Żywność ważniejsza niż ropa i gaz
2023-05-05
Pandemia koronawirusa oraz agresja Rosji na Ukrainę powinny uświadomić nam jak ważne jest bezpieczeństwo żywnościowe – przekonywali uczestnicy debaty eksperckiej zorganizowanej 30 marca w Warszawie przez ośrodek THINKTANK we współpracy z włoskim instytutem Competere.
Napaść na Ukrainę i zablokowanie przez Rosjan portów czarnomorskich pogłębiły globalny kryzys żywnościowy. Wojna mocno podbiła ceny i wpłynęła na niedobory żywności na Bliskim Wschodzie, w Afryce i Azji. Skutki konfliktu są mocno odczuwalne również w Polsce.
– W skrócie można określić to tak: od histerii do histerii. Najpierw mieliśmy histerię, że nam wszystkiego zabraknie, teraz, że mamy wszystkiego za dużo. To nie świadczy dobrze o zarządzaniu kryzysem zarówno na poziomie krajowym, jak również unijnym – ocenił dr Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności. – Na świecie jest potężna strefa głodu, która dramatycznie powiększyła się w ciągu ostatnich 5 lat. Wszystko wskazywało na to, że świat potrzebuje zboża z Ukrainy. Teoretycznie to co wymyśliła UE żeby wspomóc kraje trzecie transferem zbóż przez Polskę wydawało się sensowne – podkreślił.
Niemądre pomaganie
Przypominamy, że transfer ukraińskiego zboża drogą kolejowo-lądową został „wymuszony” po tym jak Rosja zablokowała ukraińskie porty na Morzu Czarnym. Po burzliwych negocjacjach Putin zgodził się na odblokowanie portów czarnomorskich, w efekcie czego drogą morską Ukraina wyeksportowała 20 mln ton zboża. Natomiast przez Polskę przejechać miało 3-4 mln ton ukraińskiego ziarna, które jednak zamiast trafić do Afryki pozostało w naszym kraju.
– Problem w tym, że decydując się na transfer zbóż przez Polskę nikt nie przemyślał naszych możliwości transportowych i logistycznych. Zdestabilizowało to w dużej mierze sytuację na tym rynku i nasz bilans zbożowy (Polska jest dużym producentem i znacznym eksporterem zbóż). Na podobne kłopoty skarżą się producenci mięsa drobiowego – mówił Gantner. – Wniosek z tego jest taki, że pomagać trzeba, ale mądrze – dodał.
Żywność stała się bronią
Wojna w Ukrainie znacząco wpłynęła na przemysł spożywczy i rolnictwo w Europie. – Celowa destabilizacja Ukrainy przez Putina uczyniła z żywności broń i narzędzie nacisku – zaznaczył dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności. Skutki napływu do Polski towarów z Ukrainy odczuwają nie tylko producenci zbóż i mięsa drobiowego ale również m.in. sadownicy. Polska produkuje ok. 4,2 – 4,5 mln ton jabłek rocznie (podobnie jak USA czy Turcja). Tym samym nasz kraj jest największym producentem tych owoców w Europie i trzecim na świecie. Branża sadownicza jest uzależniona od eksportu – za granicę trafia 80 proc. produkcji ( w postaci zagęszczonego koncentratu jabłkowego).
– Mimo, że jesteśmy potężnym producentem musieliśmy przyjąć jeszcze towar z Ukrainy. Po odblokowaniu ceł do naszego kraju napłynęło około 50 tys. ton ukraińskiego koncentratu. Na szczęście w ostatnim sezonie USA otworzyły swój rynek dla polskich jabłek (z powodu zaburzeń w handlu z Chinami) i lokujemy tam dużo naszych produktów – tłumaczył Julian Pawlak, prezes zarządu Stowarzyszenia Krajowa Unia Producentów Soków. Następnie dodał: – Duży problem może pojawić się na rynku owoców miękkich. Producenci sygnalizują, że w zamrażalniach i chłodniach zalegają owoce z importu – jednak nie z Ukrainy. Chodzi o truskawki, porzeczki, maliny. Zbliżający się sezon rysuje się więc w czarnych barwach – istnieją obawy, że firmy nie będą kupować polskich produktów.
Nawozowy kryzys
O tym, że zakłócenia na rynku żywności są spowodowane nie tylko przez nadwyżki żywności przekonywał podczas konferencji dr Jerzy Plewa, dyrektor generalny DG AGRI w Komisji Europejskiej w latach 2013-2019, członek Team Europe.
– Rosja i Białoruś są największymi producentami nawozów sztucznych, co spowodowało olbrzymie napięcia na rynku żywności. Na to nakładają się jeszcze wysokie koszty i inflacja – mówił. – Problemy w sektorze rolnym to również koszt jaki płacimy za opóźnienia w transformacji energetycznej i odejście od paliw kopalnych. Jeżeli krajowa polityka rolna będzie prowadzona w taki sposób jak dotychczas niebawem będziemy płacić wysoką cenę także za to, że zielona transformacja i cyfrowa transformacja przebiegają zbyt wolno – uważa Plewa.
Magdalena Kowalczyk
Zdjęcie: Konferencja_zywnosciowa
Cały tekst można przeczytać w wydaniu 05/2023 miesięcznika „Przedsiębiorca Rolny”
Komentarze
Brak komentarzy