oraz o 2,2 proc. niż rok wcześniej. W pierwszych trzech miesiącach 2025 r. do zakładów trafiło 326,0 mln litrów mleka tj. o 1 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2024 r. Najwięcej surowca ubyło z województw: wielkopolskiego (225,0 mln l), kujawsko-pomorskiego (159,3 mln l) oraz warmińsko-mazurskiego (118,4 mln l). Z kolei najwięcej trafiło na Podlasie (607,6 mln l). Najnowsze dane dotyczące skupu w UE dotyczą lutego. W tym miesiącu został on ograniczony w 23 państwach członkowskich, w relacji rocznej, a zaledwie w czterech zwiększony. Według danych Eurostatu wyniósł on 10 912,8 tys. ton mleka, tj. o 6,4 proc. mniej niż w styczniu oraz o 5,7 proc. mniej niż w lutym 2024 r. Pięciu największych producentów mleka we Wspólnocie (Niemcy, Francja, Polska, Holandia, Włochy), w analizowanym miesiącu skupiło łącznie 7 419,4 tys. ton mleka. To o 6,3 proc. mniej niż rok wcześniej. Skup ten stanowił 68,0 proc. całego unijnego mleka.

Koniec hossy na rynku mleka?

Magazyny polskich mleczarń po dwukrotnym okresie świątecznym są solidnie zapełnione, a na to wszystko nakłada się jeszcze embargo Viktora Orbana na polski nabiał i wołowinę. Obawiam się, że przewidywany dalszy ciąg hossy w mleczarstwie może się solidnie wypłaszczyć, co praktycznie już ma miejsce – komentuje Martin Ziaja, prezes Opolskiego Związku Hodowców Bydła (OZHB), członek zarządu Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka oraz hodowca bydła mlecznego.

W poprzednich latach Polska, gdzie wzrost produkcji mleka utrzymuje się nieprzerwanie od momentu wejścia do UE i średnio wynosi około 2 proc. rocznie, doskonale wpasowała się z nim w europejski rynek. Tam wielkość wytwarzania mleka malała. Teraz niestety to się zmienia.

W Niemczech, które są największym producentem mleka w Unii Europejskiej z roczną produkcją na poziomie 32 mld litrów, coroczny spadek wielkości wytwarzania surowca malał w stosunku do poprzedniego roku o około 2 proc. Obecnie wynosi on już tylko 0,5 proc. rok do roku. To nie jest dla nas dobra wiadomość – zauważa Ziaja.

Pozostaje jeszcze kwestia wojny celnej Chin i USA i pytanie, czy polskie mleczarstwo pośrednio może na niej wygrać?

Okazuje się, że wiele amerykańskich produktów nawet z nałożonym chińskim cłem może być tańsze lub niewiele droższe od europejskich. W efekcie Chińczycy wcale nie muszą zwrócić się ku wspólnotowym wyrobom – mówi Martin Ziaja i dodaje:

Jestem dobrej myśli, ale dobry czas dla mleczarstwa przyjdzie pewnie w późniejszym terminie. Póki co musimy przetrwać ten nieco trudniejszy czas. Wiem, że niektóre mleczarnie obniżają cenę o 10-15 gr na litr. Ta przewidywana w styczniu hossa nie odwróciła się, ale mocno wypłaszczyła. Nie wiedzieliśmy jednak, że Trump wprowadzi cła, że wybuchną ogniska pryszczycy, a Viktor Orban wprowadzi odwet na krajach UE za blokadę eksportową.

Krów ubywa, a mleka przybywa

Zdaniem prezesa OZHB nie sprawdza się czarny scenariusz pewnych środowisk rolniczych, które przewidują, że likwidacja kolejnych gospodarstw mlecznych z powodu nieopłacalności produkcji mleka doprowadzi do braku surowca dla mleczarń. Od ponad 20 lat pomimo olbrzymiego spadku liczby stad i pogłowia krów, mamy nieprzerwany wzrost produkcji mleka w Polsce.

Jak to wygląda w praktyce? W 2004 r. liczba krów wynosiła 2 650 000, a w 2025 – 1 950 000. Liczba dostawców mleka w 2004 r. liczyła 330 tys. gospodarstw, obecnie jest to 85 tys. A jak wygląda produkcja surowca? W 2004 r. wytwarzaliśmy 8,5 mld litrów, teraz 13,2 mld. Gdzie więc są te braki? – pyta Martin Ziaja.

Obecnie w ciągu trzech miesięcy 2025 r. produkcja mleka w Polsce wzrosła o 1 proc., ale wkrótce ma to się zmienić.

Za chwilę znowu osiągniemy 2-procentowy wzrost. Rozmawiam z prezesami mleczarń i oni potwierdzają, że produkcja mleka już teraz mocno idzie w górę – podsumowuje Martin Ziaja.

Bydło mięsne rekordowo drogie

Na rynku wołowiny w ostatnich tygodniach mamy nieustanny wzrost cen skupu. Po majówce producenci za bydło ogółem otrzymywali średnio 13,12 zł za kg wagi żywej (o 32 proc. więcej niż przed rokiem), za byki w wieku 12-24 miesiące – 14,24 zł za kg (28,7 proc. drożej niż r/r), a za samce powyżej 24 miesięcy – 14,14 zł za kg (33 proc. więcej r./r.. Krowy kosztowały średnio 11,07 zł za kg, jałówki powyżej 12 miesięcy – 12,91 zł za kg wagi żywej. Obecne ceny plasują nas na 6. miejscu w UE i są wyższe od unijnej średniej.

Wzrosty cen wynikają z braku surowca na rynku. Ten z kolei może brać się z obowiązku utrzymywania przez rolników zwierząt zgłoszonych do dopłat – mówi Jacek Klimza, prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego, dodając:

Pamiętajmy również, że gdy cena idzie w górę, wielu producentów czeka na to, aż będzie ona jeszcze wyższa.

Obecna hossa na rynku wołowiny ma dwa oblicza. Z jednej strony cieszą się ci hodowcy, którzy mają akurat do sprzedaży zwierzęta. Z drugiej martwią się ci, którzy muszą kupić materiał do opasu, ponieważ po pierwsze go brakuje, a po drugie, jeśli już jest dostępny, kosztuje dużo.

Nie wiadomo, co będzie za 1,5 roku i na jakie warunki trafią ci rolnicy. Może się okazać, że kupią drogie zwierzęta i sprzedadzą je po niskiej cenie – zauważa Jacek Klimza.

Brak cieląt dużym problemem

Niska podaż zwierząt wynika również z braku cieląt do opasu. Z wyliczeń Jacka Zarzeckiego, wiceprzewodniczącego Polskiej Platformy Zrównoważonej Wołowiny wynika, że około 100 tys. gospodarstw w Polsce na łącznie niecałe 270 tys. utrzymujących bydło zajmuje się opasem. Ich właściciele są uzależnieni od zakupu cieląt. Tymczasem ich dostępność maleje, co ciekawe nie z krajów, w których występuje pryszczyca, czyli z Węgier i Słowacji, ale głównie z Francji, Niemiec i Włoch. Ta sytuacja będzie się raczej pogłębiać.

Mirosław Lewandowski

Fot. Remigiusz Kryszewski

Cały tekst można przeczytać w wydaniu 05-06/2025 miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny”

Zapoznałem się z informacją o
administratorze i przetwarzaniu danych

Komentarze

Brak komentarzy